Totalna Porażka: Powrót Legend (2024) - Odcinek 1
Chris McLean stoi na dobrze znanym drewnianym pomoście, na tle nieco zaniedbanej, ale wciąż majestatycznej wyspy Wawanakwa. Otoczenie wokół niego było takie, jak zawsze — dzikie i niebezpieczne. Powietrze pachniało słoną wodą, a fale delikatnie obijały się o brzeg. Chris, w swoim charakterystycznym, niedbale eleganckim stylu, uśmiechał się z typowym dla siebie zawadiackim błyskiem w oku.
Chris: (z szerokim uśmiechem, otwierając ramiona) Witam w Totalnej Porażce: Powrocie Legend!
Jego głos odbijał się echem po cichym otoczeniu, przerywany jedynie szumem fal i krzykami mew. Ubrany w swoją ulubioną niebieską koszulę z logo programu, Chris wyglądał na wypoczętego i pełnego energii po długiej nieobecności.
Chris: (z entuzjazmem) Po moim niezamierzonym rocznym urlopie, dobrze mi zrobi znajome otoczenie i ludzie, których kocham...gnębić.
Zaczął się śmiać, ale jego śmiech nie był radosny — to był ten charakterystyczny, złowrogi śmiech, który widzowie Totalnej Porażki znali aż za dobrze. W jego oczach można było dostrzec błysk diabelskiej radości, jakby nie mógł się doczekać, by znów poddać uczestników serii bezlitosnym wyzwaniom.
Chris: (przymrużając oczy i z rozbawieniem) To warunek mojego zwolnienia. Może bez tej części o gnębieniu. (dodaje po chwili, znowu wybuchając śmiechem)
W tym momencie na pomost wjechał jeden z stażystów, który, jak zwykle, wyglądał na zmęczonego i zestresowanego. Stażysta ledwo utrzymywał w rękach ciężką walizkę, której wieko było uchylone, a z wnętrza błyszczała ogromna suma pieniędzy. Banknoty wypełniały walizkę po brzegi, a widok miliona dolarów mógł przyspieszyć bicie serca każdego śmiałka.
Chris: (spoglądając na walizkę z uniesioną brwią) Więc zaprosiłem 8 wielkich gwiazd, które będą zmagać się w najbardziej niebezpiecznej edycji, grożącej śmiercią o okrągły milion dolarów.
Chris odwrócił się na pięcie, patrząc w stronę kamery z tym swoim typowym, charyzmatycznym uśmiechem, który jednocześnie mroził krew w żyłach uczestników.
Chris: (z dramatycznym tonem) A więc powitajmy…
Zatrzymał się na chwilę, rozciągając moment napięcia, jakby chciał, by widzowie nie mogli usiedzieć w miejscach. W tle szum fal i niepewność otoczenia wzmacniały atmosferę oczekiwania. Kamera przesuwała się powoli, rejestrując każde drgnienie jego ust, gotowych wypowiedzieć imiona legendarnych uczestników.
Na niebie pojawia się ryk silnika helikoptera, który nagle przelatuje nisko nad wyspą. Potężna maszyna wisi teraz nad pomostem, powodując, że fale zaczynają się burzyć, a wiatr rozwiewa włosy Chrisa. Słońce odbijało się w szybach helikoptera, a moment, na który wszyscy czekali, właśnie nadchodził.
W drzwiach helikoptera, jak zawsze bezlitosny i bez emocji, pojawił się Chef Hatchet, uśmiechając się drwiąco. W dłoniach trzymał linę, gotowy do wyrzucania uczestników wprost do wody.
Chris patrzył z zadowoleniem, już czując w powietrzu to charakterystyczne napięcie, które towarzyszyło każdemu sezonowi.
Chris: (z przesadnym entuzjazmem) Nasz programowy badboy… Duncan!
Zanim Chris zdążył dokończyć zdanie, Chef jednym szybkim ruchem wyrzucił Duncana przez otwarte drzwi helikoptera. Duncan, w swoim typowym stylu buntownika, nie próbował nawet protestować. W locie założył ręce na piersi, jakby spadanie do wody było dla niego równie zwyczajne, co poranna kawa.
Duncan: (z rezygnacją) A co mi tam.
Duncan wpadł do wody z głośnym pluskiem, a na powierzchni pojawiły się tylko bąbelki, po czym wypłynął na powierzchnię, unosząc się na falach.
Chris: (zawadiacko) Znany i uwielbiany ważniak, Noah!
Podobnie jak Duncan, Noah został bezlitośnie wyrzucony z helikoptera. Jego twarz wyrażała absolutne znudzenie, jakby nic, co się działo wokół niego, nie mogło go już zaskoczyć.
Noah: (mruknął pod nosem) Super.
Jego głos był ledwo słyszalny przez szum śmigieł, zanim z pluskiem uderzył w wodę, a jego postać na chwilę zniknęła pod powierzchnią.
Chris: (głośno i energicznie) Uroczy tłuścioch i przygłup… Owen!
Gdy przyszedł czas na Owen'a, helikopter zaczął się lekko przechylać pod jego ciężarem. Owen, pełen entuzjazmu i pozytywnej energii, próbował samodzielnie wydostać się z helikoptera, ale jego rozmiary sprawiały, że utknął w drzwiach.Chef, nie tracąc czasu, podszedł i kopnął go z całej siły, uwalniając Owena, który z radością spadał w dół.
Owen: (krzycząc z radością) Woohoo!!!
Wpadł do wody z tak wielkim pluskiem, że rozpryskująca się woda zalała pomost, a Chris musiał zrobić krok w tył, aby uniknąć zmoczenia. Fale po uderzeniu Owena były niemal jak małe tsunami.
Chris: (zadowolony, jakby to była najlepsza chwila jego dnia) Sprytny farmer, Scott!
Scott, rudowłosy chłopak o sprytnym, a czasem podstępnym spojrzeniu, krzyczał wniebogłosy, gdy Chef wyrzucił go z helikoptera, choć z jego wcześniejszych wyczynów wynikało, że to raczej on lubił sprawiać innym problemy.
Scott: (krzycząc z paniką) Aaaaahhhhh!!!
Scott wpadł do wody z donośnym pluskiem, rozchlapując ją we wszystkie strony, a jego krzyk zniknął pod powierzchnią.
Chris: (z cynicznym uśmieszkiem) Zarozumialska i wszystkowiedząca… Courtney!
Courtney, zawsze zorganizowana i przekonana o swojej racji, nie miała najmniejszej szansy, by się obronić. Chef wyrzucił ją z helikoptera z równą brutalnością jak resztę, ale ona, będąc Courtney, nie mogła odpuścić bez słowa protestu.
Courtney: (krzycząc w gniewie) Mój prawnik skontaktuje się z Tobą, Chris!
Zanim zdążyła dokończyć zdanie, wpadła do wody z hukiem, ale jej groźby wciąż były słyszalne nad powierzchnią, jakby nawet w wodzie planowała pozew.
