TotalDramaPolishFanFick Wiki
Advertisement

Totalna Porażka na Wyspach Feniksa - Odcinek 6

Słońce właśnie wschodziło nad Wyspami Feniksa. Zapowiadał się kolejny piękny dzień, na horyzoncie bowiem nie było widać chmur burzowych czy też innych niespodzianek... czy aby jednak na pewno?

Domki na Drzewie Sex Pistols[]

SexPistolsyPhoenixIslands


Gruby spał i puszczał bąki, które wydawały odgłos "nie przeszkadzać, bo jebie".

Dziki Pegaz Czarnych Konii[]

CzarneKONIEPhoenixIslands

Domek na Palach Szczurów Lądowych[]

RatixyPhoenixIslands

Slade w samotności przesiadywał w tym momencie w domku swojej drużyny. Widać było, że jest mu smutno z jakiegoś powodu, gdyż twarz miał ponurą.

(PZ)Slade: Clementine odpaść. Slade niezadowolony, Zeya zmusić Slade’a do głosowania na Clem. Inaczej powiedział, że zrobi Slade’owi pokaz twerkingu. Nie wiem sam co to, ale brzmiało strasznie. Slade bać się i musiał zagłosować na Clem, chociaż nie chciał.

Zeya dopiero sie obudził została szczurów tylko trójka wiec miał dużo miejsca do spania

(PZ)Zeya: Została nas trójka Ja Slade i Aileen i jak my teraz mamy cos wygrać niby no cóż trzeba wierzyć w cuda chociaż nwm czy z wariatem i Kosmitką damy rade przetrwać to show mam nadzieje że wygramy bo ja nie chce pakować manatek z tego show jeszcze Marlene Clementine i Steven no rip mam nadzieje że dobrze sie bawicie w domach <3

Zeya poszedł sie przejrzeć w lustrze

Kantyna[]

Ekipa widząc, że uczestnicy nie cenią sobie porządku i czystości, postanowiła sama zadbać o ten kawałek wspólnej przestrzeni wycierając go ze wszystkich kurzy i brudów.

*Remy'emu bardzo burczało w brzuchu, co było oznaką do próby zdobycia dla siebie jakiejś żywności. Ponieważ dalej czuł obrzydzenie do niehumanitarnych stosunków Chavy do przyrody, a że pognał gdzieś na Exile z piosenką Taylor Swift w tle to tym razem trzeba było zdobyć jedzenie na własne sposoby. Na szczęście była kantyna, która miejmy nadzieję nie była tak pilnie strzeżona jak willa prowadzących, ponieważ Remy słyszał trochę o wybrykach paru uczestników nie z jego drużyny, chociaż istniało jakieś prawdopodobieństwo zamieszania bez obecności prowadzących. Mimo że Remy nie był świeżości ze względu na warunki pogodowe, upał i gorąc, cały czas starał się chodzić w tym samym, tak jak to przedstawia logika kreskówek. Postanowił, że zrobi sobie kilka tostów z szynką i z serem i popije je wodą. Generalnie pije bardzo dużo wody, aby jego organizm mógł prawidłowo funkcjonować, czyli już schodzimy z tematu braku logiki w kreskówkach na rzecz prawdziwego życia i ludzkich potrzeb. Kiedy już zrobił sobie kilka kanapek oraz mógł się najeść jak porządny człowiek bez żadnego rzucania pod stopy martwych istot podszedł do średnio zbudowanego zlewu i przemył sobie twarz.*

Remy: *do siebie* Ja mam nadzieję, że tutaj będzie można normalnie się wykąpać. Nie chcę nikomu siedzenia obrabiać, ale czuję się lekko „zagazowany”.

*Nie chcąc dodawać żadnych zbędnych komentarzy dokończył swoje jedzenie i pozostał w kantynie. Zastanawiało go, co robił jego partner z domku podczas gdy on przyszedł się najeść czymkolwiek, aby nie zemdleć.*

Partner z domku postanowił zupełnie przypadkiem również odwiedzić kantynę! Przy obecnej pogodzie (hah, obecnej, przecież byli w tropikach) raczej nie był zbyt głodny, za to jakikolwiek napój znacznie poprawiłby mu samopoczucie. No więc w poszukiwaniu pićka znalazł się w kantynie.

Pomieszczenie wyglądało przyjemnie i dawało dużo większy cień niż mały barek w ich obozowisku. Nic dziwnego, że znalazł w nim kolegę z drużyny (a właściwie i domku), który tu odpoczywał.

W przeciwieństwie do Remiego Dazai się przebrał od poprzednich odcinków, bo chodzenie w koszuli i kamizelce w tej temperaturze było by równoznaczne z samobójstwem, ale takim *nieprzyjemnym* samobójstem. Na twarzy natomiast miał okulary przeciwsłoneczne, żeby być cool.

W każdym razie Dazai wszedł sobie do kantyny.

Dazai: Dobrze nam poszło na poprzednim zadaniu *uśmiechnął się do Remiego, chcąc zacząć rozmowę*

Właściwie niezbyt się od niego oddalając, poszedł sobie nalać wody.

Remy: Nie tylko na tym.

*Odwzajemnił uśmiech, chcąc pokazać że jest pewny siebie i zdecydowany w tym, co chciał pokazać. Aby jeszcze poprawić nastrój swojemu współlokatorowi z domku, postanowił zażartować z czystości tej kantyny, ale nie w taki sposób aby kogoś obrazić.*

Remy: Może nie oglądasz Big Brothera, ale był sobie taki jeden sezon gdzie był Krzyżak i sprzątał wszystkie zakątki w willi. Ciekawe czy tutaj też mają jakiegoś Krzyżaka, żeby tutaj sprzątał.

*Nie był pewny czy kolega z drużyny zaśmieje się z tego żartu, ale postanowił nie kusić losu i więcej nic nie mówić. Było tu znacznie chłodniej niż w ich domkach, więc znalazł sobie na tę chwilę przyjemny kąt, aby się zrelaksować i nie siedzieć cały czas w domku. Możliwe, że ktoś wejdzie tutaj i zrobi niespodziankę w postaci zaskakującego zjawienia. DJ postanowił jednak zagadać do kogoś, aby nie czuć się osamotnionym.*

Remy: Jak ci się podoba to miejsce? Poza tym, że jest ciągle tak gorąco i upalnie. Znalazłeś tu coś ciekawego ostatnio?

*To były dwa pytania, które przyszły mu na tę chwilę do głowy. Próbował jakoś zagadać do towarzysza, aby zrobiło się nieco gwarnie.*

Wychodki[]

Co miało śmierdzieć, to śmierdziało nadal. Chyba Gruby załatwiał swoje potrzeby...

Namiot Fortune[]

Niedaleko ogniska ceremonialnego niespodziewanie rozstawił się jakiś podejrzany stragan. Wśród nich było wiele rzeczy, zamkniętych w klatkach lub zabezpieczonych tak, by uczestnicy nie zdołali ich wykraść. Na środku znajdowała się skrzynka, na której znajdowała się lista:

Przedmiot Cena Status
Skrzyneczka Fortuny 2000 monet Dostępne
Karta Joker 1500 monet Dostępne
Królewski Pierścionek 1200 monet Dostępne
Koło Samsara 900 monet Dostępne
Karta VIP 800 monet Dostępne
Sterowany Wózek Widłowy 700 monet Dostępne
Piracka Mapa 600 monet Dostępne
Piracki Kapelusz Kapitana 500 monet Dostępne
List w Butelce 400 monet Dostępne
Autograf Heidi Klum 300 monet Dostępne
Skrzyneczka Fortuny 200 monet Dostępne

Pod listą znajdował się automat do przyjmowania monet.

Plaża[]

Złoto-piaszczysta plaża, błękitny ocean i ten wielki totem...

Asteria przyszła sobie na plażę. Ile można siedzieć w domku na drzewie? Blondynka usiadła na piasku i zaczęła wpatrywać się w morskie fale rozmyślając co nieco o grze. Na początku była sceptycznie nastawiona, z biegiem czasu jednak zaczynała lubić całą tą rywalizację.

Maru była już cała czerwona po kilku dniach, a nawet tygodniach spędzania czasu na Wyspie Feniksa, czyli nie przyszła żeby się opalać. Przypadkiem zdarzyło się że ktoś oprócz niej był na plaży i była to koleżanka z drużyny, dlatego Maru przysiadła się do niej.

Maru: Cześć.

Asteria spojrzała na Maru i uśmiechnęła się lekko.

Asteria: Hej! Jak tam, planujesz zostać aktorką? Dobrze Ci ostatnio poszło.

Uśmiechnęła się.

Maru: Sama nie wiem co chcę robić w swoim życiu. Myślę, że ty też sobie świetnie poradziłaś w swojej roli. Dalej jestem zdania, że powinnyśmy dograć nagrodę za nasze aktorstwo. Hiszpańska Inkwizycja i od razu pani pirat zadowolona, bo coś odpowiedniego dla niej.

Próbowała ukryć po sobie niezadowolenie z ostatniego zadania.

Maru: Ale najważniejsze, że nie musimy nikogo skreślać z naszej drużyny, prawda?

Znalazła kolejny pozytyw tej sprawy.

Maru: Szczury tak się cieszyły z naszej porażki w statkach, a teraz została ich tylko trójka i dalej są na dnie. Chyba w powietrzu wisi jakaś trutka, skoro tak znikają.

Asteria: To było tak męczące do oglądania...

Westchnęła ciężko. Nie ukrywała jednak, że mimo wszystko podziwiała zgranie Pistoletów, bo to niewątpliwie była ich najmocniejsza strona.

Asteria: Karma wróciła. Bardzo dobrze. Cieszę się, że mamy święty spokój i nie musimy człapać na ceremonię, jednak niepokoi mnie fakt, że ktoś z tamtych został pewnie wysłany na wycieczkę podobnie jak Ty ostatnio.

Spojrzała na Maru. Wiedziała, że pewnie nie będzie chciała o tym opowiadać, więc porzuciła ten temat.

Asteria: Co do szczurów... Nie chcę wierzyć że trójka pozostałych będzie walczyć... Jakby nie mają połowy składu...

Maru poczuła, że Asteria chce wyciągnąć od niej parę niezbędnych informacji, dlatego potraktowała ją w takim stylu jakim można tylko zadowolić nie tylko kapitana drużyny aby zdobyć jego zaufanie, ale przy okazji zna kilka jej atrybutów i próbowała zaimponować jej.

Maru: Ta wycieczka wcale nie była taka fajna. Wyspa wygląda jak pustkowie i gdyby cię wyrzucili na tony mułu. Od razu rąbnęłam o kamień i tyle było z przygody. Sama też nie wiedziałam, że ta Szkopiara Heidi pośle mnie abym ganiała za jej wielbicielem, którego tam oczywiście nie było.

<Maru: Mam nadzieję, że to kupiła, bo wolałabym na tę chwilę nie wchodzić w paradę z moim zespołem. Kłótnie między dziewczynami są słabe, bo jako za*ebiste laski powinnyśmy trzymać się razem.>

Asteria słuchała uważnie Maru i uśmiechała się przy tym lekko. Kiedy ta już skończyła, blondynka westchnęła i pokiwała głową rozbawiona.

Asteria: Oh, więc było całkowicie inaczej. Dobrze, czyli tego na pewno można się nie spodziewać.

Spojrzała na zapewne zaskoczoną Maru.

Asteria: Nie patrz tak na mnie, haha. Przecież wiem, że nie powiesz mi prawdy. Ale to dobrze, że jesteś ostrożna, a po drugie...

Wstała i chwyciła dłonią za podbródek Maru.

Asteria: Za słabo się rąbnęłaś, bo ani blizn ani siniaków, słonko.

Maru tylko uśmiechnęła się jeszcze bardziej i odtrąciła rękę Asterii.

Maru: Wypraszam sobie to macanie po buzi. Nie jestem eksponatem ani zabawką, żeby mnie dotykać.

Wyglądało na to, że Asteria nie ufa kompletnie dziewczynie, a próba zdobycia kogoś lojalnego zakończyła się niepowodzeniem. Wobec tego Maru nieco zmieniła podejście do sytuacji.

Maru: Cóż, czyli nie chcesz zaufać osobie z własnej drużyny. Troszkę szkoda, bo miałam o tobie do tej pory dobre zdanie, ale skoro odtrącasz darmową pomoc to chciałabym ci powiedzieć tylko jedno.

Wstała i opuściła plażę, aby tylko wykrzyczeć z oddali kilka słów w jej stronę.

Maru: Nie rób z siebie większej dwki niż już nią jesteś!

Po tych słowach opuściła plażę, zostawiając Asterię samą.

<Maru: Gdybym już miała wybierać między Asterią a Claudelise to wybrałabym siebie w tej całej dyskusji, ale skoro ona odtrąca wszystkich to wyraźnie nie jest zainteresowana dalszą rozgrywką. Nie będę mówiła "szkoda", bo liczyłam na coś więcej po osobach z mojego zespołu.>

Asteria była rozbawiona całą sytuacją. W jej mniemaniu Maru mierzyła się z borderem co najmniej w lekkim stopniu. Jej samopoczucie skakało bardziej niż kangur na promocyjnych energetykach z Biedronki.

