TotalDramaPolishFanFick Wiki
TotalDramaPolishFanFick Wiki

Total Drama: Sea Route - Odcinek 17

Chris: Ostatnio w Total Drama: Sea Route...

Pojawiają się klipy z poprzedniego odcinka.

Chris: Sanders i Priya połączyły siły i miały ambitny plan przekonania sojuszu Heather i Noah, aby głosował na kogoś z dwójki Bowie albo Tom. Heather i Noah w tym odcinku nie pałali specjalną sympatią do Mary, z wiadomych powodów. Na Grenlandii wyzwaniem był wyścig psich zaprzęgów, gdzie stopniowo wypadali zawodnicy. Koniec końców Mary wygrała wyzwanie, pokonując Priyę. Podczas ceremonii początkowo miał odpaść Tom, ale posiadał on figurkę niezwyciężoności i został w grze. Za to odpadła Priya, do której głosowania Mary namówiła Bowiego i Toma. Tym samym zakończył się ich sojusz z Mary. Bowie, w ramach wdzięczności za współpracę, zdemaskował Mary, która teraz musi się martwić o swój los. Została finałowa szósta, a dzisiaj właśnie kolejne ich przygody w Total Drama: Sea Route!

<Czołówka>

Przed Wyzwaniem, Ocean Atlantycki (kierunek na Senegal)[]

Żeńska część kajuty[]

Była to pora nocna. Heather i Sanders spały głęboko, natomiast po gestykulacji Mary widać było, że ma zły sen. Akcja właśnie przenosi się do snu Mary... Mary i Ellody spotykają się po zajęciach na drugim dniu nowego roku akademickiego.

Mary: Podobało mi się, kiedy opowiadał o fizyce kwantowej. Widać ogrom doświadczania i wiedzy jakie wyniósł z zagranicznych wyjazdów.

Ellody: Mnie szczerze mówiąc ten wykład trochę znudził. Cindy mi pokazywała zdjęcia kotki. Jest taka słodka.

Mary: Nie powinnaś się z nią trzymać. Już w wakacje ci to odradzałam.

Ellody: Bywa momentami wredna, ale to się ceni, że nikogo nie udaje.

Do rozmawiających dziewczyn podeszła Cindy. Była to wychudzona brunetka z piegami na twarzy i harleyowym ubiorze.

Cindy: Ellody, co Ty jeszcze robić z tą obłąkaną? Chodź, bo się spóźnimy na koncert!

Mary: Nie nazywaj mnie obłąkaną i ten ubiór nie świadczy o tobie zbyt dobrze. Chyba nie chodzi o koncert, na który miałam iść z Tobą Ellody?

Ellody: Ja z niego zrezygnowałam Mary... Przepraszam. Cindy miała fajniejszą propozycję.

Cindy: Właśnie, jakie wrażenia i emocje, a nie jakaś edukacyjna papka.

Mary: Ellody, zawodzisz mnie. To już trzy razy w ciągu trzech tygodni kiedy mnie wystawiłaś.

Ellody: Przepraszam, ale muszę już iść na ten koncert. Na razie.

Zmieniło się tło. Mary siedziała w najdalszych ławkach odizolowana, pewien chłopak John pofatygował się do niej.

Mary: Jest wolne, możesz usiąść jeśli chcesz.

John: Cindy nie ma o tobie dobrego zdania i powiedziała, że dłubiesz w nosie i przynosisz pecha. Przyszedłem spytać jak zwykle o spisanie pracy domowej.

Mary: Grr... Słuchasz się osoby, która jest tu z powodu oblania poprzednich studiów?

John: To dasz mi te zadanie?

Mary: Niech ci będzie...

Do sali przybył profesor, a Cindy podniosła rękę.

Cindy: Profesorze. Mary daje Johnemu spisać swoją pracę.

Profesor: Przecież to jest u mnie stanowczo zabronione. Mary, zawodzisz mnie ostatnio. Ale żeby łamać nasze zasady?!

Mary: John też je próbował złamać jakby nie patrzeć.

Profesor: Ale od ciebie oczekuje się więcej... Muszę na chwilę wyjść.

John: Czyli jestem niby gorszy od Mary...

Cindy: Tak to jest John, Mary usiadła naszego profesora. Bez względu na wszystko i tak dostanie 5 z trzech przedmiotów.

Mary: Z choinki się utrwałaś... Ellody, chyba tak nie sądzisz?

Ellody: Cindy może mieć w pewnym sensie rację. W końcu profesor cię lubi.

Mary: Brakuje jeszcze jakbyś powiedziała, że uprawiamy stosunek seksualny...

Cindy: Uuu, to by był plot twist.

Ellody: Mary, nie to miałam na myśli. Ostatnio za bardzo drażliwa jesteś.

Cindy: Możliwe, że twoja dawna kumpela boi się prawdy.

Cała sala wybuchła śmiechem.

Cindy: Dobrze, że się zgadzamy ludzie.

Mary schowała zeszyty do plecaka i wyszła zażenowana z sali. A wtedy pojawiła się kolejna sceneria, gdzie Mary miała zamiar dostarczyć pracę. Pokazała się profesorowi, który rzucił na to okiem.

Profesor: Ale to jest plagiat. Rozpoznam na wylot.

Mary: Co?! Pisałam ją przez pół roku. Nawet nie korzystałam ze sztucznej inteligencji, głównie z książek.

Profesor: Taką pracę dokładnie tak samo napisaną dostałem od Cindy i Ellody. A to co zrobiła pani to jawne oszustwo i grozi pani dyscyplinarka.

Mary: Wspaniale. Nie mam specjalnej ochoty uczyć się już tutaj. I tak zwykle ta instytucja budziła moje wątpliwości.

Profesor: To są pani wybory.

Profesor odszedł, a w pobliżu kręciły się Cindy i Ellody, które siebie pytały nawzajem z materiału do kolokwium. Mary podeszła do dziewczyn.