Chris: (ze śmiechem) Przyjaciółka Courtney, a następnie złodziejka chłopaków. Gwen!
W momencie, gdy Gwen została wypchnięta z helikoptera, jej twarz wyrażała czystą frustrację. Gwen, gotycka artystka o ciętym języku i silnych poglądach, krzyczała w gniewie, ale wiatr i prędkość upadku zagłuszały jej protesty.
Gwen: (wściekła, próbując wyjaśnić) Ile razy mam mówić... on nie był jej chło...
Nie zdążyła dokończyć zdania, zanim z hukiem wpadła do wody, znikając pod powierzchnią. Chris wybuchnął śmiechem.
Chris: (dysząc ze śmiechu) Kogoś to obchodzi?
Jego śmiech rozbrzmiewał echem, podczas gdy kamera złapała ujęcie falującej wody. Nie zamierzał nawet dawać Gwen szansy na wyjaśnienia.
Chris: (z uśmiechem) Słodziutka i głupiutka, Lindsay!
Lindsay, zawsze beztroska i optymistyczna, machała rękami, spadając na główkę, jakby z radością przyjęła swoją rolę w tej farsie. Jej blond włosy wirowały na wietrze, a szeroki uśmiech nigdy nie zniknął z jej twarzy.
Lindsay: (krzycząc z ekscytacją) Yaaay!
Jej wesoły okrzyk wypełnił powietrze, zanim wpadła do wody, rozchlapując wodę w każdą stronę.
Chris: (tonem pełnym tajemnicy) I jako ostatnia… miłośniczka natury, Dawn!
W przeciwieństwie do innych, Dawn, eteryczna dziewczyna o zamiłowaniu do natury i duchowych mądrości, wyskoczyła z helikoptera sama. Jej postać z gracją unosiła się w powietrzu, przyjmując pozycję lotosu, jakby upadek do wody był dla niej bardziej medytacją niż czymś groźnym. Dawn wyglądała, jakby bardziej lewitowała, a nie spadała, a delikatny uśmiech na jej twarzy sprawiał wrażenie, jakby była całkowicie w harmonii z naturą. Woda pod nią zafalowała, kiedy delikatnie dotknęła powierzchni, niemal bez hałasu.
Słońce już nieco chyliło się ku horyzontowi, rzucając długie cienie na piaszczystą plażę, gdzie wszyscy zawodnicy, cali mokrzy, zebrali się po swoim nieoczekiwanym wodnym lądowaniu. Wiatr delikatnie poruszał palmami, a dźwięk fal uderzających o brzeg tworzył kojącą, ale złudną ciszę, ponieważ atmosfera pomiędzy uczestnikami była daleka od spokojnej. Niektórzy zawodnicy wytrzepywali wodę z włosów i ubrań, jakby byli zwierzętami starającymi się zrzucić z siebie nadmiar wilgoci. Owen zaśmiał się głośno, gdy woda wytrysnęła spod jego rąk, a Lindsay próbowała odplątać swoje długie, mokre włosy, które skleiły się w niesforne kosmyki.
Chris McLean, gospodarz programu, wkroczył na scenę z charakterystycznym pewnym siebie uśmiechem. Podszedł bliżej, stając przed grupą zawodników, przywołując na twarz wyraz nostalgii. Mimo że jego spojrzenie było cyniczne jak zawsze, można było wyczuć, że w głębi duszy naprawdę cieszył się z powrotu na dobrze znaną wyspę.
Chris: (wzdychając z nostalgią, rozkładając ramiona) Ale fajnie tu znów być.
W jego głosie dało się wyczuć nutę zadowolenia, jakby każdy moment na wyspie przynosił mu wspomnienia z poprzednich, pełnych chaosu sezonów. Zawodnicy, cali mokrzy i zmęczeni, nie podzielali jego entuzjazmu. Courtney była zajęta próbą strzepania wody z ramion, a Duncan kaszlał, starając się pozbyć soli z gardła. Noah jedynie przewrócił oczami, nie widząc w tym nic ekscytującego.
Chris: (uśmiechając się z szerokim uśmiechem) Witajcie, przyjaciele!
Courtney: (ostro) Nie jestem twoją przyjaciółką!
Courtney, zawsze szybka do wypowiadania ostrych słów, spojrzała na Chrisa z gniewem, ale jej słowa zostały szybko zgaszone przez Duncana, który z typową dla siebie pewnością siebie rzucił prowokacyjne pytanie.
Duncan: (z ironicznym uśmiechem) A czyjąś jesteś?
Duncan uśmiechnął się drwiąco do Gwen, która, choć początkowo lekko zakłopotana, odwzajemniła jego spojrzenie z subtelnym uśmiechem. W ich oczach można było dostrzec iskrę, która zapowiadała, że między nimi coś wisi w powietrzu. Courtney, stojąca obok, nie mogła nie zauważyć wymiany spojrzeń, co sprawiło, że jej gniew narastał. Chris stał już ponownie na środku grupy, jak zawsze czekając na odpowiedni moment, by zaskoczyć uczestników. Jego oczy błyszczały, gdy patrzył na zmęczonych zawodników.
Chris: (uśmiechając się przebiegle) Uprzedzam, w tym sezonie zajdą poważne zmiany.
Zawodnicy spojrzeli na niego zaskoczeni, wszyscy oczekując na to, co mógłby wymyślić tym razem.
Chris: (tonem pełnym dramatyzmu) Od teraz tworzycie drużynę... Legendarnych Chomików!
Oczy Courtney i Gwen natychmiast się rozszerzyły. Jednocześnie wykrzyknęły w szoku, głosami pełnymi niedowierzania.
Courtney & Gwen: CO!?
Ich głosy zderzyły się w powietrzu, a obie były równie wstrząśnięte i oburzone. Courtney, z irytacją wyraźną w oczach, natychmiast uniosła ręce, jakby nie wierzyła w to, co słyszy, podczas gdy Gwen westchnęła, przewracając oczami, jakby wszystko to było dla niej kolejną absurdalną farsą.
Chris: (z tajemniczym uśmiechem) A na was czekają zupełnie nowi rywale… Poznajcie ich!
W tym momencie dźwięk kolejnego helikoptera zaczynał wypełniać powietrze, a zawodnicy z niepewnością spojrzeli w górę. Z napięciem patrzyli, kto tym razem będzie ich przeciwnikiem, gdy cień maszyny zaczął powoli opadać na plażę. Kamera powoli zbliżała się do twarzy każdego z nich, ukazując mieszaninę ciekawości, strachu i ekscytacji. Helikopter unosił się nad pomostem, gdy pierwsza postać pojawiła się w drzwiach. Był to chłopak średniego wzrostu, ubrany w sportowy strój. Jego brunatne włosy falowały lekko na wietrze, a piwne oczy iskrzyły się z determinacją. Stanął na skraju helikoptera, zakładając rękę na rękę, gotowy do skoku.
Chris: (z zadowoleniem) Powitajcie Lukę! Uwielbia sport i rywalizację.