Asteria: Wstrzymaj lejce, kochana. Zostałaś przyłapana na kłamstwie i śmiesz się dziwić mojej reakcji. Ah, urocze.

Patrzyła jak dziewczyna się oddala, machając jej przy tym na pożegnanie.

Asteria: Nie mam zamiaru, tylko spytaj swojego taty kiedy go odwiedzić jak już wrócę z programu!

Zaśmiała się.

Asteria: Boże, z kim mi przyszło się tu użerać.

Westchnęła rozpoczynając tym samym samotny spacer po plaży.

Maru zdołała usłyszeć tylko słowa o kłamstwie i od razu zdecydowała się na dementowanie plotek.

<Maru: A chciałam tylko pogadać. Niech nie liczy na współpracę oraz pozostanie w programie, bo z takim nastawieniem zostanie tylko potrawką dla szczurów, a że jest toksyczna to one też się niestety strują.>

<Maru: Widziano ją samotnie spacerującą na plaży. Pani kApitan niestety nie chce formować zespołu oraz nie ufa nikomu. Nie byłoby to dziwne, ale dzięki temu nie zyska żadnej przychylności członków drużyny. Woli się zachowywać jak dzikus i rozbitek na plaży. A tylko chciałam powiedzieć, że było tam słabiutko. Zazdrośnica. Mogła sama iść na wyspę zamiast kłócić się z Claudelise. Pani M niestety niepotrzebnie wchodziła w dyskusję z dyrygentką w zespole Czarnych Koni.>

Willa Prowadzących[]

Po ostatnim najeździe Clementine i Slade’a, zabezpieczenia w willi zostały zmodernizowane. Nikt, absolutnie nikt nie ma prawa wstępu bez weryfikacji i zezwolenia, a ogrodzenie jest pod prądem. <3

Gdy świat przeżywa kryzys klimatyczny a ogrodzenie willi jest pod prądem, wtedy czuję że żyję. No tak naprawdę nie, ale przynajmniej nikt niepożądany nie zrobi jakiegoś włamu czy coś. Sługusy już dostały opierdziel od Frau Fortune za zbyt słabe zabezpieczenia, więc wiedzą że następna wpadka kończy się... pod wodą.

Wracając do prowadzącej. Postanowiła ona udać się na basen, w swoim dla niektórych pewnie zbyt skąpym stroju kąpielowym. Zanurzyła się delikatnie w wodzie, po czym jej ciało momentalnie zaczęło się unosić na wodzie. Nie, nie umarła. Po prostu pływała na plecach.

Przy basenie zjawiła się również Jessamine. Nie miała na sobie stroju kąpielowego, ale akurat przechodziła w pobliżu i wydawało jej się, że słyszy, jak ktoś wchodzi do basenu. Oczywiście dobrze słyszała. Już myślała, że znowu ktoś się do nich włamał, ale wtedy zobaczyła Miss Fortune pływającą sobie na plecach.

Jessamine: Ach, to tylko Pani Fortuna! Już myślałam, że któryś z uczestników był na tyle odważny i głupi, żeby wkraść się do naszej willi...

Gdy MF usłyszała głos swojej współ-hostowej księżniczki, uśmiechnęła się pod nosem.

Miss Fortune: Oh, księżniczko! *zaśmiała się* Gotowa na swoje pięć minut?

Z szacunku do rozmówcy podpłynęła do brzegu basenu i oparła się o niego, po czym wynurzyła się i usiadła na brzegu.

Jessamine uśmiechnęła się.

Jessamine: Jak najbardziej, już nie mogę się doczekać!

Podeszła nieco bliżej drugiej prowadzącej i zajęła miejsce na krzesełku, które przystawiła sobie obok niej.

Jessamine: Jestem pewna, że dzień osobistego pomiatania uczestnikami sprawi mi wiele przyjemności.

Miss Fortune: Dobrze, dobrze...

Słuchanie jak Jess ekscytuje się swoją wielką chwila dawało piratce satysfakcję. Dobrze jest wykorzystywać swoją pozycję do przypominania innym, kto tak naprawdę jest u władzy, by nie zapomnieli i nie przestali się bać. Przynajmniej tak Miss Fortune rozprawiała się z lokalnymi powstaniami przeciwko niej oraz chęciami obalenia jej wpływów na Wyspach Feniksa.

Miss Fortune: Przygotowałaś już dla nich jakieś brudne gierki? *smirk*

Jessamine: Och, a żebyś wiedziała, że przygotowałam...

Zachichotała.

Jessamine: Mówili, że dzień z Heidi przyprawił ich o koszmary, więc niech szykują się na kolejną dawkę nieprzespanych nocy.

Miss Fortune: Haha. *zaśmiała się* Ciekawe... masz swojego prywatnego stalkera tak jak Heidi?

Jessamine: Cóż...

Zawahała się na moment.

Jessamine: Cała moja rodzina miała stalkera, ale już nie musimy się nim przejmować. Powiedziałabym dlaczego, ale nie przed kamerami...

Spojrzała na jedną z kamer, która odwróciła się od niej.

W głowie MF pojawiła się tylko jedna opcja co mogło się wydarzyć, jednak wolała nie mówić na głos. Naprawdę, nie potrzeba tutaj jeszcze obrońców praw zwierząt i Julek z Twittera, które będą szturmować willę.

Miss Fortune: Chyba domyślam się o co chodzi... *smirk* niestety prawa niektórych zwierząt nadal są respektowane, co bardzo mnie boli.

Jess pokiwała powoli głową.

Jessamine: Dokładnie. Niestety niektórych przepisów prawa nie można ominąć nawet dzięki odpowiedniej sumie pieniędzy...

Wyspa Hestii - Opuszczony Zamek[]

SexPistolsyPhoenixIslandsCzarneKONIEPhoenixIslandsRatixyPhoenixIslands

Z samego rana wszyscy uczestnicy zostali przetransportowani na dużą wyspę znajdującą się w pobliżu tej, na której mieszkają. Autobusem podjechali pod stary, opuszczony zamek, który raczej nie emanował przyjazną atmosferą. Ponadto okolica wydawała się dziwnie znajoma, tak jakby uczestnicy widzieli już to miejsce od innej strony... Może jak uciekali z więzienia? Niektórzy nie mieli ochoty wchodzić do zamku, ale zostali popędzeni przez stażystów. Po chwili wszyscy już zebrali się w głównym holu, natomiast moment później dołączyła do nich Jessamine, która zeszła do nich ze schodów.

Jessamine: Witajcie! Cudny zamek, prawda? Potrzebowałby może nieco renowacji, ale ma swój klimat!

Podeszła nieco bliżej zawodników.

Jessamine: Dzisiaj Pani Fortuna oraz Pani Klum mają wolne od prowadzenia zadania, więc to ja się wami zajmę!

Klasnęła w dłonie z podekscytowaniem.

Jessamine: Zaprosiłam was do tego pięknego miejsca, ponieważ z okazji moich niedawnych urodzin zamierzam urządzić tutaj przyjęcie!

Uczestnicy pobudzili się na wieść o imprezie.

Jessamine: Ale nie dla was!

Grupowe westchnięcie.

Jessamine: A tak dokładniej, to nie dla wszystkich. Zwycięzcy tego zadania będą mogli zostać na moim przyjęciu, ale tylko jeśli będą zachowywać się jak ludzie, a nie jak jakieś dzikie zwierzęta...

Przejechała wzrokiem po wszystkich.

Jessamine: A przechodząc do sedna sprawy, waszym zadaniem jest zorganizowanie tego przyjęcia. Lepiej żebyście tego nie sknocili, bo nie po to oszczędzam na profesjonalistach, żeby w zamian za to dostać jakąś nędzną imprezę.

Niektórzy wymienili się zmartwionymi spojrzeniami.

Jessamine: Po prawej stronie znajduje się wejście do sali balowej, która połączona jest z kuchnią oraz schowkiem, gdzie możecie prawdopodobnie znaleźć trochę przydatnych rzeczy. Właśnie w tej sali wszystko zostanie zorganizowane. Oczekuję, że przygotujecie piękne dekoracje, smakowite jedzenie oraz interesujące drinki. Muzyką nie musicie się martwić, ponieważ w mój gust i tak zapewne nie traficie, więc sama się tym zajęłam z wyprzedzeniem... Oprócz tego wszystkiego oczekuję, że na czas waszych przygotowań jedna osoba z każdej drużyny zostanie moim osobistym służącym. To również będzie miało wpływ na waszą ocenę, a zwłaszcza jeśli będziecie leniwi... Zwycięstwo odniesie ta drużyna, której propozycje okażą się najlepsze według mnie oraz moich koleżanek z ekipy. Powodzenia!

//Więc w skrócie zadanie podzielone jest na cztery części, którymi powinniście się jakoś podzielić:

1 - Przygotowanie dekoracji, czyli opis, jak sala ma wyglądać. Można również przedstawić to w graficzny sposób (niekoniecznie w postaci rysunku, mogą być np. zdjęcia pewnych elementów).

2 - Przygotowanie potraw, a dokładniej to przystawka, danie główne oraz deser. Zasady jak przy dekoracjach, ale tutaj najlepsze będą zdjęcia potraw z krótkimi opisami, co znajduje się na talerzu.

3 - Przygotowanie drinków. Dla urozmaicenia jest to gra znana pewnie większości z was - https://pl.crazygames.com/gra/bartender-the-right-mix Tak jak w przypadku gier z poprzednich odcinków, robicie zrzut ekranu z najlepszym wynikiem. Nic więcej oprócz tego nie trzeba przy tym robić.

4 - Usługiwanie prowadzącej. Tym może zająć się tylko jedna osoba z każdej drużyny. Będzie to polegało tylko na tym, że popiszemy trochę ze sobą.//

Przygotowania Czarnych Koni[]

CzarneKONIEPhoenixIslands

Asteria postanowiła wziąć się za przygotowanie posiłku urodzinowego dla Jessamine. Zgodnie z tym co ustaliła ze swoją drużyną, w tym chyba czuła się najlepiej. Szachistka mimo chorobliwego uzależnienia od swojego hobby, często pomagała swoim rodzicom w kuchni, miała także chęci sama coś upichcić i trzeba przyznać, że wychodziło jej to przyzwoicie. O ile oczywiście w tle nie oglądała jakichś potyczek szachowych, gdzie zapatrzenie się skutkowało przypaleniem wszystkiego. Tutaj na szczęście nie miała się na co zapatrywać. Czas jednak gonił i trzeba było działać i mieć zapas czasu, który jednocześnie wywarłby presję na przeciwnikach. Gdyby oni zaczęli robić wszystko w pośpiechu, to najpewniej oni zawalą dania dla prowadzącej. Zaczęła więc od przeglądania zamkowych zakamarków i magazynu, aby zorientować się jakim wyposażeniem się dysponuje. Ku jej zadowoleniu, produkcja programu zadbała o naprawdę sporo różnych składników zarówno tych zwykłych jak i bardziej luksusowych i wyszukanych. Asteria wybierała więc składniki, które wpadły jej w oko i wydawały się być idealne dla dzisiejszej głównej prowadzącej i kładła je sobie na blacie kuchennym. Kiedy zebrała już kilka rzeczy, zaczęła zastanawiać się jak to wszystko ze sobą połączyć, co jeszcze dodać lub jak zastąpić. Musiała działać w sposób ostrożny i przemyślany. Jessamine nie zdradzała swoich upodobań kulinarnych, podobnie jak tego czy są grupy produktów których nie może zjeść ze względów zdrowotnych. Niemożliwym było w tak krótkim czasie stworzenie obiadu na kilkanaście różnych sposobów, więc Asteria postanowiła zaryzykować. Z drugiej strony, gdyby coś wybitnie miało zaszkodzić Jessamine, to pewnie sama by ich ostrzegła, prawda? Wiadomo, że z jej charakterkiem najlepiej, by czytano jej w myślach, ale niestety Asteria dopiero się uczyła tej wspaniałej sztuki. W duchu pocieszyła się, że podobnie jak Jessamine też jest blondynką, więc może akurat umysłowa synchronizacja bazująca na kolorze włosów mogła pomóc. Rozmyślanie o daniach przerwało dostrzeżenie ładnej, ozdobnie wykonanej deski do krojenia z drewna. Gotowanie gotowaniem, jednak Asteria stwierdziła, że może trochę podrasować swoją część z wykorzystaniem tej deski właśnie. Wzięła ją od razu, aby nikt z jej przeciwników nie gwizdnął jej wcześniej, założyła fartuszek i niczym prawdziwy szef kuchni (lub co najmniej ukochana babcia chcąca nakarmić porządnie swoją wnuczkę z okazji urodzin) przystąpiła do gotowania.