Mary: Chyba jesteście zadowolone z siebie...

Cindy: A ta znowu zaczyna. Czemu w ogóle istniejesz.

Ellody: Spokojnie Cindy. Czego chcesz?

Mary: Chociażby przeprosin za zabranie mojej pracy. W konsekwencji zostałam okrzyknięta plagiatorem. Albo nie, nie chcę od ciebie żadnych przeprosin... Wyjeżdżam.

Cindy: Nareszcie, idź tam gdzie będziesz pasować najlepiej.

Ellody: Co? Nie spodziewałam się... I teraz cię naprawdę przepraszam, ale Cindy miała problemy i musiałam jakoś improwizować. Gdzie w ogóle?

Mary: Ty nigdy nie umiałaś improwizować. Nie ważne gdzie jadę, istotne że w bezpiecznej odległości od was.

Mary odeszla od dziewczyn zostawiając je z niedopowiedzeniem. A scenerią tym razem było mieszkanie w klatce schodowej w innym mieście. Mary czytała książki związane z jej nowym kierunkiem. Niestety ciągle panował hałas, przez co dziewczyna nie mogła się skupić na niczym. Ktoś zapukał, a Mary niechętnie otworzyła. I wprosiło się dwóch sąsiadów alkoholików.

Sąsiad #1: My sobie tutaj tylko po sól.

Sąsiad #2: A może weźmiemy też sofę, która stoi tam! wskazał na fotel

Mary: Nie wpuszczałam was tutaj.

Sąsiad #1: Idziemy tu jak po swoje i nic ci do tego.

Mary: Ewentualnie może zadzwonić na policję. Już jedną osobę pod wpływem alkoholu zgarnęła po mojej interwencji.

Sąsiad #2: Wypiórkaj się!

Wyciągnął piwo i objął nim Mary, a ta ich wyrzuciła za drzwi poirytowana. Niestety jeden sąsiad wszedł ponownie.

Sąsiad #1: Ty to sobie uważaj, bo inaczej...

Uderzył ją w twarz... I wtedy sen Mary się urwał. Dziewczyna wstała z łóżka, ciężko oddychając i mając dreszcze. To okazał się sen, ale to była prawda. Mary wzięła poduszkę, schowała w nią głowę i wyszła z pokoju.

Mary: Ponownie ten koszmar. To musi być już za mną. Nie mogę wrócić do tamtego życia, do tamtych miejsc... Jeżeli nie zdobędę pieniędzy to rzeczywistość, w której mam do wyboru mieszkać w mieście gdzie postawili na mnie krzyżyk albo w mieszkaniu dziadka w patologicznej dzielnicy, będzie moim ostatnim aktem. Jeszcze te kilka kroków i powstaną nowe perspektywy.

Mary poszła w swoje ulubione miejsce na pokładzie i oddała się medytacji.

Męska część kajuty[]

Pomiędzy Noah, a Tomem i Bowiem panowała gęsta atmosfera. Noah się potknął o nogę Bowiego. Ten kiedy wstał zmierzył wzrokiem chłopaków, którzy odwdzięczyli się tym samym.

Noah: Ty może uważaj gdzie stawiasz swoje nogi? Chociaż zapewne zrobiłeś to celowo.

Bowie: Celowo, skąd? Ale może zasłużyłeś.

Noah: Niby za co?

Tom: Uczestniczyłeś w przegłosowaniu mnie. Gdyby nie figurka odpadłbym i moje wielkie plany poszły by w piach.

Noah: No tak wyszło, że głosowaliśmy akurat na ciebie. A dziwisz się? Strasznie fanatyczny jesteś. Zresztą teraz waszym celem powinna być Mary, chyba?

Bowie: To już zależy jaki będziemy mieć nastrój późnym wieczorem. Mary może mieć immunitet na przykład.

Tom: Wtedy jasne, jak to słoneczko na niebie, że będziemy twoim drugim wyborem.

Noah: Jak innych.

Bowie: Jesteśmy jedynymi mężczyznami tutaj Noah. Słyszałeś o czymś takim, jak męska solidarność?

Noah: Czcze gadanie. Wolę dziewczyny w tym programie. Nawet Mary za te wygrane wyzwania idzie docenić.

Bowie: Noah w tym z tej całej naszej finałowej 6... wzbudza najmniej emocji, co za tym idzie jest najmniejszym zagrożeniem. A to oznacza, że czuje się zbyt pewnie. Trzeba nim trochę zamieszać albo... potrząsnąć?

Tom: Czyli respektujesz głosowanie na nas, pomimo tego, że Mary okazała się taka jaka się okazała.

Noah: Wiedziałem to już jakiś czas temu. Za to dopiero teraz widzę, że jesteście przytłaczający.

Bowie: Po prostu działa tutaj brutalna zasada dwóch na jednego. I chcemy się tak naprawdę pozbyć Mary, ale musimy mieć alternatywę jeśli nie będzie na to szansy.

Noah: I sobie upatrzyliście mnie. Sympatycznie *sarkazm*

Tom: Nie jesteś zagrożeniem, ale za to jesteś bardzo popularny. T-shirty promocyjne z twoim mood face'm sprzedały się w pół godziny.

Noah: Widziałem. Ja takiej miny nigdy nie zrobiłem. Także nie mój mood face, a raczej AI.

Bowie: Wracając do tematu... Możesz się oszukiwać, ale na tym etapie nikomu nie możesz ufać, w tym nam. Ale odnoszę wrażenie że za bardzo jednak ufasz Heather i Sanders. Co jest błędem... Heather od tak wyrzuciła stąd Sky, Sanders była z nami w drużynie i widzieliśmy ile miała za uszkami.

Tom: Stawiam, że i tak się Ciebie pozbędą. Ale tak na etapie finałowej 4.

