Odcinek 10 - Totalnej Porazki: Zemsty Wawanakwy!
Chris(podczas robienia make-up): Gotowi na kolejna dawkę emocji?
Na wyspie znajduje się już tylko piec osób, które zrobią wszystko aby ostatecznie wygrać milion dolców! Kazdy z nich jest już bardzo blisko, aby to osiągnąć! . Przed wami finałowe odcinki Totalnej… Porażki.. Zemsty.. Wyspy!
<Intro>
Jest rano. Chris dzisiaj wyjatkowo dal wolny ranek dla obozowiczów, tak bynajmniej im wmówił. Jednak tak naprawdę zasiedział się grając z szefem w twistera…
W domku dziewczyn:[]
Dakota (nakładając kolejna warstwę lakieru na paznokcie): Hej, dziewczyny wyspałyście się dzisiaj?
Zoey: Dzisiaj wyjatkowo tak. Milo ze pytasz.
<Zoey: Nie miałam jeszcze okazji bliżej poznać Dakoty… Opinia o niej na wyspie jest zła, ale przecież nie mogę jej osądzać nie znając jej dobrze.>
Dawn (skończyła medytować): Dzisiaj w nocy nie spalam.. Ale już nadrobiłam energie poprzez medytacje.
Dakota: Coz, ciesze się ze jesteście wypoczęte! Wiecie, tak sobie myślę, ze.. (przeciągnęła) Skoro zostałyśmy jedynymi dziewczynami na wyspie.. W dodatku dziewczyn została trojka, a chłopaków tylko dwójka, Moglibyśmy wykorzystać to!
Dawn: W jaki sposób?
Zoey: Masz na myśli babski sojusz?
<Dakota: Dokładnie oto mi chodziło! Ona nie jest taka głupia na jaka wygląda! Glosy Zoey i Dawn są bardzo cenne.. Mimo iż nie trawie tej drugiej.>
Dakota : To jest bardzo świetny i korzystny dla nas pomysł. Powinnyśmy trzymać się razem. Chłopaki na pewno już knują za Naszymi plecami.
Dawn: Chyba Dakota ma racje..
<Dawn: Chyba... Ale jak jest naprawdę? Wole z nią nie zadzierać.>
Zoey: Ale nie jestem pewna, co Mike na to powie..
<Zoey: Mike teraz knuje razem z Brickiem przeciwko nam? Jakos nie umiem sobie tego wyobrazić..>
Dakota: Olej go! Tak apropo Twojego idealnego Mike.. Dzis rano, jak szlam do łazienki to widziałam jak po kryjomu pisze list miłosny do Ann Maria.
Zoey: Skąd wiesz, ze miłosny?
Dakota: Bo siedziałam chwile nad nim, i widziałam jak pisze.. " Kochana Ann Marie, to co miedzy nami było nie minęło..'
Zoey (prawie ze łzami w oczach): Nie chce tego słuchać.. Zaraz idę z nim o tym pogadać!
Dakota Nie, nie powinnaś! Możemy zrobić to inaczej. Tylko nie przejmuj się nim (przytuliła ja)
<Dakota: No tak.. Nie lubię Mike. Jest cwany i sprytny, w dodatku irytujący. Zdobycie zaufania i przyjaźni Zoey poprzez małe kłamstewko z Mike’m może być dla mnie bardzo korzystne (zaciera ręce)>
<Zoey: Dakota okazała się być bardzo przyjacielska.. Mam jednak nadzieje, ze nie pokaże swoich rogów jak Ann Maria.. Właśnie, apropo Mike czy mówiła prawdę?>
<Dawn: Biedna Zoey… Nie zasłużyła na oszukiwanie jej za plecami. No ale tacy już są chłopacy.. Ehh wiązanie się z kimś niesie sporo nie pewności.>
Dawn: Nie spodziewałabym się tego po Mike, no ale tacy już są chłopacy
Zoey: Dzieki Wam dziewczyny za wsparcie!