Maru przypadło robienie dekoracji. Niezadowolona z zadania tylko przewróciła oczami.

<Maru: Dobra, to mam przewalone od Jessamine za to że wybuchnęłam śmiechem, coś w rodzaju gdybym traktowała ją jak klauna w cyrku. Nie moja wina, że dobierają takie osoby do składu prowadzących>

Pomyślała co może zrobić.

<Maru: Jak będę stała przy jedzeniu to za chwilę zostanę wyrzucona z programu za domniemaną próbę otrucia>

Po chwili wpadła jednak na dobry pomysł.

<Maru: Zamiast tego porobię jakieś wnętrze dla niej ala chińskie coś, na pewno się nie pokapuje że ja to robiłam>

Maru wyszła z pomieszczenia, aby pójść do lasu i nazbierać trochę drewna, aby przygotować jakieś dekoracje dla prowadzącej. Cała sala była pełna drewna.

Maru: Halo k**wa jak to skleić.

Otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej klej.

Maru: Lmao.

Dziewczyna zaczęła kleić co się dało, aby z drewien zrobić idealny stolik i wygodne krzesło niczym tron dla księżniczki. Był to styl vintage. Poszła wyjątkowo na łatwiznę i wstawiła bardzo dużo kwiatów do stołu w wazonie, tak żeby następne osoby z drużyny mogły bez problemu przygotować posiłki. Podłogę wypolerowała dokładnie i wyschła po godzinie.

Maru: A teraz coś fajnego z wyjątkiem tronu i stolika, aby mogła na nas patrzeć z góry.

Aby księżniczka poczuła się niczym prawdziwa gwiazda i królowa oraz aby jej pokazać że Maru opanowała sztukę lizusostwa do perfekcji żeby Miss Fortune i Heidi Klum miały czego zazdrościć pojawił się czerwony dywan, który wzięła ze swoich ubrań i ubrań Claudelise ponieważ Asteria jej pokazała jak wyglądają techniki korzystania z ubrań innych aby osiągnąć jakieś cele.

<Maru: Wiecie, że jestem doskonałą aktorką? Przecież od czegoś zaczął się zawód Plotkarki!>

Maru przygotowała już czerwony dywan dla Jessamine, tron i stolik oraz kilka świecidełek w skrzynce, jakieś świetliki i laserowe świecidełka z festynów, które znalazła w lesie podczas przechadzki. Pozostało tylko jedno. Teatrzyk. Zamierza powtórzyć to samo przed samą księżniczką. Mrugnęła do kamery, a po chwili zaczęła płakać, klękać i uderzać głową o podłogę.

Maru: JESSAMINE! KRÓLOWO TY NASZA! UWIELBIAMY CIĘ I NIE JESTEŚMY GODNI TWOJEJ ŚWIĘTOJ**LIWOŚCI!

Po chwili Maru zaczęła przeklinać.

Maru: K**wa znowu pomyliłam kwestię!

Znowu zaczęła lamentować.

Maru: JESSAMINE! KRÓLOWO TY NASZA! UWIELBIAMY CIĘ I NIE JESTEŚMY GODNI TWOJEJ ŚWIĘTOŚCI! PROSZĘ, PRZYJMIJ NASZ DAR W POSTACI TRONU I KORONY ZROBIONEJ SPECJALNIE DLA CIEBIE!

Teatrzyk zakończony. Maru tylko musiała udać się ponownie do domku aby nałożyć makijaż na swoją twarz, aby bardziej pokazać dramatyczność wychwalania Jessamine.

<Maru: Oby się udało, bo tym razem akurat nie bawię się w kantowanie. Trochę mnie autentycznie wkurza że się bawi w księżniczkę ze średniowiecza, ale niech chociaż doceni że coś robiłam i zamierzam ją przeprosić za to, że porównałam ją do klauna>

Zamierzała powtórzyć to samo kiedy tylko zjawi się Jessamine. Na dodatek narysowała laurkę na jej cześć, którą powiesiła na ścianie, aby mogła powtarzać kwestię jak mantrę albo modlitwę na klęczkach.

Przygotowania Sex Pistols[]

SexPistolsyPhoenixIslands


Chava po powrocie z wyspy był nadal wkurzony, i w sumie umałpiony, ale dobra zadanie czas zacząć. Jak można ozdobić salę by ktoś taki jak Jessamine był zadowolony? Na pewno musi aż błyszczeć, ale to potem. Trzeba jakieś materiały znaleźć prawda? Jesteśmy w starym zamku, pewnie coś tu będzie, a jak nie to Chava ma przecież swoje błyskotki, i jeszcze las niedaleko.


Pierwsze miejsce w jakie udał się Chava, to były inne komnaty zamku i jego okolice. Oczywiście, jeśli było tu coś bardzo cennego to już dawno wykradli, ale nadal może być coś przydatnego. Znalazł ładne stare zasłony, prawie wcale nie były zniszczone, większość była w dobrym stanie. Wziął je ze sobą i poszedł szukać innych rzeczy.


Znalazł jeszczę trochę ciekawych materiałów, jak i parę ślicznych szklanych wazonów. Piękne krystaliczne szkło wyglądało naprawdę ładnie pod światłem. Znalazł jeszcze trochę rzeczy po czym odłożył swoje skarby i popatrzył na cały pokój. Przyda się stół, i jakieś krzesła… eh, no dobra… Znalazł narzędzia więc będzie łatwiej niż z budową domku.


Wziął starą siekierę i wyszedł z zamku, gdzieś dalej od niego i zaczął ścinać jakieś mniejsze drzewa. Gdy miał ich trochę, pociął je na mniejsze kawałeczki i zaciągnął niedaleko zamku, gdzie zaczął rzeźbić w drewnie i robić meble.


Ile było wszystkich razem… Dobra, nie mamy wiele czasu, więc Chava uznał że zrobi *tylko* osiemnaście krzeseł. Powinno starczyć. Usiadł na ziemi i zaczął ładnie zdobił krzesła których bazę już zbudował. Różne ładne zdobienia szybko lecz starannie zostały wyryte w krzesłach, a na koniec wziął jeszcze trochę materiału i zrobił poduszki na siedzenia. Materiał wydawał się być aksamitem, ale kto wie. Ważne że wygląda ładnie.


Po krzesłach trzeba zrobić stół. To może okazać się trudniejsze, ale no cóż, bez stołu to mogą sobie tylko zagrać tylko w krzesełka. Duży stół to i dużo pracy, ale nie było w niej takiej tragedii i stół wyszedł zajebiście. Teraz będzie trzeba go wnieść… uh… no to potem….


Chłopak znów poszedł do lasu, czy tam dżungli. Jedno wsio. Szukał jakiś cudnych kwiatów, jakiś lian i roślin, albo nawet ładnych kamieni. Miał swoje, i nazbierał więcej co dziwne, ale nie odda wszystkiego. Na swojej drodze napotkał małpy, i miał się przygotować do walki, jednak te małpy były dość przyjazne.


Dały nawet chłopakowi banana, tak więc on na znak zgody dał im mango które znalazł. Wesołe małpy wzięły ze sobą chłopaka w pewne miejsce. To chyba miał być ich obóz, ale był dość pusty i zniszczony. Tylko siedem małp w nim było. Nie dużo na małpi obóz, coś było nie tak.


Hmm… w sumie to fajnie by było tym razem zrobić sojusz z małpami. Chava usiadł na ziemi i wziął jakiś patyk po czym zaczął coś z nim robić. Użył też trochę liany i zrobił małpą koszyk. Małpy były zachwycone że można zrobić coś takiego i same zaczęły coś tam kopiować. Zrobiły jakiś krzywy koszyk, a Chava zaczął robić coś innego.


Z kamieni i drewna zrobił małpą prowizoryczne narzędzia, a te zaczęły głośno ryczeć ze szczęścia. Duża małpa podeszła do Chavy i podała mu rękę. Chava odwzajemnił uścisk, ale potem nic się nie stało. Uznał że dobra pójdzie już, ale małpy zaczęły iść za nim. Nawet dostał od małp jakąś koronę z lian. Hmm, chyba jednak tym razem wyszło.


Z kieszeni wyjął opaski z kocimi uszkami i dał każdej małpie. Najpierw nie wiedziały o co chodzi, ale po chwili ubrały je na głowy, i wszyscy poszli razem do zamku. Na miejscu Chava pokazał małpą stół i chwilę mu to zajęło, ale małpy zrozumiały że trzeba go zanieść do środka. Cztery duże mały wzięły stół i bardzo powoli zaniosły go do środka, po czym postawiły w miejsce które wskazał Chava. Potem przyniosły jeszcze krzesła, a po tym Chava dał im chwilę wolnego, bo teraz on musi zrobić coś sam.


Wziął stare zasłony, a bardziej te które nadawały się na nie, chociaż te zepsute też wziął. Pociął na długie paski te zepsute zasłony, i zrobił z nich kokardy, które ozdobił jeszcze ładnymi klejnotami które miał przy sobie.

Znowu zawołał małpy by je powiesiły, a po tym poprosił by zawiązał kokardy wokół zasłon, tak by zasłony nie blokowały światła i wyglądały ładnie.


Teraz jeszcze kwiaty… kurde kwiaty… Dobra, mamy małpy to wysłał małpy po kwiaty, a czekając na nie widział jak reszta małp buduje sobie jakąś tratwe.


Dobra małpy wróciły i przyniosły masę pięknych białych kwiatów. Znów z ich pomocą Chava przymocował je nad, jak i pod oknami. Wziął jeszcze trochę białego materiału, wyjął swój zestaw do szycia i zaczął robić obrus. Gdy skończył położył go na stół, a potem położył na stole szklane wazony, i włożył do nich kwiaty.

Emily: Ja zaś przygotowałam dla was wazon a także żyrandol, które znalazłam porzucone w lesie i je lekko obrobiłam. :D Ole ole ole ja się w tańcu nie pierdolę.;)

Kiedy Chava ładnie już przygotował dekoracje, Remy postanowił wziąć się za potrawy, które miały posłużyć do degustacji dla Jessamine. Był jednak jeden problem, bowiem Jessamine była księżniczką, więc wszystko musiało wyglądać perfekcyjnie. Pytanie tylko czy współprowadząca była zainteresowana klimatami ze średniowiecza czy chciała przenieść tę epokę do XXI wieku, gdzie dominują Julki z Twittera oraz stereotypowe modelki, które zajmują się jedzeniem sałaty niczym króliki zajadające się marchewkami. Jedno było pewne, to musi być wyjątkowo wykwintna uczta.

Zadaniem DJ'a było przygotowanie przystawki, dania głównego oraz deseru. Ponieważ dama wydawała się być mega wymagająca, co sugerowały wrzaski co dziesięć minut dobiegające z przysłowiowej bawialni dla osób, które zadeklarowały się jako służące, los ten mógł spotkać wszystkich.

Oferta przystawek była bogata, ale niektóre kategorie od razu doprowadziłyby do przegranej. Nuggetsy były bardzo łatwe do przyrządzenia, a dama musi porządnie się najeść po wysiłku, który polegał głównie na owalaniu sługusów za słabe postępowanie. Lepiej, aby nie mówić w tym przypadku o wartościach odżywczych, bo szalki pójdą w ruch, zwłaszcza przy deserach.

Deser powinien być wykwintny, ale jednocześnie mały, aby osłodzić dzień hostowi, przy tym nie warto było żałować czekolady, ponieważ połączenie pewnych składników zapewniłoby bombę smakową, na którą nikt nie mógłby narzekać. Do szczęścia wystarczył jeden owoc.

Jednak największy problem sprawiało danie główne, ponieważ to musiał być GWÓŹDŹ PROGRAMU, który mógłby zaważyć. Co, jeśli Jessamine będzie miała niedosyt? Co, jeśli okaże się że jest to panna na minimum, która weźmie tylko jeden kęs, a resztę wyrzuci do śmieci i cała praca pójdzie na marne? Chyba że Miss Fortune albo Heidi Klum uznają, że te dania są odpowiednio dobre i załatwią sprawę za księżniczkę.

Remy skupił się na daniu głównym. Ponieważ mięso już było jako przystawka, a desery lodowe mogłyby tylko dopomóc apetytowi, do idealnego holy trinity dobrego posiłku potrzebny był tylko... ryż.

I tak rozpoczęła się improwizacja Remy'ego, który zadowalałby się najchętniej posiłkami przyrządzonymi przez mamusię albo zjadłby coś na mieście, ponieważ na to go stać. Ale tym razem stać go było nan znacznie więcej, a że jego zdaniem Jessamine była najatrakcyjniejsza z prowadzących, chciał dla niej wyjątkowo się postarać.