Bowie: Dokładnie, Tom dobrze mówi. Poza tym przy indywidualnym zadaniu będzie tobie łatwiej wygrać z nami niż z Heather albo Sanders.

Noah: Ja nie zdradzam swoich sojuszników.

Tom: Z tej Sanders to taki twój sojusznik, jak ze mnie sportowiec. Ona nie miała w tym show żadnego trwałego sojuszu z jakiegoś powodu... my, Samey, Julia, Damien, Cody, Leshawna, Priya, Ty... Ona z każdym miała jakąś interakcję. I nie dość, że większość się nie przerodziła w trwały sojusz to...

Bowie: Większości już tutaj nie ma.

Tom: Dlatego my po eliminacji Dave'a szybko z nią "zerwaliśmy". Inaczej nas tu by nie było. Chociaż może w domu byłoby wygodniej? Na moim łóżku wodnym.

Noah: Oni może nie mieli szczęścia?

Bowie: Tyle osób nie miało szczęścia? Ty też możesz nie mieć szczęścia. Przecież sam wiesz, że to nie może być przypadek.

Noah: Na Sanders mogę głosować, ale nie na Heather.

Bowie: I to jest racjonalna decyzja stary.

Noah: Może macie mnie za frajera, który im się dał omamić... Ale Sanders naprawdę nie dała mi się poznać lepiej w tym programie, dopiero tak naprawdę przy głosowaniu przeciwko Tomowi. A faktycznie te wszystkie osoby odpadały, kiedy miały z nią coś wspólnego...

Łazienka[]

Sanders i Heather brały prysznic w osobnych kabinach, zza zasłon było widać tylko ich wystające głowy.

Sanders: Zimny prysznic, to jest bez czego nie mogę się obejść. Ach.

Heather: Tobie nie było chyba za zimno na tej Grenlandii. Ja wolę letnią, jak większość zresztą.

Sanders: Co kto woli. Ale ja naprawdę jestem rozczarowana Mary. Nie lubię gdy ktoś kogoś udaje, by tylko osiągnąć jakiś cel. To co mi o niej mieliście... Nawet jakbym chciała ją usprawiedliwiać to nie potrafię.

Heather: Żeby nie było. Ja potrafię docenić dobrą strategię... Ale Mary ma ją toporną. Jest po prostu mściwą babą z ego wywalonym do sufitu. I czemu dotarła do tego momentu? Bo te wyzwania są tak chujowe, że aż pod nią i... reszta była albo ślepa albo zignorowała jej "gierki".

Sanders: Ja się nie otwierałam specjalnie na członków dawnych Wielorybów. O Mary nie miałam zdania do pewnego momentu odbiegającego od tego jakie miałam w RR. Żałuję niektórych swoich wyborów tutaj.

Heather: Mogę wiedzieć jakich?

Sanders: Nie zainteresowałam, nie byłam zbyt stanowcza gdy przegłosowano Leshawnę, Cody'ego i Damiena. Nie dałam szansy Priyi wcześniej.

Heather: A wiesz czego ja żałuję?

Sanders: No dajesz.

Heather: Eliminacji Sky. Zbudowaliście taką otoczkę wokół niej, która mnie sprowokowała. Ale to był NAJLEPSZY moment na wywalenie Bowiego. I on od tego momentu w ogóle nie drżał o swój tyłek. I zaraz po Mary kombinował najbardziej.

Sanders: To był jeszcze etap, gdzie najbardziej miałam dość Maxa.

Heather: Ten Max to była taka maskotka Bowiego i Toma, która odwracała uwagę od nich. Pewnie już mieli go stanowczo dosyć, skoro pozbyli się go w finałowej 9. Czemu o nich w ogóle rozmawiamy? Bo to wciąż nasz drugi wybór, mam nadzieję?

Sanders: Nie wiem zupełnie na kogo głosować. Mary, Bowie, Tom... tutaj różnicy nie ma.

Heather: Na Toma nie ma żadnego sensu głosować. Jakbyśmy głosowali na Bowiego, i tak Tom oddałby mu swoją figurkę. Chodzi o to, że Bowie bez Toma sobie poradzi. Ale Tom by nie dał rady bez Bowiego. To było frajerstwo, głosować na tego wkurzającego, a nie strategicznego.

Sanders: Masz rację. Dlatego nie głosowałabym pochopnie na Mary, kiedy Bowie się zastanawia kogo tu ukuć.

Heather: I w taki sposób to Mary zostanie finalistką albo co gorsza milionerką. Nie godzę się na to. Jeżeli chcesz należeć do mojego sojuszu, zagłosujesz jak ja i Noah.

Sanders: Obawiam się najgorszego scenariusza. Dwa immunitety, które zdobywają Mary i Bowie.

Heather: Ej, ale czarne scenariusze to ty zostaw Noah. Ty lepiej się przyłóż, by ten immunitet mieć zamiast nich.

Heather i Sanders w szlafrokach miały zamiar wyjść z łazienki. Jednak uprzedził ich głos Chrisa z głośników.

Chris: Dzisiaj ostatnia w tym sezonie wizyta w Afryce. Ach, będzie trochę wspominek. Ale to się dowiecie na miejscu!

Dakar, Senegal (Afryka) - Wyzwanie[]

Zbiórka była na plaży w Dakarze, gdzie miała odbyć się pierwsza część wyzwania. W pobliżu zawodników i prowadzącego leżało 16 ponumerowanych skrzyń.

Chris: Witam zawodnicy. Nim powiem o co chodzi w dzisiejszym zadaniu... Chciałem wam pogratulować dotarcia do finałowej 6. Pokonaliście na swojej drodze 16 konkurentów I dzięki temu jesteście w tym miejscu.

Heather: To jeszcze żaden wynik dla mnie. Tylko milion może mnie zadowolić, ewentualnie pokonanie Mary.