Dakota: Słuchaj, to nie koniec. Możemy zrobić tak (…)
Domek chłopaków:[]
Mike : Brick, chodź tutaj.
Brick: Co się stało? Właśnie zrobiłem kilkanaście kolek dookoła wyspy.
Mike: Co myślisz o mojej nowej koszulce? Uważasz, ze Zoey się spodoba?
Brick (wybuchnął śmiechem i powiedział ironicznie): Jeśli ona lubi Calineczke to raczej tak..
Mike: Nie śmiej się. Wygląda bardzo stylowo..
Brick: Chłopie, zdejmuj to i nie rób z siebie błazna. Myślę, ze Zoey spodobałoby się, gdybyś się trochę wziął za siebie.. Ba, jestem tego absolutnie pewny!
Mike: Wiesz… To chyba nie jest taki głupi pomysł.
Brick: No, I takie nastawienie mi się podoba!
Mike: To co proponujesz?
Brick: Jeszcze jest wcześnie, mamy trochę czasu przed śniadaniem. Wybierzmy się na trening kondycyjny.
Mike (zrobił spłoszoną minę): A … Na czym on polega?
Brick (poklepał go po ramieniu): Nie przejmuj się. Tylko kilkanaście kolek wokół wyspy.
Mike: Kilkanaście?! To konieczne?
Brick: Jeśli chcesz przypodobać się Zoey, to tak!
Mike: Brick, czekaj.. A kto się tobie tak właściwie podoba?
Brick: Nie twoja sprawa.
<Mike: Ciekawe, która to.. Dakota, czy może Dawn? A może nawet obydwie? Kto wie?>
Po godzinie porannego biegu, Brick wreszcie się zatrzymał. Uradowany i zmachany na ten widok Mike, (któremu trzeba przyznać ze bardzo się starał, lecz kompletnie mu nie wychodziło) zapytał.
Mike: Ufff.. Czy to już koniec?
Brick: Tak, to już koniec… rozgrzewki.
Mike : Odpocznijmy chwile
Brick: Nie marudź jak baba..
Jednak w tej chwili, przerwał im donośny klakson Chrisa, który jak już doskonale wiedzieli oznaczał, ze maja się udać na stołówkę.[]
{C}Dakota, Zoey i Dawn spotykają się przy wejsciu na stołówkę z Mike’m i Brick’iem.
Mike (podbiega do nich): Hej Zoey! Czy wiesz, ze…
Zoey (odsuwa się): Nie obchodzi mnie to.
Mike: No ale ja chciałem powiedzieć, ze..
Dakota: Nie widzisz, ze nie obchodzi jej to?! Zajmij się może swoja Ann Maria, co?
Mike: Moja Ann Maria..? O co tutaj chodzi?
Dawn: Sam dobrze powinieneś wiedzieć..
<Dawn: Ugh… Ah te chłopaki. Wiecznie udają niewiniątka.>
<Mike: Co się tutaj wydarzyło? Jak mam się zająć swoja Ann Maria? (pomyślał chwile) Oj, coś mi się wydaje ze Dakota maczała w tym palce. Tylko jaki ma w tym interes, hmm? Moze na mnie leci i jest po prostu zazdrosna?>
Chris: No dzieciaki, weźcie coś na ząb, przyda wam się trochę energii na dzisiejszym wyzwaniu (szyderczo się zaśmiał). Doceniamy wasze dotychczasowe starania przy wyzwaniach, dlatego postanowiliśmy , ze wynagrodzimy je wam porządnym śniadaniem, naleśniki z syropem klonowym.
Wszyscy jak dzikie stado rzuciło się na talerze, wyjadając i wylizując talerze do czysta.
<Brick : Nareszcie coś normalnego!> {C}
<Zoey: Chris, który podziwia nasze starania? Ciekawe tylko, gdzie jest haczyk.>
Mike (przegryzając ostatni kęs): No, a jakie dzisiaj zadanie dla Nas przygotowałeś?