Jakie miejsce jest odpowiednie, aby znaleźć świeże składniki? Kantyna. Ale co z moralnością? Dopóki wszystko jest przyrządzone odpowiednio, Remy nie będzie bawił się w tektury i zmuszanie prowadzących do jedzenia styropianu z lasu. Wody było sporo, urządzenia jak patelnia albo mikrofala, do której włożyłoby się kurczaka i byłoby niezłe Flavor of Love również. Po raz pierwszy freganizm do czegoś się przydał, ponieważ Remy znalazł pudełko z ryżem w środku w kuble na śmieci i to całe mnóstwo pudełek, bowiem wyglądało na to przepełnienie towaru.

DJ potrzebował trochę czasu do wśzlignięcia się na teren kantyny. Zadał sobie dużo trudu, aby tam dotrzeć, a przy okazji miał nadzieję, że nikt nie nakryje go na próbie kradzieży składników, chociaż... Zawsze był jakiś haczyk, a nikt nie odejdzie z pustymi rękoma. Wbił pospiesznie do kantyny i zauważył, że tam oprócz kilku tubylców nikogo nie było. Mieli parę składników, które mogły okazać się przydatne do zrobienia wykwintnych potraw, dlatego kulturalnie poprosił ich o kilka z nich i ruszył z powrotem, aby nie został przypadkiem przyłapany na jakiejś kradzieży. Kilka podstawowych produktów mógł też znaleźć po drodze jak wcześniej wspomniane pudełko z ryżem. Sosy robiło się łatwo, bo na bazie mięsa można było wymieszać tłuszcz z wodą i powstawał aromat.

Jednak Remy postanowił, że dorzuci coś od siebie. Po tak ciężkim treningu niczym pewien chłopiec z zębami jak u bobra w różowej czapce musiał mieć również jakieś przygotowania do miliona życzeń, dlatego DJ pomyślał, że spełni jedno z nich specjalnie dla księżniczki i podbiegł do morza, z którego widział paczkę z... herbatą. Tak, paczka z herbatą, jakaś specjalna przysyłka od księcia Harry'ego i Meghan Markle, którzy uciekali przed mediami, ale musieli pokazać, jak bardzo brytyjscy są z herbatą.

Niczym tragarz wszystko zaniósł z powrotem i szykował produkty, aby zdążyć na czas i nie zawieść swojej drużyny, bowiem poziom zmagań był bardzo wysoki i chciał udowodnić, że nie odstaje od nich poziomem zaangażowania w grę.

Każdy deser ratowała bita śmietana, a przyrządzenie jej było wyjątkowo proste. W saszetce miał cukier puder, a w lodówce schłodzoną śmietanę. Zawartość śmietany wylał do miski, po czym wziął mikser i zaczął ją ubijać, aż nie będzie sztywna. Aby była słodka i spełniała idealną funkcję deseru Remy dodał do niej cukier puder, a potem ubijał to wszystko przez następną minutę. W ten sposób powstała "bitealna" śmietana stworzona do dalszych celów. Chłopak zaczął od deseru, aby już mieć najprostszą rzecz z głowy, nie chciał zaczynać od dużych ryb, ponieważ pewna Em... em... osoba powinna również zainteresować się robieniem czegoś w kuchni albo przydać się do czegoś poza robieniem dram. Sos czekoladowy i najważniejszy składnik, który wykona idealny mix niczym Yuki i Gruby przy drinkach: BANANY.

Przygotowania Szczurów Lądowych[]

RatixyPhoenixIslands

Slade zebrał się nad wyzwaniem i poszedł szukać jakichś balonów oraz.... sprayów służących jako farba.

(PZ)Slade: Slade mieć pomysł nad wykonaniem sali.

Zaraz po przygotowaniu się z rzeczami wcześniej wspomnianymi, zaczął szukać czerwonych firan. Gdy je znalazł podszedł do osobno do każdego z okien i rozstawił je tam.

(PZ)Slade: Slade lubić czerwony kolor więc takiego koloru będą.

Po wyczerpującej pracy przy dekoracji sali - Slade w końcu skończył tę częśc wyzwania... ... by po chwili zacząć przechodzić do wykonania deseru.

Aileen zajęła się robieniem dania głównego.

<Aileen: Jak byłam mała pomagałam babci łapać kury, żeby mogła z nich zrobić rosół. Byłoby mi szkoda tych kur, bo mam ostatnio ochotę na bycie weganką, ale one też jedzą żywe stworzenia, więc to nie jest tak, że są jakoś niesprawiedliwie traktowane... Jedni jedzą drugich i tak do skutku... a ciekawe kto je człowieka?>

Dziewczyna kroiła sobie kurczaka podśpiewywując piosenkę z Pocahontas.

Aileen: To nie tobie ptak się zwierza w księżycową noc...

Włożyła pokrojone mięso do marynaty i odstawiła. W trakcie czekania zobaczyła, że Zeya, który miał się zająć drinkiem dla Jessamine, zrobił drinka... i go wypił.

Aileen: ZEYA! Co ty wyprawiasz?

Podeszła do skonsternowanego chłopaka.

Aileen: To tak ci idzie robienie drinka?

Zeya wskazał na zrobionego drinka, Aileen powąchała go i wzdrygnęła się.

Aileen: Po pierwsze, alkohol jest dla Pani, nie dla ciebie. Po drugie, nie podam Jej tego. Idź się zająć przystawkami i zostaw to mnie.

Rozkazała, a ten posłusznie poszedł sobie.

<Aileen: Jak się okazuje, gdy ktoś mówi, że ma dużo doświadczenia z alkoholem, niekoniecznie znaczy, że umie robić drinki...>

Aileen zabrała się do pracy, drink musiał być perfekcyjny, żeby Pani była zadowolona. Precyzyjnie odmierzała każdy składnik, wymiksowała i... nalała do kieliszka. Podczas nalewania słyszała anielski chór.

Aileen: Cudo, wszechświat jest dzisiaj po mojej stronie.

Dziewczyna zostawiła drink w nadziei, że nikt z drużyny się do niego nie dobierze. Zajęła się daniem głównym.

Zeya po przyłapaniu przez Aileen z nie umienia drinków i nie zajmowaniem sie tym ucieszył sie że teraz bedzie miał nikłą role to by zawalił Aileen zajeła sie drinkami i służewnictwem bo zagraliśmy w papier kamień nożyce Slade zająl sie wystrojem a on musiał tylko przystawke zrobić na początku zacząl myśłeć co można zrobić jako przystawki kiedy do jego głowy wpadł pomysł żeby zrobic Krewetki jego tata zawsze mu robił krewetki chłopak kocha je żeby były bardziej fancy połączył je jeszcze z cykorią bo akurat była w lodówce zrobił 20 z nadzieją że potem bedzie mozna zjeść reszte

Zeya(PZ): Ja to mam high life żyć nie umierać wspólczuje reszcie mojego teamu

Aileen już nabiła kurczaka na patyki i wrzuciła je do oleju, żeby się smażyły. W tym samym czasie sprawdzała ryż czy się nie rozgotował i mieszała sos. Para buchała, olej tryskał, ale Aileen kochała tą adrenalinę.

<Aileen: Jestem dzisiaj gotowa, aby pokazać Jessamine, że umiem zrobić pokaźne danie i zasługuję na czarny fartuch. Moje danie przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, gdy oglądałam taki program gdzie jakaś dziewczyna wsadziła kurczaka do mikrofali i chciała go podać swojemu kochankowi. Mam nadzieję, że uda mi się to przekazać na talerzu.>

Dzień usługiwania Jessamine[]

SexPistolsyPhoenixIslandsCzarneKONIEPhoenixIslandsRatixyPhoenixIslands

Jessamine siedziała sobie na fotelu w dużej komnacie i oczekiwała na trójkę osób, które gotowe są przeżyć dzień usługiwania jej. Zadanie tylko dla odważnych...

Aileen wchodzi do komnaty. Podchodzi do Jessamine i skinęła głową.

Aileen: Moja pani... To zaszczyt pani służyć.

Jessamine uśmiechnęła się.

Jessamine: Och, urocza jesteś... Masz u mnie plusa.

Rozejrzała się po komnacie i zatrzymała na moment spojrzenie na dwóch dużych oknach.

Jessamine: Wiesz, zrobiło się tu trochę duszno. Chyba dawno nikt nie wywietrzył tego miejsca...

Z drużyny Czarnych Koni jako służący wstawił się Anthony. Nie zmienił swojego stroju, jedynie ułożył kołnierzyk i założył świeże ubrania gotowy wykonać rozkazy swojej dzisiejszej pani.

<Anthony: Nie uśmiecha mi się dzisiejsze wyzwanie. *zawiedziony z spuścił smutno głowę trzymając dłoń przy policzku* Wszak Matka Natura jest tą pierwszą, dzisiaj muszę zobaczyć ją w osobie Jessamine!>

Wstawił się w wyznaczonym miejscu witając królewnę skinieniem głowy w dół na znak szacunku.

Anthony: Witam cię Jessamine. Przybywam z drużyny Czarnych Koni by uniżenie służyć się dzisiejszego dnia.*uśmiechnął się pod nosem* Zapewnię ci wszystko być przetrwała ten czas. Proszę się więc nie martwić.

Uniósł głowę wpatrując się w dziewczynę oczekując od niej pierwszych instrukcji.

<Antnony: Cóż za herezję prawię. Po prawdzie to cudowna okazja. Niech pokaże swoje obrzydliwe prawdziwe oblicze zwaną drugą twarzą. Pokaż jaka jesteś naprawdę i zachwyć mnie oraz czuwającą nad tobą Matkę Naturę!>

Aileen: Tak jest, pani.

Dziewczyna pobiegła do okien, aby je otworzyć. Okna były ogromne i ciężkie, ale nie była to żadna przeszkoda dla Aileen. Otworzyła jedno, drugie, trzecie, itd. Po wykonaniu zadania wróciła do Jessamine.

Maiddazai

Jako trzeci na sali pojawił się Dazai, jednak po jego wyglądzie można było wywnioskować, jaki był powód jego drobnego spóźnienia względem pozostałych służących. Skąd mężczyzna wytrzasnął sobie maid outfit? Z własnego bagażu. Z tego też powodu, dobrze na nim leżał, ale do rzeczy.

Dazai pewnym krokiem podszedł do Jessamine, a gdy znajdował się przed nią, postawił nogę za nogę, uniósł delikatnie spódnicę i ukłonił się na tyle nisko, na ile pozwalała mu grawitacja i jego własne umiejętności utrzymania równowagi. Następnie wrócił do zwykłej pozycji stojącej, zwracając się do prorwadzącej.

Dazai: Witaj pani, jestem reprezentantem drużyny Sex Pistols. Dołożę dziś wszelkich starań, by żadne z wypowiedzianych przez panią słów nie upadło bezowocnie na ziemie, a każdy rozkaz został spełniony zgodnie z oczekiwaniami

Uśmiechnął się w jej stronę.

Dazai: Mam nadzieję, że nasza dzisiejsza służba panią zadowoli

Jessamine przyjrzała się dwóm kolejnym osobom. Widok Dazaia w stroju pokojówki zdziwił ją, ale mimo tego doceniła specjalne starania ze strojem.

Jessamine: Skoro już tak dobrze się przygotowałeś, to mógłbyś tu trochę odkurzyć. Nikt tu porządnie nie sprzątał od wielu lat.

Przeniosła spojrzenie na Anthony'ego.

Jessamine: Od ciebie poproszę na razie o szklankę najczystszej wody, jaką tylko znajdziesz.

Na koniec zwróciła się do Aileen, która pootwierała okna.

Jessamine: Ale nie mówiłam, żeby otworzyć WSZYSTKIE okna! Zaraz zrobi się przeciąg, a ja muszę dbać o zdrowie.

O kurde, ubrał się w strój pokojówki i teraz miał sprzątać? Rabini tego nie przewidzieli. Ale trzeba było przyznać, że to miejsce faktycznie wymagało sprzątania.

Podłoga była zakurzona, w katach było pełno pajęczyn i innych śmiesznych rzeczy, choć większą uwagę Dazai zwrócił na dywany, których kolory pewnie nie miały za wiele wspólnego z tym, jak wyglądały w latach swojej świetności. Wątpił czy szybka pomoc od niego cokolwiek zaradzi, w końcu nie miał ze sobą żadnego specjalnego sprzętu.

I wtedy pojawił się on...

OdkurzaczPioracyGeorge

Jego enigmatyczny uśmiech od razu podniósł Dazaia na duchu. Piękne duże oczy zdawały się przekazywać jedną wiadomość: https://www.youtube.com/watch?v=13YrlKQPhG0 . Choć detektyw nie rozumiał, co dokładnie to oznacza wiedział, że od momentu skrzyżowania ich spojrzeń jego i odkurzacz połączyła niezwykła więź. Więź, dla której odkurzenie dywanów nie będzie stanowiło przeszkody. Wieź, którą wspólne porządki umocnią i sprawią, że nasi bohaterowie będą jeszcze silniejsi niż wcześniej.