Mary: Nie liczyłabym na to na twoim miejscu. Po nocnoporannej medytacji skrupulatnie zaplanowałam swój sukces.

Noah: Jeżeli jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie to nie osiągniesz go.

Mary: Wiecie co teraz robicie? Podsycanie mnie.

Tom: Widać, że nie spałaś. Wzrok ci błądzi, nie utrzymujesz jak zwykle kontaktu wzrokowego.

Mary: Może na to specjalnie nie zasługujecie?

Mary: Żadno z nich nie spożytkuje wygranej tak, jak ja. Wyprowadzę się do Japonii i będę tam studiować, myślę o trzech kierunkach dobrze opłacanych i przyczyniających się temu światu. Ale żeby to się stało prawdą, muszę być bezwzględna dla pozostałej piątki. Tak, chyba byłam zbyt pobłażliwa.

Tom: Finałowa 6 to dla mnie zaskoczenie, ale dużo zawdzięczam Bowiemu, który jest dla mnie, jak brat. Użyłem figurki, raczej większą strategią się nie popiszę. Scenariusz marzeń to finał z Bowiem i zadanie modowe.

Sanders: Wariacki Wyścig to był spacerek w porównaniu do Sea Route. Nieraz musiałam się zawieść. Nie tylko na innych, jak przede wszystkim na sobie. Chcę to wygrać dla moich najbliższych, którym dałabym dużą część. Jak się nie uda to nic się szczególnego nie wydarzy. Mam stabilne życie, które doceniam.

Heather: Teraz to już nie jest sprawa najwyższej wagi. To sprawa życia i śmierci. Moje zamknięcie rozdziału jakim jest Totalna Porażka. Chcę się pożegnać z show jako zwycięzca nim wpadnę w swoją rutynę i jak się zestarzeje... Chociaż jak będę miała 50 lat i tak będę wyglądała młodziej od Mary obecnie.

Bowie: Milion dolarów to tyle możliwości. Będę musiał porozmawiać z moim prywatnym doradcą. Gość jest dobry i dzięki niemu nauczyłem się oszczędzać. Ale nigdy taką sumą. Do wygrania jest także statek, ale czy go wziąć czy nie zostawić Tomowi? Będę się zastanawiał, jak wygram.

Noah: Te kilka tygodni z tymi ludźmi to była męka. Takiej atmosfery, gdzie trudno komukolwiek zaufać, nie przypominam sobie w żadnym innym sezonie. Chciałbym już oglądnąć jakiś film na Netflixie z Emmą oraz pójść z Owenem na mecz. Ale ja tu mam jeszcze robotę do wykonania.

Chris: Zwierzenia zaliczone? W takim razie pora wytłumaczyć zadanie. Dawniej Dakar słynął z wysyłania niewolników na Wyspę Goree... Tak, Wyspy Goree oddalonej 3km od tej plaży w Dakarze. Dzisiaj będziecie musieli doprowadzić swojego niewolnika na tą wyspę. Oczywiście niewolnicy to za duże słowo, ale takie przyjmujemy nazewnictwo.

Noah: Ale mi nowość od kiedy pamiętam jesteśmy dla ciebie niewolnikami do robienia zasięgów twojemu "programikowi".

Chris: Uznam, że nie słyszałem tego Noah. Ale tymi niewolnikami będą... byli zawodnicy!

Finałowa szóstka była w szoku.

Chris: Tak! Cześć z tych, którzy odpadli dostaną szanse pokazania się tu... bez szansy na wygranie miliona zielonych. Obowiązuje ich kontrakt. Pierwsza część zadania polega na tym, że musicie wykopać na tej plaży jeden klucz z numerkiem. Otworzycie nim 1 z 16 skrzyń. I zdjęcie byłego zawodnika, które tam zobaczycie... To będzie wasz niewolnik. Szef wam ich zrzuci z helikoptera. W drugiej części płyniecie ze swoim niewolnikiem klasyczną drewnianą łódką na Wyspę Goree, gdzie kiedyś więziono niewolników.

Sanders: Już któryś raz powtarzasz słowo niewolnik. To jest niepokojące raczej.

Chris: W każdym razie uczestnik, który z byłym zawodnikiem dopłynie na Wyspę Goree jako pierwszy zdobędzie nietykalność. Ale, ale... ostatni uczestnik w tym zadaniu, zostaje wyeliminowany przez przegraną wyzwania. A mimo to będzie dzisiaj ceremonia eliminacji. Oznacza to, że dzisiaj pożegnamy 2 uczestników, a z 6 zrobi się 4.

Zawodnicy westchnęli z zaskoczenia i obawy o swój los.

Chris: To by było tyle. Wyzwanie uważam za rozpoczęte!

Chris dał sygnał zawodnikom na start, a oni sięgnęli za łopaty i zaczęli kopać w różnych miejscach na plaży.

---

Tom i Bowie kopali w różnych miejscach, wyjątkowo nie współpracując, aby uzyskać lepszy efekt. Tom kopał tak najgłęboko, jak się tylko dało.

Tom: Hmm, tyle wystarczy? Nie, coś czuję że jest zakopany jeszcze głębiej.

Tymczasem Bowie tak głęboko nie kopał. W efekcie sprawdził już trzy miejsca na plaży i brał się za cztarte.

Bowie: Na logikę, chciałoby się wam zakopywać te klucze nie wiadomo jak głęboko? Jeszcze tym bardziej, że to ta mniej istotna część wyzwania. Co do życzeń to była nie trafić na Julię i Maxa i będzie znośnie.

Swojego klucza szukał też Noah, który z trudem kopał łopatą i przez to bolało go w krzyżu.

Noah: To definitywnie nie jest moja działka. A znając moje "szczęście" będę się z tym babrał z dobre 5 godzin...

Jego sceptycyzm został przerwany tym, że odnalazł klucz z numerkiem "16", co go zdziwiło.