Chris: Pobawimy się w tortury z Piły.
Wszyscy: O___O
Chris: Żartowałem (wybuchnął śmiechem), żebyście widzieli wasze miny.. No co wy, jakbyście nie przeżyli to kogo bym później dręczył, he?!
Dakota (przewróciła oczami): Chris… Ty i twoje żałosne poczucie humoru.
Chris (zirytowany): Mówiłaś coś? Nie? No i dobrze. Żadna smarkula nie będzie mnie krytykować, jasne? No, a teraz przejdźmy do zadania (uspokoił się). Teraz udacie się na łono natury, żeby…
Brick: Gdzie?!
Chris: Następna osoba która mi przerwie, zostanie wyrzucona z wyspy! Udacie się do lasu, na łąkę , na klif czy gdzie tylko wam się podoba aby znaleźć jakiegokolwiek zwierzaka, z którym musicie udać się na wyspę kości. Jednak po drodze, musicie także jego oswoić i nauczyć czegoś. Macie na to czas do wieczora, no to widzimy się na wyspie kości!
<Dawn: Biedny Chrisio. Naprawdę nie ma dzisiaj humoru… Moze ma jakieś problemy rodzinne?>
Brick: Nie wiem jak wy, ale ja wole nie marnować czasu, i zabiorę się za poszukiwania.. (udał się w stronę lasu)
<Brick: Poszukiwania.. Dobrze powiedziane. Szkoda, ze sam jeszcze nie wiem co mogę lub co chce znaleźć.. I to jest w tym najlepsze. W końcu nie ma to jak niespodzianki, co nie?>
Dawn: Ja tez już lepiej idę, no bo teraz czas jest jak pieniądz.
<Dawn: Nie będę ukrywać, ze jestem przerażona.. W końcu spotkałam nie dawno dwugłowego ptaka… Wiec nie mam się co łudzić, ze znajdę normalna sarenkę, lub króliczka.(westchnęła)>
Dakota (zmierzyła ostro wzrokiem Mike): To my tez już idziemy, prawda Zoey? (pociągnęła ja za rękę)
Zoey (spojrzała z wyrzutem na Mike): No tak, nie chce mi się z nim gadać.
<Zoey: Tak naprawdę to nie pragnęłam niczego bardziej, niż jakichkolwiek wyjaśnień ze strony Mike.> {C}
<Dakota: (śmieje się) Moj plan realizuje się, i nic nie zapowiada na to, żeby ktoś go popsuł. Wiec Mike będzie moja kolejna ofiara na tej wyspie!> {C}
Mike: Aha… No świetnie (kopnął kamień) Auuuuuaa..
<Mike: Nic już nie rozumiem.. to pewnie sprawka Dakoty?>
______________________________________________________________________________________________
Około godzinę później.
Brick: Ehh.. Czy mi się tylko wydaje, ze krążę w kolko po tym lesie?
Nagle jego rozmyślenia przerwało wycie zwierzęcia, które znajdowało się gdzieś za pobliskimi krzakami.
<Brick (wystraszony): Przecież Chris nic nie wspominał o niespodziankach?!>
Kiedy podszedł bliżej, zobaczył ze jest to .. zmutowany lis, który utknął w pułapce Chrisa. Mial sześc łap i bardzo długi ogon.
Brick: Czekaj maleńki, zaraz ci pomogę. Co oni ci zrobili na tej wyspie? (udało mu się uwolnić lisa z pułapki, po czym lis zaczął go lizać) idź na wolność, zasługujesz jak wszyscy na swobodne życie.
Jednak kiedy Brick ruszył dalej, lis chodził za nim krok w krok.