George nie przypominał zwykłego odkurzacza. Jego kształt można było nawet uznać za zabawny, ale dla Dazaia był on czymś niezwykłym. Ponadto należy zaznaczyć, że George był jednym z 5 rodzeństwa. I w porównaniu do reszty, był dość wysoki. Nic jednak w naturze nie dzieje się przypadkiem, a owa odmienność Georga pozwalała mu przechowywać we wnętrzu płyn z detergentem.

Dazai spojrzał się na George, oczekując od niego niejako zgody na dalsze działanie. George nie odpowiedział nic, a mężczyzna uznał to za zgodę. Delikatnie złapał za górną część obudowy i uniósł ją do góry. Jego oczom ukazała się ciecz, która miała im pomóc w dalszej pracy. Detektyw był zdziwiony - skąd ona się tam wzięła? Czy ktoś już przygotował George'a do pracy? A może zrobił to sam George? Wtedy mężczyźnie zdało się, że słyszy w głowie ciepły kojący głos "Może narodziłem się, żeby ciebie spotkać?".

Nie tracili czasu. Dazai znów złożył Georga, pewnie złapał za rurę i zaczął odkurzać dywan. Co jakiś czas naciskał przycisk, żeby popryskać dywan płynem do mycia. Każdy ruch ssawki odsłaniał dawno już zapomniane oblicze zamkowych dywanów. Mężczyzna czuł, że staje się z odkurzaczem jednością, że każdy jego najmniejszy ruch, to także ruch odkurzacza. Czuł, jakby rura była przedłużeniem jego ręki, a obraz jaki widział w ciemnych oczach George był przedłużeniem jego duszy.

W końcu cały dywan odzyskał dawną świetność, a oni mogli przejść do kamiennej podłogi. Nie musiał się bać o zarysowania, w końcu wystarczyło, że do plastikowej ssaki podłączył dopasowaną pod nią szczoteczkę. Jeździli tak po całej sali, pozbywając się kurzu i pajęczyn. Kiedy podłoga była już wzglęgnie czysta, Dazai wymienił końcówkę na mniejszą, by mogli dotrzeć wszędzie, gdzie znajdował się brud.

W końcu podłoga była idealna.

Dazai i George byli jak bracia. Nie. Podczas wspólnego odkurzania połączyło ich coś więcej. Więź silniejsza od każdej, jakiej Dazai do tej pory doświadczył. Czuł, jakby część jego duszy znajdowała się w George'u, a część duszy George'a spoczywała w nim. Prawie zapomniał już o tym, jakie było jego zadanie, teraz liczył się tylko on i George. Ich wspólne szczęśćie nie miało trwać jednak długo. Patrząc w jego oczy, usłyszał znowu w głowie głos jego głos. Tym razem wypowiedział on zdanie "Proszę, odejdź i zostaw mnie tu". Dazai nie rozumiał, co George miał na myśli. Patrzył na odkurzacz pytającym wzrokiem pełnym wzruszenia.

"Ale jak to? Przecież oboje jesteśmy teraz szczęśliwi"

George jednak nie odpowiedział, a Dazai poczuł ukłucie w sercu. Z jego oczu mimowolnie poleciały łzy. Nie umiał ich kontrolować, nawet nie wiedział, co czuje. Wiedział tylko, że stracił kogoś dla siebie ważnego. George pomógł mu wyjść z depresji, był dla niego zawsze w ciężkich dla niego chwilach. Nie wiedział, jak sobie bez niego poradzi. Ale kochał go. Kochał go i dlatego z bólem serca postanowił zrobić to, co powiedział. Wziął po raz ostatni George'a w swe ramiona i przeniósł go do rogu pokoju. Tam przykucnął i ukrywając twarz w dłoniach, powiedział do niego ciche...

Dazai: Dziękuję

Otarł łzy, wstał i odwrócił się w stronę w sali zamkowej. Wyglądała pięknie, a to wszystko dzięki wypranym przez nich dywanom i umytej podłodze. W sercu Dazaia pojawiło się przyjemne ciepło. Czuł, że nawet jeżeli nigdy już nie spotka George'a, to ich wspólne chwile pozostaną za zawsze w jego sercu i że to one zdefiniowały go jako osobę, którą był się teraz. Dla innych Dazai pozostanie taki sam, jednak detektyw w głebi siebie czuł, że spotkanie z George'm go odmieniło. Nie musiał już uciekać od rzeczywistości. Nie musiał szukać szczęścia u innej osoby czy odkurzacza. Teraz stał w prawdzie. Dywany, którym wcześniej nie dawał szansy, teraz mieniły się kolorowami tęczy. George pomógł mu odkryć skrywane przez nie piękno. To... To właściwie było trochę jak z życiem. Mężczyzna zrozumiał, że nawet jeżeli każdy dzień przynosił mu tylko ból i cierpienie, nawet jeżeli nie widziałby sensu, żeby wstać z łóżka, to przecież życie ma tylko jedno. I powinien je kontynuować. Musiał żyć. Żyć, by pewnego dnia odkryć skrywane w sobie piękno. By nie zmarnować daru, który dostał od George'a.

"Jest nadzieja. Zawsze jest nadzieja"

Usłyszał jeszcze, a następnie postawił krok w przód. Jego pierwszy krok jako wolny człowiek.

...

Gdy podłoga była już czysta, Dazai znów podszedł do Jessamine.

Dazai: Czy ma pani inne życzenia, którymi mógłym się zająć?

Prowadząca popatrzyła na odświeżone dywany.

Jessamine: Meh... Nadal nie pasuje mi coś w tym wystroju. Przydałby się jakiś ładny obraz na ścianie. Znajdź coś albo nawet najlepiej namaluj...

Aileen zarumieniła się na słowa Jessamine.

Aileen: Tak jest, pani.

Dziewczyna pobiegła pozamykać połowę okien, zaczynając od tych znajdujących się najdalej od księżniczki.

Aileen: Czy tak może być, pani?

Jessamine westchnęła.

Jessamine: Na razie może być... A jak już jesteś przy tych oknach, to mogłabyś je przy okazji umyć. Radzę zacząć od tego, które jest najbliżej mnie, bo już nie mogę patrzeć na ten brud.

Bez słowa sprzeciwu wziął sobie jej słowa do serca po czym udał się przygotować wodę dla swojej pani. Udał się w tym celu do drużynowej kantyny, do której miał wolny dostęp. Nie chciał przebywać zbyt długo więc bez kombinowania nalał wody z kranu do czajnika przegotowując ją nieco, nie jednak na tyle by zaczęła wrzeć. Następnie przelał ją filtra, by pozbyć się nieprzyjemnego kamienia czy innych zaraz znajdującej się w kranówie. Dobył dzbana przelewając tak oczyszczoną wodę do niego. Czuł, że to może jednak nie wystarczyć.

Anthony: Zobaczmy więc. Tutaj? Tutaj? A może?

W przeglądaniu odpowiednich wysokich szklanek do podania jej wody podchwycił za leżące cytryny oraz limonki. Zdecydował się również wziąć miętę i dla różnorodności postanowił skroić cytrusy w niewielkie plastry. Obie z nich zmiażdżył wydobywając trochę soku. Przelał dolewając czystą wodę po czym postawił obok. Wbrew swojemu przekonaniu wziął plastikowe rurki, jeśli kapryśnie nie chciałaby pić swoimi ustami.

Anthony: Wydaje mi się, że będzie dobrze. *skrzywił się nieco* Tak...

Zadowolony postanowił pochwycić za tacę oraz zaprezentować. Ustawił obok ręką delikatnie wskazując na dzbany.

Anthony: Pozwolę. Czysta, zdrowa, filtrowana woda, chyba że wydawałaby się nudna mam alternatywę w postaci wody miętowo-limonkowo-cytrynowej. Nie tylko ukoi twoje pragnienie, ale także poprawi cerę oraz zdrowie.

Podał jej więc oba warianty do wyboru oraz w gotowości przygotowane słomki.

No więc Dazai wybrał tę drugą opcję.

Znowu jakoś magicznie znalazł potrzebne mur rzeczy w kącie sali i przystąpił do pracy. Trochę mu to zajęło, ale ostatecznie miał skończony obraz przedstawiający Jessamine w koku, zielonej sukni i złotej biżuterii z niebieskimi kamieniami szlachetnymi.

Następnie wyszedł na poszukiwanie ramki. Wziął ją z jakiegoś starego obrazu, a może znalazł pustą? Kto wie. W każdym razie wymiary miała dobre.

Po powrocie odkrył, że obraz jest już wyschnięty. Być może była to robota George'a. Dazai wsadził obraz w ramkę i powiesił go na ścianie.

Obraz

Następnie podszedł do Jessamine.

Dazai: Oto próba uchwycenia twej urody na płótnie, pani. Mam nadzieję, że ci się podoba

Jess przyjrzała się dzbankom wody od Anthony'ego.

Jessamine: Prosiłam o szklankę wody, a nie o dwa dzbanki... I jeszcze traciłeś czas, żeby jeden z nich udziwnić?!

Westchnęła dramatycznie.

Jessamine: Tak właściwie to mam ochotę na herbatę... Ale dzbanki zostaw. I słomki też.

Nieco później zjawił się Dazai z obrazem.

Jessamine: Hmm, sługa, który ma talent artystyczny? Do obrazu nie mogę się przyczepić, zbyt dobrze okazuje moje piękno.

Wstała na moment ze swojego miejsca, żeby przyjrzeć się jeszcze raz obrazowi.

Jessamine: Podoba mi się ta fryzura. Gdybyś tak mógł ją na mnie odwzorować...

Usiadła z powrotem na fotelu.

Jessamine: Tylko masz być ostrożny z moimi włosami!

Aileen przyniosła sobie środek Cif do czyszczenia szyb i ściereczki. Zabrała się do pracy. Wraz z naciśnięciem spustu milion kropelek wyprysnęło w kierunku szyby, w szaleńczym wyścigu o to, która jako pierwsza wyląduje na szybie. Dziewczyna patrzyła na zjawisko jak zahipnotyzowana. Przetarła szybę ściereczką i okno było jak nowe. Poszła myć następne okna.

<Aileen: Jestem z siebie zadowolona, czuję że jestem w tym zadaniu jak ryba w wodzie.>

Okno za oknem i w sali robiło się coraz czyściej. Dziewczyna z dumą spojrzała na wykonaną przez siebie pracę. Spojrzała na następne okno. Tego się obawiała - zostało ono zabrudzone odchodami ptaków.

Aileen: Nie powstrzymasz mnie przed wykonaniem zadania!

Krzyknęła do kupy i zmasakrowała ją środkiem i ściereczkami.

<Aileen: Nareszcie czuję że żyję w tej grze!>

Kolejne okna miały jedynie basic smugi, z którymi Aileen rozprawiła się natychmiastowo. Po wszystkim, z uśmiechem na twarzy i zmęczonymi rękami, wróciła do Jessamine.

Jessamine: Teraz trzeba odświeżyć tu zapach... W okolicach zamku są kwiaty. Chcę, żeby ładnie pachniały.

Dazai: Jak sobie życzysz

Dazai wyjął zza siebie zestaw małej fryzjerki. Zawierał on wszystko, co jest potrzebne małej fryzjerce czy tam fryzjerowi, bo płeć osoby czeszącej chyba miało najmniejsze znaczenie. W pudełku znajdowały się wszystkie potrzebne elementy, jak grzebień, wsuwki, gumki, wypełniacz czy wstążki.

Dazai stanął za Jessamine i zaczął delikatnie czesać jej włosy, starając się, żeby żadne pociagnięcie grzebienia jej w żaden sposób nie szarpnęło. Najpierw od zewnątrz, a potem jeszcze od wewnątrz. Gdy włosy były już idealnie gładkie, zaczął czesać je ponownie, tym razem zaczesując je tak, żeby na głowie Jessamine mogła powstać wysoka kitka. Potem wziął gumkę i związał je.

Następnie wziął wypełniacz, i przełożył związane włosy przez niego. Otoczył go włosami, a następnie powtykał w nie wsuwki, żeby zabezpieczyć koka. Tutaj oczywiście też uważał, żeby żadna z nich nie dotkneła skóry Jessamine.

Kok był gotowy, pozostało więc dodać ostatnie ozdoby. Zieloną i złotą wstążką oplótł jej koka, a następnie zawiązał kokardkę.

Dazai: Proszę, wasza wysokość

Jessamine przejrzała się w lusterku, po czym zrobiła sobie szybkie selfie.

Jessamine: Super, ślicznie. Teraz to cofnij.

Dazai: Cieszę się, że się pani podoba

Mężczyzna rozwiązał wstążki, odłożył je na bok. Następnie pokolei wysunął każdą spinkę, pozwalając włosom z powrtorem zamienić się w kitkę. Zdjął wypełniacz, a następnie delikatnie zdjął gumkę.

Ponownie wziął grzebień i uczesał jej włosy tak, żeby przypominały jej dawną fryzurę. Założył jej jej czarną opaskę i wszystko było już jak wcześniej

Dazai: Gotowe, pani

Aileen skinęła głową i wybiegła z zamku. Po dłuższym czasie wróciła z bukietem kwiatków białych, różowych i żółtych.