Noah: Tego się nie spodziewałem...? Może jednak trochę szczęścia mam...

Noah podszedł do skrzyni nr 16 i otworzył ją. Na widok zdjęcia, które tam zobaczył westchnął z rezygnacji.

Noah: Staci. To jednak nie mam szczęścia.

Z helikoptera Szef zrzucił Staci, która bezpiecznie wylądowała tyłkiem na piasku.

Staci: A właśnie sposoby na zrzucanie ludzi z helikoptera wymyślił mój prapradziadek. Było to na wojnie.

Noah: A ty wiesz, że jesteś ze mną na czas zadania?

Staci: Tak. A mój wójek za to wymyślił łodzie, by przewozić nimi owoce do sąsiednich wysp.

Noah: Powiem wprost, jestem w czarnej dupie.

Heather trzymała się blisko Mary, kopiąc i sypiąc piachem w kierunku kujonki.

Mary: Mogłabyś sobie darować i iść kopać w innym miejscu? Piasek wpadł mi do oka.

Heather: Kiedy znajdę swój klucz. Nie pozwolę ci znowu wygrać.

Mary: Mhm, czyli w taki sposób chcesz zdobyć nade mną przewagę. Cóż, możesz tego mocno żałować w niedalekiej przyszłości.

Heather: Ty mnie tutaj nie szantażuj! To ty wrócisz dzisiaj tam skąd się urwałaś.

Wzrok Mary szybciej dostrzegł w głębi dołka Heather klucz z numerem "6". Dziewczyna odepchnęła Heather i wzięła klucz, biegnąc do skrzyni.

Heather: Ty, Ty perfidna kurwo... Dodawaj mi ten klucz, który znalazłam!

Heather pobiegła za Mary, która szybciej otworzyła skrzynię.

Mary: Spóźniłaś się Heather. Skrzynia otworzona, szukasz dalej.

Heather: Zniszczę cię, jeszcze cię dopadnę.

Heather prędko szukała na plaży innego klucza, a usatysfakcjonowana Mary zobaczyła zdjęcie Maxa.

Mary: No dobra, mogło być znacznie gorzej. Max nie powinien mi mieć raczej nic za złe. Zmotywowanie go będzie dosyć proste.

Na ziemię wylądował Max ze swoją torbą specjalną.

Max: To ja jestem z tym pasztetem? Pff, nie jesteś godna takiego geniusza, jak ja.

Mary: Geniusz, którego już nie ma w rywalizacji. Zawiodę cię, ale wyzwanie oznaczyło ciebie jako niewolnika.

Max: Ja nie jestem niczyim niewolnikiem!

Mary: W takim razie powinieneś zgłaszać pretensje do Chrisa. Weź pod uwagę, że to działa tylko podczas zadania. Oznacza to, że im szybciej pomożesz mi dostać się na Wyspę Goree, tym szybciej role się odwracą. Inni będą twoimi niewolnikami.

Max: To musimy tam być pierwsi, żadnych wymówek!

Mary patrzyła, co Max ma w swojej torbie.

Mary: Nawet nie mam zamiaru ich szukać. Widzę że przyniosłeś ze sobą swoje zabawki do szerzenia nieszczęścia. Pożyczę ją.

Max: Nie pozwalam na to!

Mary: A przypomnieć kto pełni rolę niewolnika w wyzwaniu?

Max: Eh, tylko niczego nie popsuj.

Kiedy Mary i Max poszli do łodzi. Wtedy swój klucz z numerkiem "11" znalazła Sanders.

Sanders: Ooo, skoro numer 11 to może dali tam Leshawnę.

Sanders: Takie miejsce zajęła w Sea Route, ale raczej numerki do uczestników były przydzielone losowo. Tak życzeniowo chciałabym Leshawnę. Ale kto to będzie?

Sanders otworzyła skrzynię, w której było zdjęcie Julii. Kadetka była zadowolona z losu.

Sanders: Bardzo dobrze się trafiło.

Julia sama zaskoczyła że środka transportu.

Sanders: Cześć Julia.

Julia: Witaj, bardzo się cieszę, że mogę tobie pomóc. Otworzyłam na różnych mediach społecznościowych twój fan club i rozpowszechniłam trend na swoim tiktoku.

Sanders: Wow, wcale nie musiałaś tego robić.

Julia: Popularność i zasięgi też mają wpływ na wynik, a ty zasługujesz na wygraną.

Sanders: Dzięki, ale nie osiągnie się sukcesu bez zasuwania w tym show.

Julia: To na co jeszcze czekamy? Wolisz pływać przodem czy tyłem?

Sanders: Obojętnie. Ty wybierz gdzie ci będzie lepiej.

Bowie i Tom pomimo obrania w tej części dwóch różnych strategii kopania w piasku, znaleźli swoje klucze niemal w tym samym czasie. Najpierw znalazł Tom, a chwilę po nim Bowie. Do skrzyń podeszli w tym samym czasie.

Bowie: Jaki numerek masz misiek?

Tom: 8. To trochę jak odkrywanie okienka kalendarza adwentowego. Nie wiesz jaki wzorek na czekoladce jest w środku.

Bowie: U mnie to jest number one. Na pewno 1 nie dostałby nikt losowy.

Tom: Sprawdźmy.

Bowie i Tom otworzyli swoje skrzynie.

Bowie: Trafiła mi się Sky, w kontekście sezonu totalnie randomowo. Ale w sumie numerem jeden się zwie na tych jej zawodach.

Tom: Ja mam Mike'a. W sumie ciekawy traf.

Mike i Sky wylądowali na plaży.

Sky: To Bowie mnie wylosował czy Tom?

Mike: O to samo chciałem zapytać.

Tom: Mike, jesteś ze mną. A Sky... będziesz musiała znosić Bowiego. Hehe.

Bowie: Ale śmieszne.