Luka, z typową dla siebie pewnością siebie, zacierał dłonie z ekscytacją.
Luka: (krzyczy z entuzjazmem) Skopię wam wszystkim tyyyyyył....!
Nie zdążył dokończyć zdania, zanim został wciągnięty przez siłę grawitacji i z głośnym pluskiem wpadł do wody. Zanim jednak zniknął pod powierzchnią, można było dostrzec uśmiech pełen pewności siebie na jego twarzy. Kolejny uczestnik był nieco niższy od Luki. Brunet trzymał w rękach PS Vitę, na której właśnie grał w GTA: San Andreas. Jego luźne ubrania i nieco rozczochrane włosy sugerowały, że nie przywiązywał wielkiej wagi do swojego wyglądu – najważniejsze były dla niego gry.
Chris: (lekko rozbawiony) Dion, miłośnik gier i wielki fan Totalnej Porażki!
Dion, nie czekając, aż Chef go wyrzuci, sam postanowił wyskoczyć z helikoptera. Kiedy jednak zorientował się, że leci prosto w wodę, spalił buraka i nie wypowiedział ani słowa. Jego twarz była czerwona jak burak, a oczy szeroko otwarte ze strachu. Zanurkował do wody z cichym pluskiem. W drzwiach helikoptera pojawił się wysoki, szczupły chłopak, wyraźnie przerażony. Miał na sobie okulary i typowe nerdowskie ubrania, a jego ręce kurczowo trzymały się Chefa, jakby od tego zależało jego życie.
Chris: (śmiejąc się pod nosem) Początkujący streamer i zapalony gracz League of Legends... Remy!
Remy wyglądał, jakby walczył z każdą cząstką swojego ciała, by nie dać się wypchnąć z helikoptera. W końcu jednak, z pomocą Chefa, wylądował w powietrzu, spadając w dół z krzykiem pełnym rozpaczy.
Remy: (krzyczy) Nigdy nienawidzę grać Pantheonem, bo tak samo spada!!!
Jego głos, pełen gniewu, odbijał się echem, zanim z hukiem uderzył o wodę. Ostatni z męskiej części uczestników pojawił się postawny chłopak. Jego pewność siebie była niemal namacalna, a strój przypominający mundur komunistyczny oraz gest salutowania do Chefa wyróżniały go spośród innych.
Chris: (z teatralnym zapałem) Miłośnik polityki i wielbiciel komunizmu... Igor!
Igor, z kamiennym wyrazem twarzy, uniósł rękę do czoła w wojskowym salutowaniu, po czym, bez zbędnych słów, sam skoczył z helikoptera. W locie przyjął pozycję nurkową, zamierzając wykonać elegancki skok do wody.
Igor: (krzycząc) Spasiba!
Wpadł do wody z precyzją, jakby wcześniej to ćwiczył. Chris klasnął w dłonie z zadowoleniem, a wtedy w drzwiach helikoptera pojawiła się pierwsza dziewczyna. Miała na sobie strój cheerleaderki z dużą literą "T" na środku topu, który lśnił w słońcu. Z uśmiechem na ustach spadła w dół, wykonując piruety jak profesjonalistka.
Chris: (z radosnym uśmiechem) Fanka sportu i dram... Chelsea!
Chelsea wykonywała eleganckie akrobacje w powietrzu, aż w końcu wpadła do wody, krzycząc z entuzjazmem:
Chelsea: Show must go on!
Kolejna uczestniczka była smukłą dziewczyną o krótkich, rudych włosach i dużych, zielonych oczach, które zawsze zdawały się knuć jakiś plan. Miała na sobie casualowe ubrania, które jednak zdradzały jej praktyczny charakter.
Chris: Utalentowana techniczka i mechatroniczka... Lily!
Lily, pełna entuzjazmu, spadała w dół, wykrzykując radośnie.
Lily: Super, że mogę tu byyyyyyyyyyyć!
Zanurkowała w wodę z głośnym pluskiem, nie mogąc powstrzymać się od ekscytacji.Następna dziewczyna miała wygląd równie uroczy, co mylący. Średniego wzrostu, z długimi, jasnymi włosami splecionymi w dwa warkocze. Jej niebieskie oczy były szeroko otwarte z niewinnością, ale widać było, że kryła za nimi coś więcej.
Chris: (z nieco tajemniczym tonem) Urocza i słodka... pełna zagadek... Isabella, znana też jako Bella!
Bella, zawstydzona całą sytuacją, spadała w dół, zakrywając twarz dłońmi. Jej rumieńce stały się wyraźnie widoczne, gdy w końcu wpadła do wody. Ostatnia uczestniczka to była dziewczyna, która natychmiast przyciągała uwagę swoim wyglądem. Miała długie, faliste włosy w różnych kolorach tęczy, a jej strój, pełen odważnych, modowych akcentów, doskonale oddawał jej radosną, energiczną osobowość.
Chris: (z uśmiechem) Ktoś, kto będzie walczył o prawa uciśnionych... Harper!
Harper, zamiast bać się skoku, cieszyła się nim, unosząc ręce w geście triumfu. Krzyczała pełna entuzjazmu:
Harper: (krzycząc z radością) Za wolność!!!
Jej krzyk niósł się przez powietrze, aż w końcu wpadła do wody, jakby sama myśl o tym, co ją czeka, napełniała ją energią. Chris, po chwili ciszy, spojrzał na mokrych uczestników, którzy powoli wynurzali się z wody, i klasnął w dłonie z zadowoleniem.
Chris: (z entuzjazmem) To już wszyscy!
Jego uśmiech zdradzał, że to dopiero początek nowego sezonu pełnego wyzwań, dram i zabawnych momentów, które czekały na uczestników.
Nowi gracze patrzyli na legendy z uśmiechami pełnymi wyzwania, jakby ich jedynym celem było udowodnienie, że są lepsi od weteranów. Stare twarze, jak Duncan, Gwen czy Courtney, były jednak niewzruszone. Znali ten program aż za dobrze i widzieli niejedno – ten nowy zapał nie robił na nich wrażenia. Dla nich to była kolejna gra.
Chris: A więc… Wasi rywale to ‘Nadlatujące Sępy”. Mam nadzieję, że podczas tej edycji obedrą was z waszych piórek. Chris rzucił wymowne spojrzenie w stronę legend.
Weterani tylko przewrócili oczami, wiedząc, że Chris uwielbia podkręcać atmosferę swoimi manipulacyjnymi gierkami. Chef, jak zwykle, milcząco obserwował z boku, a stażysta trzymający telewizor w końcu dotarł na miejsce, ledwo łapiąc oddech po długiej drodze przez obóz. W rękach Chris trzymał pilota z dużym, czerwonym guzikiem.
Chris: Przygotowałem dla was kilka zmian.