Brick: No dobrze. Skoro chcesz mi potowarzyszyć w drodze na wyspę kości, idziemy. {C}{C}
<Brick: Super. Mam już zwierzaka. Teraz tylko trzeba udać się na wyspę kości. Ciekawe, jak idzie pozostałym..>
W tym samym czasie, nieopodal :
Dawn: Zwierzaczki! Chodźcie tutaj do mnie, nie zrobię wam krzywdy.
Jednak na jej zawołanie tuz obok niej wyłonił się przed nią wielki robak. Dawn uciekła z krzykiem. Nagle coś wciągnęło ja w krzaki.
Dawn: Puszczaj mnie, pomocy!
Brick: Dawn, spokojnie. To tylko ja, nic ci nie jest?
Dawn: Ufff... Nie, wszystko gra. Przepraszam, ze tak na ciebie nawrzeszczałam.. Ale widzę, ze świetnie sobie radzisz i znalazłeś już partnera.
Brick: Owszem. Lecz widzę, ze ty nie radzisz sobie najlepiej..
Dawn: Najwyżej opuszczę wyspę..
Brick: Nawet tak nie mów, chętnie ci pomoge!
Dawn: Czekaj… Podczas zadania przetrwania nocy w lesie, zaprzyjaźniłam się i pomogłam jednemu ptaku.. Biedaczek miał dwie głowy.
Brick: No to idziemy po niego!
<Dawn: Ciesze się, ze Brick pojawił się w tej chwili i mi pomógł.>
Dawn: Czekaj..
Brick: Tak?
Dawn: Chce ci szczerze podziękować, ze mnie uratowałeś.
Brick: Drobnostka.. Pamiętaj, ze możesz na mnie liczyć. (pościł jej oczko).
Tymczasem, na polanie:
Dakota: Hmmm.. Zoey, znasz może jakieś zwierze, co się szybko uczy?
Zoey: Czy ja wiem.. Sa małpy, papugi, psy, koty..
Nagle przez łąkę przebiegło stado małp.
Dakota: Szybko, leć za nimi! Zlap jednego dla mnie i dla siebie.
Zoey: Leciec? Szkoda tylko, ze nie mam skrzydeł! A ty co będziesz robić?
Dakota: Ja poobserwuje resztę.
<Zoey: Przegrać tego zadania nie chce. I nie chciałbym, żeby przegrała go również Dakota.>
<Dakota: Tak, tak.. Zoey to naprawdę cenny sojusznik. Teraz mogę zająć się Mike!> {C} {C}Zoey nie chętnie, ale ruszyła za nimi. Biegła ile sil w nogach, jednak nie była tak szybka jak małpy. {C}W końcu zmęczona usiadła na kamień pod drzewem. {C}Przed nią pojawiła się łysa wiewiórka, która wyglądała na przygnębioną.
Zoey: Tobie tez złamano serce? (wiewiórka usiadła obok niej) Trudno.. Tacy już są faceci. A mówią, ze to kobieta zmienna jest. Mogę chociaż Tobie pomoc, wiewiórko?
Zwierze wspięło się na drzewo, Zoey zrobiła to samo. {C}Ujrzała tam kilka małych wiewiórek, jeszcze nie skażonych radioaktywnie.
Zoey: Jeeej, są takie piękne. Rozumiem, ze chcesz je ochronić.
Nagle wiewiórce zaburczało w brzuchu.
Zoey: Nie macie co jeść? Nie dziwie się, wszystko dookoła jest skażone. Ale, poczekajcie chwile. (wyjęła z kieszeni zapakowany ser). Chciałam zostawić to sobie na czarna godzinę, ale widzę ze macie większa potrzebę).
W tym samym czasie na plaży:
Mike: Nie chce mi się robić teraz zadania. Mam to gdzieś. Wszystko ode mnie ucieka lub jest za dzikie.