Sky: Przynajmniej nie jest to Heather albo Mary.

Mike: Och, tak. Szczególnie Mary.

Heather kopała uparcie, szukając swojego klucza.

Heather: No niech coś będzie na tej pieprzonej plaży.

W końcu udało jej się wykopać klucz z numerkiem "5". Bez zbędnego komentowania pobiegła do skrzyni z tym numerem.

Heather: Oto lista tych, których sobie życzę... Raj, Damien, Cody, Priya, Caleb czy nawet Leshawna. Jeszcze bym wymieniła Mike'a i Julię, ale zostali wybrani.

Heather ujrzała na dnie skrzyni zdjęcie Caleba bez koszulki.

Heather: Bardzo dobrze, szykuj się Mary... Idę po ciebie!

Caleb został zrzucony z helikoptera i twardo wylądował.

Caleb: To znowu się spotykamy i znowu będziesz mnie wykorzystywać.

Heather: Ale chyba robimy to teraz w jednym celu, nie?

Caleb: Tak, żeby Mary nie wygrała.

Heather: A najlepiej żebym wygrała jej kosztem. Szybko!

Caleb i Heather pobiegli do łódki.

---

Ma prowadzeniu byli Noah i Staci, co było efektem tego, że wystartowali jako pierwsi. Jednak po piętach deptali im Mary i Max.

Staci: Z kolei sposób na przyrządzanie rekina zapoczątkował mój prapraprapra...

Noah: A może więcej wiosłowania niż gadania?

Staci: Ja w wiosłowaniu dobra nie jestem. Nie to co przyjaciółka męża mojej prababci.

Noah: No pięknie dogonili nas. Mary, weź sprawdź czy Ciebie przypadkiem nie ma pod wodą.

Mary: Nie ma, czego do dowodem na to jest to, że Ciebie właśnie wyprzedziłam.

Noah: Ale tak się składa, że dalej nie pójdziesz.

Noah złapał Mary za rękę, ta wciągnęła Noah z jego łódki na jej.

Max: Po co on tu nam?!

Mary szukała czegoś w torbie Maxa.

Noah: Właśnie! Proszę mnie zwrócić na moją łódź. Choć Staci pewnie nie zwróciła uwagi, że mnie nie ma...

Mary: Mogłem nie łapać mnie. Teraz w pewien sposób to rozwiążemy. Trzymaj go Max.

Noah: Co ty chcesz mi zrobić wiedźmo?

Noah chciał się wydostać z łodzi, ale Max do trzymał.

Max: Dokąd to!

Mary wyciągnęła pewną perfumę, przeczytała jej skład i po otworzeniu jej wylala zawartość na twarz Noah. Twarz mu zaczęła upchnąć, bo miał alergię. Chłopak ciężko oddychał.

Noah: Ja mam alergię na tą substancję, co ja Ci zrobiłem... pomocy!

Mary: Przykro mi. Miałam tego świadomość, że twoje ciało może na to tak zareagować. A wystarczyło i mi pozwolić płynąć całej.

Mary wyciągnęła z torby Maxa taśmę klejącą i zaczęła nią owijać otumanionego Noah, który nie mógł się obronić.

Noah: Staci, ktokolwiek...

Mary: Zaraz cię wypuścimy, trochę cierpliwości.

Mocno obezwzwładniła jego kończyny. Po czym cofnęli się do łodzi gdzie siedziała Staci i rzucili jej Noah ze związanymi rękami i nogami i opuchniętą twarzą. Następnie Mary z niewolnikiem zostawili ich.

Staci: Ojej, co się stało?

Noah: Mary, to potwór... Pomóż mi jakoś.

Staci: Ale ja nie umiem. To mój dziadek wymyślił sposób na uwolnienie się z taśmy klejącej ale ja...

Noah: To płyń, nie gadaj! Tylko ty możesz... muszę wziąć lekarstwa!

Noah: Mój udział w Totalnej Porażce teraz zależał tylko od Staci.

Heather wraz z Calebem dali radę odrobić straty i przepływali tuż obok Sanders i Julii.

Julia: Kogo to moje oczy widzą, Heather. Tylko wątków by mogło wyniknąć z nami gdybym tylko została na dłużej.

Heather: Całe szczęście, że to ja wygrałam 11 odcinek, a nie Sanders. Jeszcze ciebie tam brakowało w merge.

Caleb: Niby wróciłem do tego programu wtedy, a i tak czuję równie słabo, jak za pierwszym razem.

Heather: Przynajmniej się dowiedziałeś na własne oczy kto tu naprawdę jest zły.

Julia: Prawda jest taka, że Ty, Bowie, Mary, Tom... wszyscy jesteście w jakiś sposób antagonistyczni. Ale każdy w większym, mniejszym stopniu.

Heather: Widocznie trzeba takim być, by tu zostać. Tyłu było protagonistów w Sea Route i gdzie oni teraz są?

Caleb: Niektórzy tu, niektórzy w helikopterze.

Heather: Nie mówiłam dosłownie Caleb.

Caleb i Heather przyspieszyli.

Sanders: Julia, musimy się sprężyć. Nie zaglądaj do telefonu, gdy wiosłujesz.

Julia schowała swój telefon do kieszeni.

Julia: Jasne, poświęcę się.

Łodzie Bowiego i Sky oraz Toma i Mike'a także płynęły koło siebie, co umożliwiało interakcje między zawodnikami. Oba duety minęły akurat wiosłującą Staci i będącego w złym stanie związanego Noah.

Mike: Czemu nie zatrzymujemy się Tom, kiedy ewidentnie coś się dzieje z Noah?

Tom: Ponieważ ostatni na wyspie odpada i to by było mimo wszystko głupie. Poza tym ma Staci.

Mike: Mam jakąś dziwną pewność, że Mary za tym stała.