Nagle nacisnął guzik na pilocie, a ekran telewizora zamigotał. Zaczęło się wyświetlać nowe miejsce zakwaterowania dla zwycięskiej drużyny. Na ekranie pojawiły się migawki luksusowego hotelu, który wyglądał jak z katalogu ekskluzywnych podróży. Hotel miał ogromny, lśniący basen z turkusową wodą, który otaczała egzotyczna roślinność i białe, miękkie leżaki. Słońce odbijało się w powierzchni wody, a małe fontanny tryskały eleganckimi strumieniami do środka. W rogu basenu znajdował się bar z drinkami, gdzie można było zamówić kolorowe napoje z parasolkami. Wszystko było urządzone w stylu nowoczesnego kurortu – szkło, stal i drewniane elementy tworzyły harmonijną całość. Hotelowy basen obiecywał relaks i odprężenie, zupełne przeciwieństwo dotychczasowych warunków w obozie.
Chris: Zwycięzcy będą spali w luksusowym hotelu z basenem... a przegrani...
Chris uśmiechnął się złowrogo i ponownie nacisnął czerwony guzik na pilocie. Na ekranie pojawiła się ponura wizja starego, zaniedbanego domku letniskowego. Domek wyglądał, jakby nie widział remontu od dekad. Drewniane ściany były popękane i zbutwiałe, a dach wyglądał, jakby miał się zaraz zawalić. Okna były powybijane, a stare, szmaciane zasłony kołysały się na wietrze, wciągając do środka chłodne powietrze. W środku panowała ciemność, a jedynym oświetleniem była migotliwa żarówka zwisająca z sufitu. Wokół domku rozciągała się zarośnięta trawami polana, pełna chwastów i pokrzyw. Zapach stęchlizny i wilgoci unosił się w powietrzu, a na ścianach były widoczne ślady po dawno znikniętych zwierzętach.
Chris: Natomiast przegrani będą musieli spędzić noc w tym starym, opuszczonym domku letniskowym...
Chris dodał to z wyraźnym zadowoleniem w głosie, dobrze wiedząc, że obozowicze nie zareagują pozytywnie na taką „niespodziankę”. Stare legendy ledwie się zmarszczyły, ale nowi zawodnicy zbladli, widząc swoją potencjalną noclegownię.
Chris: Jak widzicie, stawka jest wysoka, więc walczcie zaciekle!
Gdy Chris z pełnym zadowoleniem zakończył swój monolog, część zawodników wyraźnie nie była zadowolona z tego, co zobaczyła na ekranie. Niektórzy zareagowali bardziej impulsywnie, inni próbowali zachować spokój, ale nie dało się ukryć, że luksusy hotelu w kontraście z zrujnowanym domkiem wzbudziły emocje. Duncan jako pierwszy wybuchł niezadowoleniem, zakładając ręce na piersi i unosząc brwi w wyrazie lekceważenia. Jego ciemne oczy wypełniała irytacja, a kolczyki w uchu błysnęły pod promieniami słońca.
Duncan: Serio? To chyba jakiś żart, Chris. Wzruszył ramionami, spoglądając na ruiny z dezaprobatą Czego się spodziewałem po tym programie... Znowu? Domek grozy?
Duncan nigdy nie był typem, który cenił luksusy, ale jego twardzielska postawa nie zmieniała faktu, że nie zamierzał spać w takim miejscu. Uważał, że po latach w grze zasłużył na coś lepszego Courtney, oczywiście, nie była mniej zbulwersowana. Jej ciemne, kręcone włosy unosiły się lekko na wietrze, a złość malowała się na jej twarzy. Ubrana w swoje eleganckie, starannie dopasowane ubrania, wyglądała jak zawsze pewnie, ale teraz też pełna oburzenia. Stanęła wyprostowana, zaciskając pięści.
Courtney: Chris! To absolutnie nie do przyjęcia! Machnęła ręką w stronę ekranu z domkiem. Mam prawo do bezpiecznych warunków, a to jest... to jest katastrofa! Powinniśmy mieć prawnika na miejscu!
Jej głos był pełen pretensji, a gniew skierowany był w stronę Chrisa, który jak zwykle przyjął jej reakcję z uśmiechem na twarzy. Courtney nigdy nie była osobą, która przeszłaby obojętnie obok niesprawiedliwości. Prawne argumenty były jej bronią, a teraz zaczynała szukać sposobu na załatwienie tego po swojemu. Luka, nowy zawodnik, poczuł się oszukany. Sportowiec o muskularnej sylwetce i brązowych włosach, które były lekko rozwiane przez wiatr, wybuchł, jakby ktoś podważył jego umiejętności rywalizacji. Jego piwne oczy błyszczały, gdy zacisnął zęby i uniósł dłoń w wyzywającym geście.
Luka: Ja tu przyszedłem po rywalizację, a nie żeby spać w jakiejś dziurze! Machnął ręką w stronę ekranu. Powiem jedno – lepiej, żebyśmy wygrali! Bo inaczej się wkurwię...
Luka był pełen energii i determinacji. Sport to była jego pasja, ale nie zamierzał tracić energii na takie „drobiazgi” jak niewygodne warunki. Dla niego liczyła się rywalizacja, a nie przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Jego gniew był wyrazem tego, że uważał się za godnego lepszego traktowania. Chelsea, w swoim jaskrawym stroju cheerleaderki, była absolutnie oburzona. Jej jasne włosy falowały w rytm gwałtownych ruchów, a niebieskie oczy płonęły gniewem. Chelsea, przyzwyczajona do wygód i bycia w centrum uwagi, nie mogła uwierzyć, że mogłaby skończyć w takim miejscu.
Chelsea: Co!? Mam spać w tym... w tej ruinie?! Chris, chyba żartujesz! Unosząc dłonie do głowy, dodała z niedowierzaniem. To kompletnie nie w moim stylu! Potrzebuję łazienki, lustra, przestrzeni do ćwiczeń!
Chelsea była przyzwyczajona do luksusów i wygód. Wychowana jako cheerleaderka, która zawsze była w centrum uwagi, nie wyobrażała sobie życia w takich warunkach. Dla niej życie w domku było upokorzeniem – miejscem niegodnym jej statusu. Lindsay, jak zwykle radosna, nawet nie zrozumiała od razu, że domek to kara. Jej długie blond włosy falowały na wietrze, a błękitne oczy wciąż emanowały niewinną radością, mimo panującego zamieszania.
Lindsay: Chris, ten domek wygląda... no nie wiem, staroświecko! Ale może w środku jest uroczy?
Uśmiechnęła się szeroko, patrząc na innych. Hej, może zrobimy sobie tam jakieś fajne zdjęcia?
Lindsay, choć nie była zadowolona, nie do końca zdawała sobie sprawę, że to miejsce jest znacznie gorsze niż wygląda na pierwszy rzut oka. Jej naiwność i optymizm przysłoniły realia sytuacji, co wzbudziło irytację u innych zawodników, którzy zrozumieli, że to nie jest miejsce na luksusy. Dawn, zawsze spokojna i zrównoważona, patrzyła na całą sytuację bez większych emocji. Jej długie, jasne włosy delikatnie opadały na ramiona, a oczy pełne spokoju spoglądały na ekran z domkiem, jakby było jej wszystko jedno.