Dakota' ('zza krzaków): Ojej, biedny Mike.. Ale mam dla niego niespodziankę. (spojrzała na słoik, w którym trzymała ślimaka). No malutki, pokaz mu swoje rogi. (wypościła go, i wyrzuciła go wprost przed Mike’m)
Mike: Ślimak?! ale extra! To idealne zwierze, ani nie groźne ani nie wielkie!
Dakota (pod nosem): Taki jesteś tego pewien? To patrz!
Nagle ślimak ryknął, otwierając przy tym paszcze na długość wyższą niż sam Mike, po czym schował się do muszli.
Mike: No to super.. Ale i tak niczego innego nie znajdę.
_____________________________________________________________________________________________
Podczas wędrówki na Wyspę Kości:[]
Dawn: Powoli się ściemnia, a my jeszcze nie wiemy co potrafią nasze zwierzaki, Brick..
Brick: Faktycznie! Calkiem o tym zapomniałem.
Zaczeli z nimi ćwiczyć i starac sie ich trenowac, az w koncu po pewnym czasie:
Brick: Szeregowy Brick melduje, ze udało się ukończyć zadanie nauczenia zwierzaków, Generale Dawn!
Dawn: Świetnie! Możemy ruszać na wyspę kości.. Spieszmy się, bo zaczeło się ściemniać.
To samo robili Dakota (która była bardzo niecierpliwa) i Zoey.
Jedynie Mike miał nie małe problemy, jego ślimak od ryknięcia nie rusza się ze skorupy… Jednak w pewnym momencie, coś zaświeciło się w krzakach, coś co przykuło jego uwagę.
Mike: Czy to naprawdę to co myślę?! (upewnił się, ze nikt go nie widzi) hmmm, przyda mi się.
<Mike: Musze znaleźć Bricka. W tej chwili, chyba tylko on mi ufa i nie jest przeciwko mnie.>
______________________________________________________________________________________________
Wieczorem, na wyspie kości.[]
Chris: Kogo my tu mamy.. Dakota z małpom? I ona z tobą wytrzymała?
Dakota: Właśnie tak, Chris. Tak się składa, ze jest bardzo zdolna.
Chris: Przekonamy się później, w praktyce! Zoey, na co Ci wiewiórka?
Zoey: Znalazłam ją i zaprzyjaźniliśmy się. Nie mogłam jej tak zostawić.
Chris: Co za biedaczysko.. Dalej.. Brick?
Brick: Tak jest, kapitanie Chris! mój lis i ja postaramy się kapitana nie zawieść.. No i Dawn tez, mam nadzieje (zarumienił się)
< Brick: Nie żeby coś, ale.. Bede trzymał kciuki za Dawn... Eee tam, pewnie sobie poradzi lepiej ode mnie.>
Chris: Dawn? Jak tam kolega ptaszek, którego spotkałaś w nocy?
Dawn: Bardzo dobrze. Właśnie mi powiedział, ze uważa Cie za …
Chris: Eeee.. To Ty gadasz z ptakami? Nie ważne, nie chce nawet wiedzieć. Mike, czemu tak marnie dziś wyglądasz?
Mike: Mój ślimak schował się i nie chce wyjść.. Mam nadzieje, ze i tak coś z tego będzie.
Chris: Skoro jesteśmy w komplecie, to…… Przedstawię wam dzisiejsze Jury. Powitajcie poprzednich zwycięzców Totalnej Porażki, Owena, Duncana i Heather!
Wszyscy: Cooo?
Heather: Co się tak dziwicie? Żaden z Was nie zasługuję na ten milion, to ja powinnam wygrać.
Owen: WooHoo! Niech no ja Was wszystkich uściskam.
Duncan: Daruj sobie..
Zoey: To naprawdę wy? Nie mogę uwierzyć..
< Zoey: … Jeszcze całkiem nie dawno śledziłam każdy ich krok co wieczór przed telewizorem, a teraz widzę ich na żywo! To jak spełnienie marzeń.>
Zoey: Heather, co tam u Alejandro?
Heather: Nie wiem, i nie obchodzi mnie to.