Aileen: Wybrałam te najładniej pachnące, jak i takie, które będą się dobrze komponować w bukiecie, moja pani.

Anthony: Naprawdę?

Z niezadowoleniem spoglądał na nią po tym kapryśnym komentarzu. Zdecydował się jednak nie przejmować, bo wychodziła według niego jej prawdziwa natura.

Anthony: Jeśli sobie więc tak życzysz. Herbata powiadasz? Mam pewien zamysł, który może się spodobać.

Oddalił się znowu przygotować napój. Tym razem zdecydował się jednak skorzystać z baru w którym niektórzy z nich przygotowywali właśnie drinki. Skoro nie pasowało jej jego mieszanka owoców czy woda alkohol byłby świetnym zamiennikiem. Wziął więc jedną szklankę do której w 90% wypełnił czystą wódką o podobnych procencikach a resztę wypełnił whisky by się nie wylało. Pozwolił sobie też wziąć jedną z zapałek. Po przygotowaniu udał się z powrotem do Jessamine.

Anthony jestem gotowy. *pochwycił za napój* Proszę oto herbatka oolong!

Nie był do końca pewny czy faktycznie ta miksturka z karty była prawdziwa ale nie zastanawiał się. Efektownie podpalił nad nią płomień.

Anthony: Proszę sobie nie żałować.

Dodał z uśmiechem odsuwając się na bok w oczekiwaniu na dalsze rozkazy swojej pani oraz zapewne krytykę.

https://tenor.com/view/oolong-burn-gif-21477578

Jessamine powąchała kwiaty od Aileen.

Jessamine: Czegoś im brakuje... Wolałabym inny kolor.

Chwilę później zjawił się Anthony z płonącą "herbatą". Jess spojrzała na to z zaskoczeniem.

Jessamine: Co to, za przeproszeniem, ku*wa jest?

Odepchnęła od siebie płonącą szklankę, która upadła na dywan. Ogień dość szybko zaczął się rozprzestrzeniać.

Jessamine: I co tak stoisz?! Zgaś to zanim ja ci coś innego zgaszę!

Pobiegła kawałek dalej, gdzie stał Dazai.

Jessamine: Trzymaj mnie z daleka od tego terrorysty! I powachluj mnie przy okazji, bo aż się zgrzałam...

Aileen poszła na kolejne polowania na kwiaty. Tym razem wróciła z...

Aileen: Oto piękny, pachnący, fioletowy hiacynt. Dla ciebie moja pani...

Dazai: Tak jest, wasza wysokość

Dazai znalazł obok jakiś wachlarz i zaczął ją nim wachlować, jednocześnie utrzymując się zdala od pożaru i od Anthoniego.

Anthony: Proszę wybaczyć ten drobny incydent.

Dalej się paliła i by ją zgasić pochwycił za dzbanek z dodatkami oraz nieszczęsną herbatkę. i skierował się w stronę umytych okien wraz. Przelał cześć do kwiatów które skorzystają z właściwości jego sporządzonego napoju i będą miały jędrne, gładkie i błyszczące liście. Przelał więc płonącą herbatkę do niego po czym na moment zakrył by ogień przygasł a woda zmieszała się z nią. Dla pewności wlazł oraz skosztował. Była idealnie słodko - kwaśna z mocnym kopem. Przynajmniej według jego niewyrafinowanych standardów.

Anthony: Gotowe. Zapewniam, że od początku był bezpieczny. *uśmiechnął się* Śmiem twierdzić, że mieszanka będzie znacznie lepsza niż poprzednio!

Spojrzał na podłogę, gdzie przypadkiem spadła kropla która lekko płonęła. Ukradkiem stanął na nią lekko rozcierając. Odstawił więc dzbanek na miejsce obok wody.

Anthony: Daruję sobie również zbędne pokazy. *skinął głową* Jeśli jest coś jeszcze co mogę zrobić uniżenie służę. Ośmielę się zasugerować że są inne sposoby jeśli koniecznie trzymamy się mokrych rewirów. Napoje mogą nie wystarczyć.

Rzucił zdając sobie sprawę jak to brzmiało jednak nie ukrywał swoich intencji. A definitywnie był gotów spełnić kolejne zachcianki.

Anthony: Proszę tylko rzucić swymi słowami.

<Anthony: Ah wydaje mi się, że mogłem nieco przesadzić, lecz nie mogłem sobie tego w tym trzymać. Oraz skoro obecnie jest Matką Naturą muszę się jej zwierzać z wszystkich swoich myśli. I pewnie pomoże to drużynie? *zastanawiająco spoglądał się w pustą przestrzeń* Powinno!>

Jessamine wzięła kwiaty od Aileen i westchnęła głośno i przeciągle.

Jessamine: To nadal nie to... Dlaczego nie wiecie, czego tak dokładnie oczekuję?! Tak trudno się domyślić?!

Następnie spojrzała na ugaszony dywan, z którego nadal się dymiło. Złapała się za głowę i zaczęła szlochać, a tak właściwie to udawać szlochanie...

Jessamine: Jesteście beznadziejnymi sługami... I o czym ty w ogóle do mnie mówisz?!

Powiedziała do Anthony'ego, a potem skierowała spojrzenie na Dazaia.

Jessamine: Za to ty za słabo mnie wachlujesz!

Dazai przyspieszył, ale wtedy Jess wcisnęła mu w ręce kwiaty od Aileen.

Jessamine: Dosyć!

Odsunęła się od wszystkich.

Jessamine: Oczekuję przeprosin, a potem wynoście się stąd i zostawcie mnie w spokoju...

Aileen: Tak jest. Najmocniej przepraszam za bycie złym służącym.

Aileen upadła na ziemie, klękając przed Jessamine.

Aileen: Proszę o litość...

Jessamine: Możesz mnie jeszcze pocałować w stopę na znak przeprosin, a potem odejść, zanim się rozmyślę.

Aileen: Że co?

Jessamine: Masz jakieś obiekcje?

Aileen wzięła wdech.

Aileen: Moje usta nie są godne dotknięcia twych stóp...

Jessamine wyglądała na niezadowoloną.

Jessamine: W takim razie przepadnij i już nie pokazuj mi się na oczy.

Aileen: Okej, zrobię to!

Jessamine: Teraz.

Aileen spojrzała na stopę Jessamine.

Aileen: Teraz albo nigdy.

Zamknęła oczy i przybliżała swoje usta do stopy. Powoli. No i stało się. Aileen dała całuska stopie Jessamine.

Aileen: Aaa!

Aileen wybiegła krzycząc z sali.

Jessamine wyjątkowo uśmiechnęła się, po czym spojrzała na pozostałą dwójkę osób.

Jessamine: Lepiej weźcie z niej przykład, zanim jeszcze bardziej się zniecierpliwię...

Po jej nagłym wybuchu Anthony nieco się ucieszył w środku. Spoglądał się na nią z uradowaniem, że dzisiaj pokazała swoją prawdziwą naturę. Miał też nieco wątpliwości co do swojej pracy jednak ogólnie był zadowolony.

Anthony: Skończone.*odetchnął z ulgą* a Tobie mogę życzyć rozładowania tej frustracji na być może kolejnym osobniku który tutaj wejdzie. Środek by go otumić już jest. Na pewno starczy.

Sugestywnie wskazał na dzbanek z mieszaniną. Była praktycznie nietknięta więc co miała się marnować.

Anthony: Może to stłumi twoją złość. *uśmiechnął się do niej* To moja ostatnia porada oraz przepraszam za to, że nie mogłem zaspokoić twoich poleceń jako twój dzisiejszy sługa. Było miło, ale pragnę wrócić do wielbienia mojej prawdziwej Matki Natury

Dodał kiwając głową w dół na przeproszenie. Czuł, że lepiej jak nie będzie się jednak do niej już zbliżał. Miał na tyle świadomości że nie wolno wchodzić w kontakt z raz rozjuszoną samicą. Stąd też była ta wcześniejsza sugestia skierowana do niej.

Uwu. Dostał kwiatki. Ale okoliczności ich podania chyba nie zwiastowały dla Dazaia nic dobrego... W końcu księżniczka wybuchła, choć wina nie należała w żadnym stopniu do służących. Teraz jednak odgrywał rolę, która nakazywała mu przyznać się do winy i musiał ją utrzymać jeszcze przez najbliższy czas.

Gdy Aileen wybiegła z pomieszczenia i Anthony skończył swoją ostateczną mieszaninę, przyszedł czas na przeprosiny z jego strony. Stanął przed Jassmine i nisko się ukłonił.

Dazai: Najmocniej waszą wysokość przepraszam za naszą niekompetencję. Jest mi niezmiernie przykro, że nie udało nam się waszej wysokości zadowolić.

Dazai ukląkł tuż przed Jessamine, obiema dłońmi podniósł jej stopę, by następnie złożyć na niej pocałunek.

Dazai: Gdyby jednak wasza wysokość czegoś jeszcze potrzebowała, przyjdziemy na każde zawołanie

Jessamine spojrzała na Dazaia z góry, gdy był przy jej stopach.

Jessamine: Och, z pewnością usłyszycie, jeśli zmienię zdanie i rozkażę wam tutaj wrócić. Nikt w mojej rodzinie nie krzyczy głośniej ode mnie.

Następnie wbrew temu, co wcześniej powiedziała, sama opuściła komnatę nie patrząc już na swoich tymczasowych służących.

Jessaminka top ❤️

Przyjęcie według Czarnych Koni[]

CzarneKONIEPhoenixIslands

Część obiadowa

Wcześniej wspomniana deska posłużyła Asterii za swego rodzaju dekorację. Korzystając z umiejętności kaligrafii oraz opalonego na kuchence drewienka, stworzyła dla Jessamine eleganckie małe menu, aby nie musiała męczyć swojej królewskiej główki i zapamiętywać tych wszystkich dań, które miały pojawić się na stole. Do prezentacji dań założyła świeży fartuch i poprawiła fryzurę. W końcu służba też powinna prezentować się nienagannie. Wchodząc na salę razem z daniami, które wiozła na wózku restauracyjnym, gdy była już wystarczająco blisko prowadzącej, odsunęła się od wózka i elegancko ukłoniła. Asteria znała się na manierach, wszak szachy to nie jakiś sport dla plebsu.

Asteria: Witaj, Pani. Nazywam się Asteria i jako przedstawicielka Czarnych Koni, pragnę Panią zaszczycić specjalnie przygotowanym, urodzinowym menu. Pozwolę sobie wpierw wręczyć kartę, a za moment przejdę do pełnej prezentacji dzisiejszych dań...


Oznajmiła grzecznie, po czym wręczyła drewnianą deseczkę Jessamine i podeszła do wózka, na którym mieściła się zastawa z daniami. Każde z nich było oczywiście przykryte, więc do całej prezentacji dodano także małą nutkę z oczekiwaniem na niespodziankę.

Menu jessamine

Asteria: Zacznijmy więc od motywu przewodniego, jaki towarzyszy dzisiejszym posiłkom. Uznałam, iż urodziny to wystarczająco wspaniała okazja do tego, aby przez ten jeden dzień chociaż na chwilę porzucić maniery i etykietę i pozwolić sobie na coś dobrego! Także nie będą to homary i dania, które zapewne spożywa Pani na co dzień! Zapraszam na Fast Food Po Królewsku!

Odsłoniła pierwszy talerz, na którym widniała przystawka.

Asteria: Na dobry początek – przystawka, która niewątpliwie rozgrzeje nas do imprezy! Przygotowałam pikantny krem pomidorowy z salsą na bazie z awokado oraz sera feta. Na skład kremu poza pomidorami składają się papryczka chili, czosnek i nieco jalapeno. Dla złagodzenia smaku proponuję dodać wedle zapotrzebowania nieco jogurtu naturalnego, który dostępny jest w małej miseczce. Do tego własnoręcznie wykonane i pieczone nachosy, które umieszczone na osobnym, mniejszym talerzyku można połączyć z kremem bądź zjeść całkowicie osobno. Wykonałam je z mąki pełnoziarnistej, co przekłada się na zmniejszoną wartość kaloryczną i pożywność przystawki.

Przystawkakonie

Następnie przeszła do prezentacji drugiego z dań.

Asteria: A oto i danie główne!

Danieglowne konie

Asteria: Tak, jest to różowy burger! Nie ma w sobie żadnych sztucznych składników, bowiem kolor pieczywa zawdzięczamy dzięki zabarwieniu ciasta poprzez sok z buraków. W burgerze znajduje się najlepszej jakości wołowina i najświeższe dodatki w postaci warzyw – sałata, pomidory, czerwona cebulka, rukola. Mięso uprzednio zostało zaprawione w wielu aromatycznych przyprawach, dzięki czemu ma na pewno bardzo dobry, soczysty smak. Czymże jednak byłby sam burger bez frytek?

Specjalnie do zestawu polecam frytki z batatów z sosem śmietanowo-ziołowym z dodatkiem koperku.