Dawn: Natura nam pomoże. Wystarczy odpowiednie nastawienie, a to miejsce nie będzie takie złe.
Przeciągnęła się spokojnie. Pamiętajcie, że to w zgodzie z otoczeniem znajdziemy prawdziwy komfort.
Dawn, jak zwykle, podeszła do problemu z filozoficznym spokojem. Dla niej domek nie był przeszkodą, a raczej wyzwaniem, które można pokonać, korzystając z harmonii z naturą. Jej słowa były jednak zbywane przez innych, którzy nie dzielili jej entuzjazmu. Lily, techniczna geniuszka, była neutralna w tej sytuacji, choć czuła, że domek to nie jest najlepsze miejsce na rozwój jej umiejętności. Jej rude włosy opadały lekko na ramiona, a zielone oczy przyglądały się domkowi z pewnym zainteresowaniem.
Lily: Może naprawię ten domek. Z odrobiną pracy dałoby się go ulepszyć… Podrapała się po głowie, jakby analizując plany napraw. Chociaż raczej wolałabym pracować w bardziej sterylnych warunkach.
Lily była bardziej praktyczna i szybko zaczęła analizować, jak mogłaby poprawić warunki życia w domku. Choć nie była zadowolona, widziała potencjał do ulepszeń. Jednak jej inżynierska mentalność nie zmieniała faktu, że wolałaby bardziej komfortowe warunki. Kiedy rudowłosa, z techniczną precyzją, zaczęła głośno rozważać, jak można by ulepszyć domek, jej słowa przyciągnęły uwagę Luki, który nadal był rozdrażniony, ale jej pomysł od razu go zaciekawił. Luka, sportowiec z natury, nie był technicznym geniuszem, ale doceniał praktyczne myślenie i kreatywność w rozwiązywaniu problemów. Zaczął spoglądać na Lily z mieszanką podziwu i zaskoczenia, a jego zwykle gniewna mina rozluźniła się na moment. Miał brunatne włosy, które ciągle rozwiewał wiatr, i piwne oczy, które teraz patrzyły na nią z nieco większym zainteresowaniem.
Luka: z lekkim uśmiechem i podniesionymi brwiami Hej, serio? Myślisz, że dałoby się to naprawić?
Podszedł bliżej, założył ręce na piersi, próbując udawać, że nie robi na nim to aż takiego wrażenia, ale w jego głosie wyczuwalna była nuta zaciekawienia. Lily odwróciła się w jego stronę z uśmiechem, oczy lśniły jej z ekscytacji na myśl o potencjalnym projekcie. Miała krótkie, rude włosy, które unosiły się lekko na wietrze, a jej zielone oczy iskrzyły pomysłowością. Ubrana w praktyczne, ale stylowe ubrania, od razu zaczęła tłumaczyć swój plan.
Lily: Jasne! Jeśli miałabym trochę narzędzi i materiałów, to mogłabym zrobić z tego coś naprawdę wygodnego. Może kilka ulepszeń technologicznych...
Machnęła ręką, wyobrażając sobie swoje plany. Naprawdę, to nie jest takie trudne, jak się wydaje.
Luka spojrzał na nią jeszcze bardziej zaciekawiony. Jego wcześniejszy gniew powoli ustępował miejsca szacunkowi dla Lily. Może nie rozumiał do końca jej technicznego żargonu, ale imponowała mu jej pewność siebie i pasja.
Luka: z lekko kpiącym, ale ciepłym tonem No to może jednak nie będzie tak źle, jak myślałem. Z takim inżynierem na pokładzie... może wyjdziemy z tego cało Zaśmiał się lekko, patrząc na nią spod zmrużonych oczu. Może przyda mi się trochę tej twojej wiedzy, bo ja mogę zrobić pompki, ale naprawa domu to już nie moja liga.
Lily roześmiała się cicho, zadowolona z jego reakcji. Doceniała, że Luka potrafił wnieść nieco luzu do sytuacji, a fakt, że podobał mu się jej pomysł, dodawał jej motywacji.
Lily: Zawsze mogę cię czegoś nauczyć! A ty pewnie nauczysz mnie, jak robić te pompki, prawda?
Uśmiechnęła się, puszczając mu oko.
Luka: z lekkim rozbawieniem Deal! Naprawisz mi domek, a ja pokażę ci, jak robić pompki. Umowa stoi.
Między nimi zaczął zawiązywać się delikatny, ale obiecujący kontakt, oparty na wzajemnym wsparciu i wymianie umiejętności. W grze o przetrwanie, każdy taki sojusz mógł być kluczowy, a Luka docenił, że Lily była kimś, kto nie bał się myśleć kreatywnie i działać. W momencie, gdy reszta zawodników dyskutowała nad ulepszaniem domku, Courtney zerknęła z wyraźnym wyrzutem na Duncana, który stał nieopodal z typowym dla siebie, obojętnym wyrazem twarzy. Jej oczy, pełne gniewu, niemal iskrzyły, a ręce zaciśnięte w pięści świadczyły, że coś ją męczyło od dłuższego czasu. W końcu nie mogła się powstrzymać i przerwała ciszę.
Courtney: tonem pełnym sarkazmu I właśnie dlatego nie jesteśmy razem, Duncan. Bo kiedy trzeba być zaradnym, ty stoisz z boku i tylko się uśmiechasz jak głupek.
Duncan, typowy buntownik z kolczykiem w brwi i zielonym irokezem, zmarszczył brwi, ale wciąż utrzymywał chłodny wyraz twarzy. Założył ręce na piersi, patrząc na Courtney z lekką irytacją, ale nie zamierzał dać się wyprowadzić z równowagi.
Duncan: ze spokojem, ale z wyraźnym sarkazmem No jasne, Courtney. Bo to przecież ja jestem odpowiedzialny za twoją wieczną frustrację.
Courtney zmrużyła oczy, z jej twarzy biła złość, której Duncan najwyraźniej nie brał na poważnie. Stała wyprostowana, z podniesioną głową, jakby próbowała zdominować sytuację siłą swojej woli.
Courtney: unosi głos Ty nigdy nie byłeś zaradny! W każdej sytuacji musiałam za ciebie myśleć, bo ty wolałeś rzucać sarkastycznymi uwagami, zamiast zrobić coś konkretnego!
W tym momencie do rozmowy wkroczyła Gwen, która stała obok Duncana. Jej czarne włosy opadały na twarz, a niebieskie pasemko podkreślało buntowniczy charakter. Zmarszczyła brwi i westchnęła ciężko, wiedząc, że zaraz zrobi się gorąco. Od początku nie mogła znieść, jak Courtney ciągle wypominała przeszłość.
Gwen: z irytacją Serio, Courtney? Znowu to samo? Duncan nie jest twoim służącym, żeby robić wszystko, co mu każesz. Może, nie wiem, powinnaś przestać kontrolować wszystkich dookoła?