Dakota: Nie ośmieszaj się, wszyscy wiedza ze się w nim kochałaś!
Heather: Nie wiem o czym mówisz.
Dawn: Twoja aura mówi co innego.
Chris: Cicho! Nie mamy przecież wiele czasu.
Po występach, narady.[]
{C Chris: To jak, moi drodzy? W Waszych rekach spoczywa teraz decyzja, kto dostanie nietykalność.
Owen: No to.. Nie wiem jak wam, ale mi się podobała Dakota, Dawn i Zoey..
Heather: Dakota? Chyba śmieszny jesteś.
Owen: Nie. Ta małpa Dakoty wyglądała smakowicie.
Heather: Głąbie, to nie jest konkurs na najlepsze żarcie.
Owen: Naprawdę nie?
Duncan: Przymknijcie się. Ja bym wybrał Bricka, jak już..
Heather: Wszystko lepsze od Dakoty.
Owen: No to może Dawn?
Heather & Duncan: Niech będzie.
Chris: Postanowione.. Dawn zdobywasz dzisiaj nietykalność oraz kosmetyki firmy McLean.
Dawn: Hurraaaa!
Brick: Brawo Dawn, zasłużyłaś sobie..
Dawn: Dzieki Brick..
Mike: Brick, chodź tu na chwile!
Brick: Ochh Mike przestań, nie teraz.
Mike: Ale to jest naprawdę ważne!
Brick: Nie widzisz ze jestem zajęty?
Mike: A co, pan 'stolica Wielkiej Brytanii to wojsko' nagle się zakochał?!
Brick: Tego już za wiele! Mam już Cie dość, miej się lepiej na baczności, bo dzisiaj wylecisz.. Dawn, pomoc Ci z odniesieniem ptaka?
Mike (pod nosem): Phi, jeszcze zobaczymy kto odpadnie.. A chciałem przecież dobrze..
Dakota: Słuchajcie, Mike jest już bezużyteczny, w dodatku irytujący. Powinniśmy wszyscy na niego zagłosować.
Dawn: Zgadzam się, nie zasługuje żeby tutaj być.
Zoey: Hehe.. No macie racje..
< Zoey: Nie mogę tego zrobić..>
Brick: Ten żołnierz nie jest wart tego, by dostać się do finału!
Ceremonia[]
{C Chris: Znacie reguły.. Na tacy mam już tylko 4 pianki. Jedna osoba odpadnie już teraz i straci szanse zdobycia miliona na zawsze. Wynik nie powinien Was zdziwić. Pierwsza pianka dla Dawn. Kolejną bezpieczną osobom jest... Zoey. I o dziwo Dakota. Ostatnia pianka dzisiejszego wieczoru trafi do .....
....................
.....................
......................
......................
Bricka. Zegnaj Mike!
Mike: Nie, poczekajcie chwile! Chris, znalazłem to. (wyjmuje złotego Chrisa, tego samego co uczestnicy otrzymywali jako symbol bezpieczeństwa w programie na Planie)
Chris: Na moją kochaną mamę.. Toz to jest brakujący zloty Chris! Mike, udało Ci się go odnaleźć! W takim razie nie odpadasz, bynajmniej dzisiaj. Przykro mi Brick, ale to oznacza ze to Ty musisz teraz opuścić wyspę.
Dawn: Ale to jest ... Nie sprawiedliwe..
Brick: Nie przejmuj się Dawn.. I tak mam dosyć Chrisa.
Dawn: Nie zapomnij o mnie..
Brick: Oczywiście, ze nie zapomnę. (wręcza jej coś)
Dawn: Mam nadzieje, ze się jeszcze spotkamy..
Chris: Dobra, dobra, skończcie już! Teraz poznaliśmy finałową czwórkę, oglądajcie kolejne odcinki by przekonać się kto wygra.. Zemstę.. Wyspy... Totalnej.. Porażki!