Frytki-z-batatow


Asteria: A teraz crème de la crème – deser! Droga Pani, z okazji urodzin pragnę złożyć najszczersze życzenia, aby spełniły się wszystkie marzenia, a piękny uśmiech nie znikał z twarzy. Oto urodzinowa, delikatna, niebiańska beza pavlova!

Beza konie

Asteria: Jest to deser delikatny, nie obciąży żołądka. Nie jest także zbyt słodki, wręcz idealny! Na wierzchu mamy truskawki, miętę oraz białą czekoladę. Natomiast w środku wszystko co najlepsze – owocowe nadzienie na bazie serka mascarpone o smaku owoców leśnych, które idealnie orzeźwią w te upalne wieczory! Smacznego!

Przyjęcie według Sex Pistols[]

SexPistolsyPhoenixIslands

Banany zostały rozciapciane widelcem, potem zostały zblendowane w misce na gładką masę. Zostawił jednak jednego banana, aby go pokroić na później. Gładka masa bananowa była odłożona na pół godziny w lodówce, po czym wrzucona do naczynia. Następnie w kolejności dodano bitą śmietanę po masie bananowej, ale żeby nie zabrudzić naczynia, estetyka musiała zostać zachowana, a na koniec dodanie sosu czekoladowego i położenie na górze kilka plasterków banana z truskawką w środku, aby było trochę różnorodności smakowej.

Potem wziął się za danie główne. Ryż, który miał stanowić główną podstawę do dobrego posiłku i wziął pierwotne założenie przystawki. Będą to nuggetsy z ryżem. Mięso zostało smażone, a potem otoczone w pysznej panierce curry, ponieważ wedle powszechnych głosów i legend to właśnie panierka i przyprawy dodawały najwięcej smaku wędlinom i mięsom (testowane na ludziach w ramach challenge'u). Gotowanie ryżu zajęło kwadrans. Sos był robiony na bazie tłuszczu z mięsa i wody, oprócz przypraw i ziół nie były dodawane żadne inne chemiczne dodatki. Ryż został polany sosem, a na nim Remy położył kilka nuggetsów bez kości, niczym z McDonalda (plus był taki, że żadnej chemii, skąd wziął kurczaka?). Zdesperowany pomyślał, że jednak mięso nie będzie jedynym dobrym składnikiem, więc szybko starł marchewki i jabłka, robiąc z tego surówkę.

Ponieważ mięso poszło jako podstawa dania głównego, jako przystaweczka było jedno z JEGO ulubionych dań. Tosty. Tyle ile mógł znaleźć warzyw w hurtowni, tyle owoców natury przeszło na kanapki. A właściwie rozchodziło się o pieczarki, które rosły w lesie i to właśnie one miały nadawać konsystencji oraz dobrego smaku. Remy upewnił się, że nie są trujące i dobrze je obmył. Oczyszczone trafiły do chleba tostowego i przykryte serem niczym malutkie dziecko ululane do snu. Tosty z pieczarkami i z ciągnącym się serem trafiły do piekarnika, a Remy w międzyczasie zaparzył brytyjską herbatę Earl Greya (czarną).

Właściwie wszystko już było gotowe, ale brakowało kilku elementów dekoracyjnych. Remy w drodze do lasu wyrwał bardzo dużo żonkili i z nich ułożył napis "Bon Appetit, Jessamine" dla lepszego efektu, aby Jessamine wiedziała, że to wszystko było zrobione dla niej i włożone w to było trochę wysiłku.

  • Przystawka: Tosty z serem i z pieczarkami
  • Danie główne: Nuggetsy z ryżem i surówka z marchwi i jabłka
  • Deser: Deser bananowo–czekoladowy z bitą śmietaną

Przyjęcie według Szczurów Lądowych[]

RatixyPhoenixIslands

Dekoracja sali:[]

Już przed wejściem do sali głównej, w której odbywają się urodziny widać dekoracje takie jak szarfy ozdobne z obu stron drzwi wejściowych, na których to szarfach znajdował się napis „Miłej zabawy”. Szarfy owe były koloru kremowego, z kolei napis o którym mowa było wcześniej był wykonany z powycinanych kartek na litery i przyklejonych do szarfy. To tyle z wykonań będących poza salą główną. W środku, po wejściu pierwsze co można było zauważyć to czerwone firanki przy oknach ozdobione gwiazdami w kolorze złotym.

Xyz (1)

Xyz (2)

Gwiazdy były wykonane z plastiku, można było je przypinać do rzeczy typu firany choćby. Teraz pora przejść na wykonanie okrągłych stolików oraz krzeseł jak i obrus, który przykrywał każdy z kolei stolik w jednakowym dla siebie punkcie – przechodząc jedynie przez środek z promieniem 0 do 180 stopni od strony wyjścia jak i wejścia. Zajmowane na stołach miejsce przez obrusy można było zmieścić z długością 20 centymetrów. Pozostała część prezentowała stół w okazałości, na którym znajdowały się filiżanki do kawy bądź herbaty. Każdy stolik mógł przyjąć w swoje koło 8 osób o równych od siebie odstępach. Krzesła, na których usiąść mogli zaproszeni goście wykonane były z solidnego drewna dębowego, które ciężko było zniszczyć. Przejdźmy teraz do wyglądu ogólnego sali… na środku jej, w centralnym punkcie nad głowami na środkowej kolumnie całego pomieszczenia znajdował się napis „Happy Birthday” namalowany przez wykonawce sali - Slade’a.

Xyz (3)

Po ścianach oraz kolumnach w pomieszczeniu porozstawiane były również przyklejone tam dekoracje typowe dla urodzin jak balony, szarfy czy papierowe banery, na których można było dostrzec koronę na każdym z członów „one” dla jedynej królowej tego dnia…

Xyz (4)

Xyz (5)

Ogólny wystrój pomieszczenia wypełniał kolor niebieski oraz czerwony z specjalnie zamontowanych lamp...

Xyz (6)

Potrawy[]

Przystawka[]

Krewetki z Cykorią

Xyz (7)

Składniki:

krewetki obrane - 600 g

cykoria sałatkowa - 1 główka

czosnek - 1 ząbek

polewa na bazie octu balsamicznego (np Glassa Gastronomica)

natka pietruszki

płatki chilli

oliwa z oliwek

sól

pieprz

Przygotowanie:

Zeya na oliwie szklił posiekany czosnek i dodał do niego krewetki doprawił pieprzem i solą a na koniec pokropił Glassą Gastronomica (lokowanie produktu) zdjął patelnie z ognia i przestudził oddzielił 20 liści cykorii resztę posiekał i wrzucił do miski całość skropił Oliwą i pomieszał potem wstawił na talerz i dodał wszystkie dodatki.

Opis co jest na talerzu:

Na talerzu widniało 20 krewetek wszystkie położone na liściach cykorii oczywiście bez dodatków by sie nie było dlatego Cytryny leżą na wertykalnym środku pomiędzy bokami talerza a środkiem talerza oddzielając je od siebie koło nich są pestki granatu ustawione w każdym boku kwadratu obejmującego środek talerza na sam koniec dodano trochę cebulki i zieleniny kończąc tą przystawkę.

Danie główne[]

Szaszłyki z kurczaka w sosie teriyaki

Xyz (8)

Składniki:

4 uda kurczaka, bez skóry i bez kości, każde pokrojone na dwie części

3 łyżki sosu teriyaki

1 łyżka sosu sojowego jasnego

1 łyżka imbiru, drobno posiekanego

2 patyki do szaszłyków

2 łyżki oleju roślinnego, do smażenia

ugotowany ryż

sezam

Przygotowanie:

W misce mieszamy 1 łyżkę sosu teriyaki, sos sojowy i imbir. Wkładamy kurczaka do marynaty i odstawiamy na minimum 15 minut w chłodne miejsce. Zamarynowane mięso nabijamy na patyki. Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy na średnim ogniu po 4 min. z każdej strony. Podaj z pozostałym sosem teriyaki, sezamem i ugotowanym ryżem.

Deser[]

Tort Kinder

Xyz (9)

Składniki:

2/3 szklanki mąki tortowej

1/3 szklanki kakao

5 jajek w temperaturze pokojowej

3 / 4 szklanki drobnego cukru

1,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego

370 ml śmietany 30 %

4 łyżeczki cukru pudru

15 łyżek kremu Nutella

4 batoniki Kinder Bueno

230g sera mascarpone

50g serka śmietankowego typu cream cheese

100g gorzkiej czekolady

100g śmietany 30 %

Przygotowanie:

3 foremki o średnicy 20 cm zostaną położone do piekarnika o temperaturze 170 stopni i wyłożone od dołu papierkiem do pieczenia. Do małej miseczki przesiewam mąkę i kakao. Oddzielam białko od żółtka, by potem ubić białko na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodaje po łyżce cukru miksując dobrze co dodaną łyżkę. Kolejno: dodaje żółtko z jajek i dalej miksuje. Po dodaniu ostatniego żółtka do wywaru dodaje też ekstrakt waniliowy. Następnie wmieszałem mąkę do całej tej masy przy użyciu drewnianej łychy. Gotową masę daje do piekarnika w postaci trzech foremek i ustawiam czas na 15 minut. Po 15 minutach ostudzam biszkopty. W misce ubijam na sztywno cukier puder oraz śmietanę, by po chwili dodać krem Nutella i wszystko zmiksować do połączenia się produktów w całość. Składam tort i na dolny biszkopt daje kilka łyżek kremu oraz dodaje dwa kawałki Kinder Bueno w ciastko. Całość przykrywam następną warstwą i znowu powtarzam czynność sprzed chwili. Potem dodaje do miski serek mascarpone, serek śmietankowy, śmietanę oraz cukier puder i miksuje do wykonanie gęstej, puszystej masy. Pod koniec dodaje do masy krem Nutella i ponawiam miksowanie. Wysmarowuje tort z cienką warstwą kremu i wsadzam do lodówki na 20 minut. Po wyjęciu go po tym czasie znowu smaruje go kremem i zrównam brzegi, żeby wyglądał cacy. Na koniec udekoruje tort polewą z kawałkami czekolady…

Koktajl Dubbonet do dopełnienia deseru

Xyz (10)

Składniki:

30 ml Dubbonet Rouge

30 ml Ginu

3-4 kostki lodu

1 kawałek cytryny

Przygotowanie:

Kostki włożyłem do szklanicy barmańskiej, wlałem następnie gin oraz dubbonet. Wymieszam i wlewam do schłodzonego kieliszka. Dodaje kawałek cytryny i wsadzam w kieliszek jako dodatek, również lekko wyciskam sok do środka.

Koktajl - wynik[]

Xyz (11)

Wyniki[]

Po zadaniu zawodnicy ponownie zebrali się w głównym holu, gdzie oczekiwała na nich Jessamine. Tym razem znajdowała się w towarzystwie Miss Fortune i Heidi Klum. Wszystkie prowadzące trzymały w rękach tablety, na których mogły na szybko obejrzeć prace drużyn.

Jessamine: Obserwowałyśmy wasze poczynania oraz przyjrzałyśmy się waszym propozycjom potraw i dekoracji na moje przyjęcie. Zanim sama wyrażę swoją cenną opinię...

Przeniosła spojrzenie na MF i Heidi.

Jessamine: ...chciałabym usłyszeć, jakie jest wasze zdanie na temat tego, co przygotowali dziś uczestnicy.

Piratka uśmiechnęła się pod nosem czując się wywołana do odpowiedzi.

Miss Fortune: Cóż... zadziwił mnie fakt, że pozwoliłaś im się dotknąć, jeszcze nogi... jeszcze ustami! Szanuję Cię za twoją odwagę Jess. Nie wiadomo co oni mogli złapać w tej dżungli... położyła dłoń na ramieniu dziewczyny Chociaż ten Dazai... całkiem niezły jest.

Szepnęła do Jess na uszko.

Miss Fortune: Wracając... mnie podobał się bufet zarówno Czarnych Konii jak i Szczurów Lądowych.

Oblizała się spoglądając na obie drużyny, po czym przeniosła wzrok na Sex Pistols.

Miss Fortune: Jeżeli chodzi o was to... troszkę się zawiodłam. Tak trochę... biednie? Gruby przyznaj się, zeżarłeś pozostałą część prezentacji, prawda? założyła ręce

Wyglądało na to, że chłopak silił się na odpowiedź, ale niestety nie było mu to dane.

Miss Fortune: Nie wysilaj się, to było pytanie retoryczne. westchnęła Przynajmniej drinki mieliście na poziomie, tego wam odmówić nie mogę... niektórzy bowiem nie mieli ich wcale.

Spojrzała wymownie na Maru i Enolę.

Miss Fortune: Te od Szczurów mimo wszystko były najlepsze, widocznie mniejsza ilość osób pozwoliła wam na sprecyzowanie swojej koncepcji. Widać, że zależy wam by wasz tonący okręt przetrzymał jeszcze trochę na tutejszych wodach.