Courtney obróciła się gwałtownie w stronę Gwen, jej twarz zaczerwieniła się ze złości. Z jej ust niemal wypadły gniewne słowa, a ręce zaczęły gestykulować w przypływie frustracji.
Courtney: oburzona Oh, proszę cię! Ty zawsze go bronisz, bo nigdy nie miałaś pojęcia, jak to jest być w prawdziwym związku! Może gdybyś nie kradła cudzych chłopaków, to byś to zrozumiała!
Na te słowa, Gwen zacisnęła szczęki. Nie miała zamiaru pozwolić, żeby Courtney wciągała ją w kolejną spiralę oskarżeń. Wiedziała, że Courtney uwielbia wracać do przeszłości, ale tym razem nie zamierzała siedzieć cicho.
Gwen: podnosi głos, stojąc twarzą w twarz z Courtney Wcale go nie "ukradłam", Courtney! Duncan nie jest jakąś zabawką, którą można sobie przywłaszczyć. Po prostu nie mogłaś pogodzić się z tym, że może ktoś inny woli być z nim, a nie z tobą!
Duncan: wtrąca się, zirytowany całą sytuacją Okej, serio? Może byśmy przestali wracać do tej pieprzonej przeszłości? Bo to, że wy dwie się żrecie o coś, co było dawno temu, nie sprawi, że teraz nagle zrobi się lepiej!
Courtney rzuciła chłodne spojrzenie Duncanowi, jakby jego słowa tylko dolały oliwy do ognia.
Courtney: z chłodem Może gdybyś był mężczyzną, zamiast zawsze uciekać od odpowiedzialności, to byśmy nie musieli o tym rozmawiać.
Gwen przewróciła oczami, a Duncan zaciągnął się głęboko, próbując się uspokoić, ale wyraźnie widać było, że traci cierpliwość.
Gwen: do Courtney, zirytowana Nie wciągaj mnie w swoje osobiste problemy, bo twoja kontrolująca natura jest dokładnie tym, co wszystkich od ciebie odpycha. Może to nie Duncan jest problemem, tylko ty?
Courtney zacisnęła pięści, próbując zebrać siły, by odpowiedzieć, ale Duncan odezwał się pierwszy.
Duncan: do Gwen, lekko uśmiechnięty Dzięki za wsparcie, Goth Girl, ale chyba obie potrzebujecie chwili na ochłonięcie. Ja nie zamierzam bawić się w ten trójkąt dramy.
Z tą uwagą odwrócił się, zostawiając obie dziewczyny, które nadal patrzyły na siebie z napięciem w oczach. To było oczywiste, że między Courtney a Gwen konflikt nigdy nie został całkowicie rozwiązany – a Duncan, jak zawsze, znajdował się w samym środku tej burzy. W miarę jak kłótnia między Courtney, Duncanem i Gwen przybierała na sile, reszta zawodników obserwowała ich z pewnym rozbawieniem, ale też lekkim zażenowaniem. Noah, który stał oparty o drzewo, przerwał chwilową ciszę, rzucając swoim charakterystycznym, sarkastycznym komentarzem.
Noah: z przekąsem Ah, dramat miłosny. Nic tak nie mówi „Totalna Porażka” jak trójkąt, który ma więcej zwrotów akcji niż nasza walka o milion. Naprawdę, nie mogę się doczekać następnego sezonu „Courtney kontra reszta świata”.
Jego słowa, choć skierowane raczej do siebie, wywołały kilka cichych chichotów w grupie, jednak Harper postanowiła spróbować załagodzić sytuację. Dziewczyna z kolorowymi włosami spojrzała na kłócącą się trójkę z ciepłym uśmiechem, mając nadzieję, że uda jej się wprowadzić trochę pozytywnej energii.
Harper: z nadzieją i optymizmem Hej, może wszyscy po prostu usiądziemy i spróbujemy się dogadać? W końcu nie chodzi o to, żeby ciągle się kłócić, prawda? Z pewnością znajdziecie jakieś wspólne rozwiązanie. z uśmiechem Kto wie, może nawet kiedyś będziecie się z tego śmiać razem?
Courtney, Duncan i Gwen spojrzeli na Harper, jakby nie byli do końca pewni, jak zareagować na jej optymistyczną propozycję, ale napięcie w powietrzu na chwilę zelżało. Jednak zanim mogła nastąpić jakakolwiek zmiana, głos zabrał Igor, który miał kompletnie inną perspektywę na te miłosne rozterki. Postawny chłopak z mundurowym stylem ubioru popatrzył na wszystkich z wyraźnym niezrozumieniem.
Igor: z powagą i lekkim zdezorientowaniem Ja nie rozumiem tych waszych związków. W mojej wiosce nikt nie ma czasu na takie bzdury. Miłość powinna być jak walka o idee – silna, prosta, bez zbędnych dramatów. patrzy na wszystkich Wszyscy robicie to zbyt skomplikowane.
Na jego słowa, Remy, który obserwował wszystko z bezpiecznej odległości, podrapał się po głowie i dodał swój nieco nieśmiały, ale szczery komentarz.
Remy: kręcąc głową Serio…? Zawsze, jak widzę takie trójkąty miłosne, to czuję się jakbym grał w najgorszą grę randkową. Kompletnie tego nie ogarniam. Może to dlatego, że mój jedyny związek to ten z laptopem i streamami… wzdycha z lekkim rozbawieniem
Kilka osób zaśmiało się pod nosem, słysząc jego słowa, ale w tym momencie Chef i Chris, obserwujący całe zajście z boku, postanowili dorzucić swoje trzy grosze. Chef, który wcześniej milczał z groźnym wyrazem twarzy, w końcu się odezwał, unosząc jedną brew.
Chef: patrząc na Chrisa No dobra, czy tylko ja mam wrażenie, że to już jest bardziej telenowela niż reality show?
Chris, z typowym dla siebie uśmiechem pełnym samozadowolenia, założył ręce na piersi i spojrzał na Chefa, jakby to, co się działo, było dokładnie tym, czego oczekiwał od tego programu.
Chris: śmiejąc się Chefie, to jest reality show. A jeśli jest drama, to znaczy, że show już się oficjalnie rozpoczęło! z błyskiem w oku Zresztą, nie ma lepszej rozrywki niż miłosny trójkąt na tle wybuchających relacji międzyludzkich. To jest po prostu złoto!
Chef: z grymasem Tak, Chris, dokładnie o tym marzyłem, żeby oglądać dzieciaki rzucające w siebie oskarżeniami przez trzy godziny. wzdycha Czekam tylko, aż ktoś w końcu wyląduje w błocie.
Chris tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się jeszcze szerzej.
Chris: wciąż rozbawiony Spokojnie, Chefie, to dopiero początek. A błoto? Nie martw się, to dopiero przed nami. Będzie więcej niż kiedykolwiek!