Sky: No co ty nie powiesz, Mike? To wiadome, że ona. Ta jaką się kieruje niszczy ją jako człowieka.

Bowie: Co właściwie ją niszczy?

Sky: Niezdrowa motywacja wynikająca z jej przeżyć. Obawiam się, że ona jest zdolna do wszystkiego w takim stanie. Z perspektywy czasu dobrze, że odpadłam i nie biorę w tym udziału. Mogę się skupić na sobie, przygotowaniem do zawodów i nie przejmować się atmosferą panującą tutaj.

Bowie: Mary sobie nie pomaga. Nic jej nie może już teraz uratować oprócz immunitetu. Który raczej zdobędzie.

Mike: Nawet tak nie mów.

Bowie: Tobie mocno musiała zajść za skórę. Opowiadaj, jak to było?

Mike: Czułem się wtedy... Jakbym stracił kontrolę nad swoją osobą, jak w Plejadzie Gwiazd.

Tom: Chciałeś powiedzieć bardziej "nad swoją osobowością". Mam swoją teorię na ten temat.

Mike: W porządku, niech każdy ma swoją. Kiedy używała lalki Voodoo na mnie czułem ból, ale bardziej mentalny niż fizyczny. Nie rozumiem... co ona chce osiągnąć będąc taka?

Tom: Wygrać milion.

Bowie: Udowodnić coś nam ludziom, których tak nie cierpi.

Sky: Uleczyć jeszcze świeże "rany".

Bowie: Nie ma się co nią przejmować. Nie wygra. Obgadałem z Tomem jakieś pięć możliwych scenariuszy.

Mike: Pięć? Przecież Mary ma ich pewnie z 50.

Bowie: Trzeba myśleć optymistycznie. O Julia.

Obie łódki spotkały tą trzecią, na której były Julia i Sanders.

Julia: O Bowie. Co, jesteś tu by mi dowalić, jaki to nie jesteś zajebisty w tej grze? A ja mam to gdzieś.

Bowie: Coś się zmieniło w twoim życiu, kiedy Cię przegłosowaliśmy?

Julia: Zmieniłam trenera personalnego, masażystkę i dietetyka. Ciulowo mnie przygotowali do tego sezonu.

Tom: Ale to nie jest chyba sport wyczynowy, by odegrało rolę. Bowie pokazał nagranie ze mną na twoim telefonie innym i to się stało.

Julia: Wszystko ma wpływ, nawet takie rzeczy. Choć wiadomo że to nie przez trenera odpadłam, a przez Bowiego.

Sanders: Wracając do zadania. Nasze trzy pary są na końcu?

Mike: Nie. Widziałem po drodze Staci i Noah. I Staci prowadzi za dwóch, bo Noah jest związany i ma twarz jakby zetknął się z czymś, na co ma alergię.

Tom: To mi wyglądało na reakcję po takiej czarnej porfumie, której już nie sprzedają, bo miała skutki uboczne.

Sanders: Co takiego? Tylko mi nie mówcie, że Mary za tym stała... Julia, zwracamy.

Julia: Jesteś tego pewna?

Sanders: Tak, Noah potrzebuje naszej pomocy.

Julia: Jasne.

Kiedy Sanders i Julia zawracały do Noah i Staci, Mary i Max byli już bardzo blisko Wyspy Goree. Ale coraz bardziej się do nich zbliżali Heather i Caleb.

Max: Muszę tobie oddać, że całkiem dobra jesteś w życiu złą. Nieporównywalnie gorszą ode mnie, ale reszta to jakaś żenada.

Mary: Dobra w byciu złą. Z twoich ust to brzmi, jak czysty komplement.

Max: Ale i tak nie wygrasz. Tą szopkę zawsze wygrywa jakiś leszcz albo ktoś przereklamowany...

Mary: Jestem takiego samego zdania. Ale słuchaj! Przyśpieszamy, bo mamy tamtych na ogonie.

Heather: Niemal 3km w pełnym słońcu... Szybkiej Caleb, ona nie może tego wygrać!

Caleb i Heather po trzech minutach wyprzedzili Mary i Maxa. Jednak Mary się tym nie przejmowała, znajdując coś specjalnego w torbie Maxa.

Heather: Łódź Straceńców czeka na ciebie.

Mary wyciągnęła z torby pistolet i przed strzałem wzięła oddech.

Mary: Nie byłabym tego taka pewna.

Mary z zimną krwią strzeliła w to miejsce, w które chciała, czyli nogę Caleba. Mięśniak padł, jak trafiony gromem i krzyczał.

Heather: Jesteś nieobliczalna! Ty chciałaś nas zabić!

Mary i Max minęli Heather i Caleba z zakrwawioną nogą.

Mary: Bez przesady. To nie była prawdziwa amunicja. Nawet nie ma szans, by Max dostał licencję na prawdziwą broń.

Max: Ale to jest prawdziwa broń akurat.

Mary: Hmm, przynajmniej wiem, że się na czymś nie znam.

Heather: Caleb, wszystko ok?

Caleb: Aua... Nie! Płyń, szybko płyń...

Heather zaczęła wiosłować za dwóch, pogoni na Mary i Maxem. Do brzegu Wyspy Goree było już kilka metrów, a tam czekał Chris.

Chris: Ja już na Wyspie Goree. Jak ja się tutaj znalazłem? Odpowiedź jest prosta... Szef mnie zabrał helikopterem z innymi byłymi zawodnikami. Ale to mniej istotne. Czas dowiedzieć się kto wygra...

Heather zrównała się z Mary i Maxem. I wtedy Mary i Heather zaczęły walczyć wiosłami.

Heather: Zmierzasz do swojego upadku.

Mary: Mówisz to przede wszystkim ze swojej perspektywy. A najistotniejszy jest tutaj mój punkt widzenia.

Caleb: Odwal się z tymi swoimi, auaaa...