Kończąc swoją wypowiedź zawiesiła się na plecach Jessamine, oddając głos Heidi.

Heidi zaczęła w tym momencie tak super randomowo klaskać.

Heidi Klum: Brawo! Jestem z was dumna! Pokazaliście mi dzisiaj, że jest jeszcze nadzieja dla uczestników. Wasze poświęcenie dla naszej prowadzącej….

Heidi uroniła aż łezkę ze wzruszenia.

Heidi Klum: W każdym razie… Landsraten! Congratulacje! Jak dla mnie pokazaliście klasę! A reszta… hmmmmmmmmm…. No niby kochacie Frau Jess… ale coś trochę za mało! No nic! I tak dobra robota!

Jessamine pokiwała głową słuchając opinii pozostałych prowadzących.

Jessamine: Dobrze. Ja może zacznę od tego, jak sprawdzili się moi tymczasowi służący...

Wyszukała wzrokiem Aileen, Anthony'ego oraz Dazaia.

Jessamine: Cała wasza trójka zasługuje na ujemne punkty, a już w szczególności Anthony za zamach na moje życie... Mimo tego przyznaję, że najmniej zawiódł mnie Dazai. Gdybyś jeszcze trochę poćwiczył, to może zostałbyś przyzwoitym lokajem.

Przejrzała ponownie na tablecie dla przypomnienia prace każdej z drużyn.

Jessamine: Widzę, że każda drużyna się postarała i bardzo mnie to cieszy. Wszędzie znalazło się coś, co w mniejszy lub większy sposób wpadło w mój gust, jednakże jak dla mnie kategorię potraw wygrywają Czarne Konie, natomiast drinki i dekoracje zostały najlepiej przygotowane przez Szczury Lądowe. A to oznacza, że po naradzie z moimi koleżankami, zadanie wygrywają Szczury!

Radość trzyosobowego teamu.

Jessamine: Będziecie mieli ten zaszczyt uczestniczenia na moim przyjęciu. A co do pozostałych... Przegrywacie. Wszyscy.

Zawodnicy popatrzyli na nią ze zdziwieniem.

Jessamine: Dobrze słyszeliście. Dzisiajsze zadanie było dla mnie bardzo ważne, dlatego nagradzam tylko jedną drużynę, a to oznacza, że z gry odpadną dwie osoby. Sex Pistols, szykujcie się na głosowanie, natomiast Czarne Konie...

Jessamine pstryknęła palcami, po czym obok niej znalazło się dwóch ochroniarzy.

Jessamine: Będę na tyle miła, że wyręczę was w wyborze, ponieważ nie toleruję tutaj leniwych osób, które myślą, że mogą mnie ignorować.

Wskazała na Claudelise.

Jessamine: Tak, mówię o tobie! Nie zamierzasz nic robić, więc przepadnij.

Ochroniarze złapali Claudelise za ręce, a następnie zaciągnęli ją gdzieś w stronę zamkowych lochów... Jessamine odprowadziła ją wzrokiem uśmiechając się przy tym złośliwie, a potem powróciła spojrzeniem do zawodników.

Jessamine: Na ceremonię tym razem zapraszamy wszystkich. Dlaczego? Niebawem się przekonacie...

Ceremonia[]

SexPistolsyPhoenixIslandsCzarneKONIEPhoenixIslandsRatixyPhoenixIslands

Ceremonia wyjątkowo odbywa się w sali balowej, którą dekorowali uczestnicy. Jessamine czekała już na wszystkich siedząc sobie na dużym tronie. Naprzeciwko niej zostały ustawione krzesła dla każdego.

Nicki

Miss Fortune z Heidi Klum wyjątkowo nie znajdowały się w pobliżu, siedziały na balkoniku z którego mogły obserwować ceremonię.

Slade przychodzi.

Zeya przychodzi szczęśliwy z wygranej.

Aileen przychodzi.

Asteria przyszła na miejsce zadowolona z eliminacji w jej składzie. W końcu spokój.

Dazai sobie przyszedł z wielkim bólem w sercu

Chava przyszedł ze swoimi małpami elo

Maru weszła roześmiana na ceremonię. Widać było po niej, że jest trochę pijana.

Maru: Sieeema. Drinków nie było, bo musieliśmy skosztować. Ja i Clementine. To znaczy Claudelise.

<Maru: A ona co, do wyjścia nie trafiła?>

Remy pojawił się na ceremonii nieco zawiedzony wynikiem.

Yuki przyszła i zajęła miejsce. Trochę zestresowana, w końcu po raz pierwszy jest po tej stronie ceremonii.

Anthony przyszedł siadając na jednym z wolnych miejsc sącząc sobie nieco "herbatkę" na poprawę humoru.

Maru: Dasz trochę? Czy to wóda?

Asteria: Tobie już chyba wystarczy...

Gruby usiadł obok.

Gruby: Masz wincyj? poniuchał

Maru: A co szach mat-tłumoku, ja tu przeżywam rozterki wewnętrzne spowodowane tym że Claudelise nie ma!

Asteria: Nie sądzę, kochana. Znowu kłamiesz.

Westchnęła rozczarowana.

Jessamine: Witajcie ponownie! Mamy dziś dużo do zrobienia, ale na szczęście z powodu pewnej osoby tylko jedna drużyna musi zagłosować, zamiast dwóch. Sex Pistols, co według was sprawiło, że nie udało wam się wygrać z dwa razy mniejszą drużyną?

Gruby: Mieliśmy grube problemy. Jakby to powiedział Teemo "wielkość nie ma znaczenia". I tak było tym razem

Chava: Bywem wanny unu! Ledwo stawem na nyogach!

Remy rzucił krótkie zdanie w stronę Jessamine, które uważał za najbardziej odpowiednie.

Remy: Twoja decyzja w zadaniu. Po prostu wolałaś Szczury.

Yuki: Czuję, że to po części też moja wina spuszcza głowę. Nie uważałam za bardzo i ręce mi się omsknęły przy przygotowaniach

Chava: Smawnyowowałem wszystkie moje kwyształy!

Chava dramatycznie udał że zemdlał i złapała go jego małpa.

Anthony: Oczywiście, chociaż ktoś doceni. Tylko... spojrzał Em? Sami może się podzielicie.

Wręczył to co zostało mu w kubku. Kto pierwszy ten lepszy pochwyci.

Maru spojrzała na Remiego i wybuchnęła śmiechem.

Maru: Kto chce za chłopa jakiegoś przygłupa na konsoli, który puszcza muzę z iPoda i myśli że jest wielkim DJ-em?

Gruby chwycił szybko herbatę.

Gruby: Czemu tak...emm.. mało?

Maru: Poopowiadałabym wam chętnie o życiu, ale.

Wywaliła się wprost na Asterię.

Maru: Ale wielki ten kamień.

Jessamine: No dobrze, przejdźmy już do konkretów. Pistolety, macie 10 minut na to, aby zagłosować na osobę, która powinna opuścić Wyspy Feniska.

Asteria przytuliła do siebie Maru, gdy na nią wpadła.

Asteria: Już, spokojnie. Weź sobie spokojnie usiądź... Powiedziałabym "najebana to do domu", ale musisz tu posiedzieć jeszcze chwilę.

Maru: Wolałabym Dobaru, nie Dodomu. Dodo to takie ptaki co wyginęły.

Po chwili zorientowała się że Gruby wypił herbatę, o którą prosiła.

Maru: Już wiemy gdzie się podziała Claudelise. Proszę grzecznie o wyplucie koleżanki z mojej drużyny.

Gruby podrapał się po tyłku i spojrzał na Maru.

Gruby: Jesteś pewna?

Emily: Powodzenia : D

Maru oburzyła się słowami Grubego.

<Maru: Nie wierzę że oni dopuszczają tutaj kanibalizm! Ale jestem pewna, że moja koleżanka wróci niczym feniks, a Gruby dostanie roztroju żołądka. Amen>

<Gruby> W tym żołądku było już wszystko. bek

Jessamine: Mam już wszystkie głosy!

Emily: Chwileczkę

Miss Fortune zatarła rączki na balkonie.

Emily wstaje

Jessamine: Tak?

Emily: Ja chcę tylko poinformować że jeśli odpadnę jest to moja OSTATNIA gra tutaj i już NIGDY mnie nie zobaczycie!

Gruby: To ja też mogę?

Jessamine: Proszę...

Gruby: Ci co na mnie zagłosują, będą mieć zasłane łóżko, z r zamiast ł.

Siada

Jessamine: Czy ktoś jeszcze chciałby coś dodać?

Miss Fortune: Albo czymś się podzielić?

Heidi Klum: Albo zapłacić za mój bilet na tegoroczny Octoberfest? Ktokolwiek?

Nagle cała ceremonia została zadymiona gazami

Gruby: Sorki

Maru: A weźmiesz mnie ze sobą?

Dazai wstał

Dazai: 100 monet to wciąż zbyt mała cena za całowanie czyiś stóp.

Chava: Ty nye musisz chociaż mieszkać z bombą zegawową z własnej woli...

Slade: Slade chciałby popłynąć na ta dziwna wyspa.

Jessamine: Cóż, nie tym razem. Wyspa jest dzisiaj zamknięta...

Chava: Tam i tak są tylko mawtwe małpy...

Jessamine: Przejdźmy już w takim razie do głosów.

Odc6 1

Emily: mhmm super

Odc6 2

Odc6 3

Jessamine: 2 głosy Emily, 1 głos Dazai

*Emily kręci głową w niedowierzaniu*

<Dazai: Czuję się jak na wyborach na przewodniczącego w 6 klasie>

Gruby masuje spokojnie brzuszek

Odc6 4

Odc6 5

Jessamine: 3 głosy Dazai, 2 głosy Emily. Ostatni głos...

Odc6 6

Jessamine: Niestety Dazai, ale to twój koniec. Może jednak powinieneś rozważyć pracę służącego...

Heidi Klum: Auf-wiedersehen

Jessamine: Do kolejnej części ceremonii zapraszam Miss Fortune, która ma dla was niespodziankę.

Usatysfakcjonowana (lub nie) Miss Fortune podniosła się, po czym... klasnęła.

Do sali przez piratów zostało wniesionych 12 skrzyń.

Miss Fortune: Zaskoczeni?

Zeya: Nie

Asteria: Oczywiście.

Rzuciła ironicznie.

Gruby: W ogóle

Maru jako jedyna pokazała entuzjazm.

Maru: TAAAAAAAAK

Aileen: Czekałam na to od tygodnia!

Maru: Będę miała własną skrzynię!

*Emily płacze*

Miss Fortune: Well, to nie biała być niespodzianka. Więc oto przed wami stoi dwanaście skrzyń... co w nich jest?

Maru: Dla Grubego dajcie tylko rozmiar XXXL bo się nie zmieści.

<Emily: Prawie odpadłam z tej gry, a tu kolejny twist? Wybaczcie muszę odsapnąć...>

Gruby: Kolorki nowych teamów?

Chava: Coś co mnye zabije?

<Zeya: To jest smutne że oni myśleli że my sie zaskoczymy>

Slade: Slade musi za potrzebą

Miss Fortune: W tych dwunastu skrzyniach znajduje się... 12 emblematów drużynowych, 3 kolorów.

Miss Fortune: Wybierzecie sobie za chwilę nowe, 4 osobowe zespoły.

Jessamine: I co, jednak zaskoczeni?

Gruby: Nie

Yuki: Co? Już nie będę grać ze swoją drużyną?

Powiedziała zszokowana Yuki

Miss Fortune: Skrzynki są ponumerowane od 1 do 12 więc... kto pierwszy ten lepszy. CZAS START. *klasnęła*

Remy: 2.

Gruby: 4

Aileen: 8

Asteria: 1

Chava: 6

Emily: 9

Enola: 3

Slade: 11

Yuki: 5

Maru: 69, to znaczy 13, to znaczy dobra 7 biorę.

Zeya: PLSS jakie zostały

Gruby: 12 i coś jeszcze

Zeya: 12 chce bo to mój numerek od zawsz

Czarne Konie to od teraz: ASTERIA, ENOLA, CHAVA & EMILY

Sex Pistols to od teraz: REMY, YUKI, MARU & ANTHONY

Szczury Lądowe to od teraz: GRUBY, AILEEN, SLADE & ZEYA

Aileen: WHAT

Zeya: CZYLI BASICALLY TO SAMO

Chava: super wolność chociaż

Yuki odetchnęła z ulgą, że dalej będzie w tym samym obozie

Chava odetchnął z ulgą bo będzie miał czym oddychać

Miss Fortune: Maru & Remy wreszcie razem.

Remy: Brzmi jak groźba, uhh.

Miss Fortune: Mam nadzieję, że zmiany się podobają. ❤️

Pstryknęła palcami. Piraci wyniesli skrzynie... przy okazji wynieśli też Dazaia. Ceremonia została zakończona.

Maru: Składam skargę do PETA za niehumanitarne traktowanie mnie.

Advertisement