Chef przewrócił oczami, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, jakby nie mógł powstrzymać się od czerpania przyjemności z tego chaosu. Sytuacja na plaży powoli uspokajała się, ale wszyscy wiedzieli, że to tylko preludium do większej dramy, która nieuchronnie nadejdzie. Chris, wciąż zadowolony z rozwijającej się dramy na plaży, klasnął w dłonie, by przyciągnąć uwagę zawodników. Chef stał obok niego z rękami założonymi na piersi, czekając na sygnał od Chrisa, by w końcu przejść do rzeczy.
Chris: z szerokim uśmiechem Dobra, kochani! Czas na zakończenie tej wspaniałej dramy i przejście do czegoś, co wszyscy tu uwielbiamy… cierpienia. przerwał, patrząc na ich zmęczone twarze Zgadliście! Czas na pierwsze zadanie sezonu!
Zawodnicy, wciąż ociekający wodą, zaczęli powoli podchodzić bliżej, część z nich wyraźnie niezadowolona, że czeka ich kolejny wysiłek, zanim jeszcze osuszą ubrania. Courtney zmarszczyła czoło, wycierając mokre włosy ręką, podczas gdy Duncan uśmiechnął się drwiąco, czując ekscytację na myśl o rywalizacji.
Courtney: z irytacją Znowu będzie coś idiotycznego, prawda? Jak skakanie z klifu do lodowatej wody?
Chris: z błyskiem w oku Och, Courtney, dobrze, że wspomniałaś o skakaniu… bo to dokładnie to, co macie zrobić! z uśmiechem Ale nie tak prosto!
W tym momencie Chef machnął ręką, a za nim rozwinął się wielki plakat przedstawiający ogromny klif, na szczycie którego stały małe platformy. Na dole była lodowata woda pełna rekinów – ich ruchome płetwy pływały tuż pod powierzchnią.
Chef: patrząc na zawodników z surowym wyrazem twarzy To wasz pierwszy test. „Skok na życie”. Każdy z was będzie musiał przeskoczyć z platformy na drugą stronę, gdzie czeka lina. Ale to nie takie proste. Pod wami pływają nasi przyjaciele… uśmiecha się groźnie rekiny.
Wszyscy zawodnicy wpatrywali się w obraz z niedowierzaniem, a niektórzy wręcz przerazili się, widząc pływające w wodzie rekiny. Lindsay wyglądała, jakby miała zemdleć.
Lindsay: z przerażeniem Rekiny!? Nie mogę… Nie mogę skakać nad rekinami! Moje włosy… one się rozkręcą!
Owen, choć zwykle radosny, również zrobił wielkie oczy, starając się zachować uśmiech, ale jego nerwowość była wyczuwalna.
Owen: nerwowo śmiejąc się Czy te rekiny są... karmione? Powiedz mi, że są karmione, Chris! Proszę!
Chris: ignorując pytanie To zadanie ma dwa etapy. Najpierw przeskakujecie nad rekinami i próbujecie doskoczyć do liny. A potem… wspinacie się na skałę po drugiej stronie. Kto pierwszy na szczycie, ten bezpieczny. Ostatnia osoba? uśmiecha się złowieszczo Tego drużyna wyląduje na ceremonii.
Duncan: przewracając oczami Jasne, typowe. Tylko nie zapomnij powiedzieć, co się stanie, jak ktoś spadnie. patrzy na Chrisa, unosząc brew Bo coś mi mówi, że to nie jest tylko woda.
Chris: z satysfakcją Woda… i rekiny, które dawno nie jadły. Ale spokojnie, Duncan, to „tylko” groźba życia i śmierci. uśmiecha się szeroko Nic, do czego nie jesteście przyzwyczajeni!
Harper, wciąż pełna optymizmu, próbowała zachować dobre myśli, chociaż zadanie wyraźnie ją przeraziło.
Harper: z lekką tremą Damy radę, prawda? To tylko rekiny… Może są przyjazne?
Noah, jak zwykle sarkastyczny, nie mógł powstrzymać się od odpowiedzi.
Noah: z cynicznym uśmiechem Pewnie. Przyjazne jak koty domowe… które są akurat głodne i widzą cię jako obiad.
Chelsea, z rękami na biodrach, patrzyła na platformy z determinacją. Luka natomiast z uśmiechem przygotowywał się mentalnie do wyzwania, widząc to jako okazję do rywalizacji.
Luka: do siebie To będzie ciekawe. Byleby nie wpaść do wody… choć to tylko rekiny, nic wielkiego. zerka na Lily Jakieś pomysły na technikę?
Lily, uśmiechając się, kiwnęła głową.
Lily: z ekscytacją Myślę, że najważniejsze będzie wyczucie momentu skoku i siła odbicia! Jeśli dobrze obliczymy prędkość, to przelecimy nad rekinami bez problemu. Zaufaj fizyce!
Luka: z uśmiechem Fizyką się nie przejmuję, ale jeśli to działa, to idziemy na całość!
Chef, widząc, że grupa zaczyna rozmawiać i przygotowywać się mentalnie, podszedł bliżej Chrisa.
Chef: chłodno No to zaczynajmy, zanim ktoś zemdleje od samego gadania.
Chris: klaszcze Dokładnie! Na pozycje, moi mili, czas na wasz pierwszy wielki skok! A pamiętajcie… od tego zadania zależy wasz los.
Chris, pełen energii, podszedł na skraj klifu, gdzie cała szesnastka zawodników stała, patrząc z lękiem i ekscytacją na wielką, przepaść. Pod nimi woda aż wrzała od ruchu rekinów, a platformy skakały w rytm fal, przez co przejście na drugą stronę wydawało się niemożliwe.
Chris: z szerokim uśmiechem Czas zacząć! Zasady są proste – kto pierwszy przejdzie przez przeszkodę i dotrze na szczyt skały, wygrywa! Ale pamiętajcie, upadek do wody oznacza… patrzy na rekiny problemy. Legendarne Chomiki i Nadlatujące Sępy, gotowi? Trzy… dwa… JEDEN!
Legendarne Chomiki zaczęły od zróżnicowanej strategii. Duncan i Gwen rzucili się do przodu, nie zważając na zagrożenia. Duncan skoczył pierwszy, pewnie odbijając się od platformy, ale nie zauważył, że pod wpływem fal platforma lekko się przesunęła. Jego lądowanie było chwiejne, ale ostatecznie złapał równowagę. Gwen poszła za nim, bardziej ostrożna, ale również szybka.
Duncan: wykrzykując do Gwen Nie ociągaj się, w tym sezonie musimy pokazać, kto tu rządzi!
Gwen: koncentrując się To nie wyścig na siłę, Duncan. Liczy się precyzja.
Courtney była następna. Skakała zręcznie, ale nie mogła się powstrzymać od kontrolowania każdego ruchu.
Courtney: sama do siebie Muszę być pierwsza! Znowu muszę pokazać, że jestem najlepsza!
Tuż za nią podążał Noah, który miał z tego wszystkiego niezły ubaw. Jego pierwszy skok był zaskakująco udany, ale w połowie drogi zaczął się chwiać.
Noah: z sarkazmem Och, to zupełnie jak gimnastyka w szkole, tylko że z rekinami. próbując się ratować, balansując rękoma Super.