Mary: Mam wrażenie, że będzie wymagana operacja. Przykro mi, że tak się stało, ale nie cofniemy czasu.

Z chłodnym tonem odwróciła się od nich.

Caleb: Jak kłamiesz...

Mary i Max jako pierwsi dopłynęli na Wyspę Goree. Tuż po nich zrobiła to Heather z rannym Calebem.

Chris: Mary zdobywa nietykalność. Znowu.

Mary: Yeah! Naprawdę, dawno tak nie pracowałam rękoma niż dzisiaj.

Heather: Kurde, Chris! Caleb jest ranny!

Chris: Przecież widzę... Medycy!

Chris zaklaskał i do Caleba podeszło trzech medyków, aby go zawieść do szpitala.

Chris: Już jedną jednostkę wysłaliśmy po Noah, który ze względów zdrowotnym opuszcza program, czyli odpada poniekąd przez przegrane zadanie.

Na wyspie pojawili się pozostali, czyli Tom, Bowie oraz Sanders z byłymi zawodnikami.

Chris: Wy nie słyszeliście to powtórzę. Noah opuszcza program ze względów zdrowotnym.

Sanders: Mary, jesteś potworem. Nie wierzę jak bardzo się zmieniłaś. Chris, ona powinna zostać zdyskwalifikowana.

Bowie: Powieram.

Pozostali również przytaknęli Sanders. Mary wybuchła tylko śmiechem.

Mary: Przepraszam, ale wasza naiwność i niewiedza są tak żałosne, że aż śmieszne. Wręcz groteskowe. Ja chyba jednyna czytałam regulamin programu. Mogłabym odpaść za to, co zrobiłam, ale tylko pod warunkiem nie posiadania immunitetu. Tak został skonstruowany regulamin.

Chris: Mary ma rację, ten regulamin ma pewne wady... Ale trzeba się go trzymać.

Heather: Jakie to jest wszystko obrzydliwie układane pod nią w tym sezonie. Rzygam tym sezonem... Dajcie już jej ten milion skoro ją tak kochacie!

Mary: Regulamin jest sprawiedliwy dla wszystkich i nie czuję się w ogóle faworyzowana. Przecież z Noah i Calebem będzie lada dzień wszystko dobrze. Nie mają poważniejszych obrażeń.

Reszta ludzi poza Maxem i Chrisem patrzyła na nią ze wściekłością.

Pozostali: Zamknij się już!

Chris: Wciąż jednak będziemy mieć ceremonię, jak to było w planach. Pożegnajcie się z byłymi zawodnikami i widzimy się wieczorem.

Ceremonia[]

Zawodnicy zajęli swoje miejsca. Na przeciwko nich stał Chris z monitorem obok i pilotem w prawej ręce. Zawodnicy trzymali się zdala od Mary, której odosobnienie nie przeszkadzało.

Chris: Mary zdobyła nietykalność, więc nie mogliście na nią głosować. Pozostali jak najbardziej możecie odpaść.

Heather: I zapewne mówisz to nam, aby nas jeszcze bardziej dobić?

Chris: Nie, po prostu z czystej formalności. Oddaliście głosy wcześniej, ponieważ chciałem wyjątkowo pokazać, jak głosowaliście. Sprawdźmy...

Chris puścił zawodnikom ich zwierzenia z głosowania.

Bowie: Głosuję na Sanders. Ona jest zwyczajnie za dobra, przyznaję. Nie mam ochoty z nią się mierzyć w finale.

Tom: Przy immunitecie Mary to według planu Bowiego, czyli głosujemy na Sanders.

Heather: Jak mnie ta Mary wnerwia! I jeszcze ten jej śmieszny immunitet bezpieczeństwa, którego nie powinna mieć, gdyby nie strzeliła w Caleba. Głosuję strategicznie na Bowiego.

Sanders: Mam pewne obawy. Nie wiem czy bardziej o to czy przetrwam czy o możliwe zwycięstwo Mary. Swój głos oddaję na Bowiego.

Mary: Z immunitetem pozostali zawodnicy nic mi nie mogą zrobić. I teraz, jak głosują inni? Zapewne na największe zagrożenie. Heather i Sanders zapewne na Bowiego. A Bowie i Tom celują już od długiego czasu na Sanders. Oznacza to, że mój głos będzie tym decydującym. Trudny wybór, obydwie osoby mają swoje mocne strony. Bowie z Tomem stanowią mocny duet, ale to Sanders lepiej sobie radzi w wyzwaniach. Hmm... Dobra, już wiem. Głosuję na...

Chris złapał pauzę, by zadbać o dramaturgię. Bowie i Sanders patrzyli z niepokojem na ekran.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Chris włączył play...

Mary: Głosuję na Sanders.

Sanders: Niestety. I tak jestem z siebie dumna, że tak daleko zaszłam.

Mary: Gdybyś nie nalegała tak na moją dyskwalifikację mogłam równie dobrze wybrać Bowiego.

Sanders: Obyś nie wygrała tego sezonu. A nawet jak wygrasz, nic się nie zmieni, nadal będziesz nieszczęśliwa i samotna.

Tom: A ja albo Bowie możemy wygrywać?

Sanders: Tak. Już wam pozwalam, heh.

Chris: Sanders, czas udać się do Łodzi Straceńców.

Kadetka pożegnała się z Heather, poszła do łodzi straceńców, zajęła na niej miejsce i została wyrzucona za burtę przez Szefa.

Chris: Bowie, Heather, Mary i Tom. Tak prezentuje się finałowa 4. Jak ją ocenianie? Kto z nich awansuje do wielkiego finału!? Sam jestem ciekawy... Dowiemy się tego w następnym odcinku Total Drama: Sea Route!!!

GŁOSOWANIE

Tom - Sanders

Mary - Sanders

Sanders - Bowie

Heather - Bowie

Bowie - Sanders

.

Kontuzja - Noah

KONIEC