Owen, jak zwykle pełen entuzjazmu, ale z minimalną koordynacją, wykonał ogromny skok, który o mały włos nie skończył się katastrofą. Platforma, na której wylądował, zanurzyła się głęboko, wywołując falę, która omal go nie strąciła.
Owen: z uśmiechem WOOHOO! Udało się! po chwili Hej… Czemu to tak… spada?
Dawn, zupełnie spokojna, zrobiła dokładny i powolny skok, jakby skakanie nad rekinami było dla niej częścią medytacji. Jej naturalna intuicja podpowiadała jej najlepsze miejsca do lądowania.
Scott próbował podejść do zadania z wyrachowaniem. Obserwując, jak inni popełniają błędy, podjął ostrożne skoki, planując, gdzie najlepiej się ustawić. Niestety, jego przesadna ostrożność spowodowała, że nie zyskał dużej przewagi.
Lindsay, zdezorientowana, zaczęła skakać w losowe miejsca, nie do końca zrozumiawszy zasady.
Lindsay: z uśmiechem To jak skakanie po materacach na imprezie basenowej! Hej, Owen, patrz na mnie!
W przeciwieństwie do Legendarnych Chomików, Nadlatujące Sępy szybko zaczęły współpracować, próbując znaleźć najlepszy sposób na pokonanie przeszkody.
Luka, będąc sportowcem, objął dowodzenie. Jego pierwsze skoki były imponujące – szybkie, mocne i precyzyjne. Zawodnicy patrzyli na niego z uznaniem, a Lily natychmiast zaczęła analizować jego technikę.
Luka: spoglądając wstecz na Lily Tak, właśnie tak! Patrz na kroki i czas odbicia.
Lily: z uśmiechem Zaufaj fizyce, mówiłam! To działa idealnie!
Chelsea, pełna energii, ruszyła za Luką. Jej skoki były płynne i zwinne, dzięki czemu szybko zdobyła przewagę nad niektórymi członkami drużyny. Dion, choć nerwowy, zaskoczył wszystkich, gdy po raz pierwszy skoczył – udało mu się zręcznie złapać platformę i ruszyć dalej.
Dion: z entuzjazmem To jak w grze platformowej! Tylko... bez przycisku resetu!
Remy, przerażony wysokością, ledwo ruszył z miejsca. Jego pierwsze skoki były niepewne, a każdy ruch wydawał się dla niego ogromnym wyzwaniem.
Remy: krzycząc do siebie To nie jest gra! To nie jest gra! chwiejąc się Dlaczego zgodziłem się na to!?
Igor, w przeciwieństwie do reszty, wydawał się niewzruszony zadaniem. Patrzył na rekiny z lekkim uśmiechem, jakby wyzwanie było dla niego jedynie kolejną próbą siły.
Igor: filozoficznie Rekiny to symbol kapitalistycznej drapieżności… Ja nie upadnę przed nimi.
Harper, pełna wiary w równość i sprawiedliwość, próbowała motywować zespół, dodając im otuchy.
Harper: z uśmiechem Pamiętajcie, drużyno, razem damy radę! Musimy tylko trzymać się planu i współpracować!
Isabella (Bella) była ostatnią, która skoczyła. Jej niepewność była wyraźna, ale na końcu zrobiła pierwszy skok, zamykając oczy i trzymając się platformy obiema rękami.
Bella: ze strachem To… to było straszne! Czy naprawdę musimy to robić dalej?
Podczas gdy zawodnicy walczyli o utrzymanie się na platformach, Chris i Chef obserwowali całą sytuację z uśmiechami na twarzach.
Chef: chłodno No, no, niektórym idzie lepiej niż myślałem. Może nie wszyscy będą rekinimi przekąskami.
Duncan i Gwen byli już prawie na końcu platform, skacząc z coraz większą pewnością. Courtney, ciągle próbująca udowodnić swoją wyższość, przyspieszyła, aby dogonić parę. Nagle jedna z platform, na której wylądowała, zaczęła się mocno kołysać.
Courtney: przerażona, trzymając równowagę To nie fair! Czemu ta platforma się rusza!?
Duncan: odwracając się do Courtney Może za dużo kombinujesz!
Courtney: ze złością Zamknij się, Duncan! Ty nigdy nie myślisz!
Gwen: wtrącając się Może po prostu skocz na następną, zamiast tracić czas na kłótnie!
Courtney: spoglądając na Gwen z wyrzutem Łatwo ci mówić, kiedy zawsze miałaś szczęście!
Duncan: do Gwen, półżartem Nie da się jej uciszyć, co?
Gwen: lekko się uśmiechając Znasz ją lepiej niż ja, Duncan. Ja po prostu skaczę.
Gdy Courtney w końcu ruszyła, musiała odbić się z większą siłą, by utrzymać równowagę na platformie. Udało jej się, ale miała już wyraźnie dość. W tym czasie Noah nie mógł powstrzymać sarkastycznych uwag, obserwując chaos wokół siebie.
Noah: sarkastycznie, pod nosem Och, dramaty miłosne i nadciągające rekiny. Idealne połączenie.
Na przeciwnej stronie wyzwania, Luka z drużyny Nadlatujących Sępów skakał z niesamowitą precyzją, wykorzystując swoje sportowe umiejętności do utrzymywania równowagi na ruchomych platformach. Za nim podążała Lily, która była pod wrażeniem jego zręczności.
Lily: uśmiechając się do Luki, gdy lądowała na platformie obok Twoja technika jest niesamowita! Czułam, że fizyka ci sprzyja.
Luka: lekko zawstydzony, ale zadowolony z komplementu Dzięki, Lily! Wiedziałem, że trening sportowy kiedyś mi się przyda, ale… z uśmiechem Ty też świetnie sobie radzisz. Musisz mieć w sobie mnóstwo sprytu.
Lily: śmiejąc się lekko No cóż, wiedza to też klucz do sukcesu, prawda? Równowaga między siłą a strategią.
Oboje wymienili uśmiechy, a atmosfera między nimi wyraźnie się ociepliła. Wspólnie ruszyli dalej, kontrolując swoje ruchy z dużą precyzją. W międzyczasie Chelsea, pełna energii, zaczęła skakać coraz szybciej, ale jej pewność siebie zaczęła jej trochę szkodzić. Na jednym z większych skoków straciła równowagę i prawie wpadła do wody.
Chelsea: krzycząc, chwytając się platformy Ratunku! Już prawie wpadłam!
Dion, tuż za nią, przyspieszył, by jej pomóc, ale zanim zdążył do niej dotrzeć, Harper również podeszła, starając się podnieść morale drużyny.
Harper: z troską Dasz radę, Chelsea! Jesteś w tym świetna!
Chelsea: z wdzięcznością Dzięki, Harper! Już wracam na nogi!
Igor, patrząc z dystansu, uniósł brwi, jakby zniecierpliwiony całą tą troską.
Igor: z przekąsem To nie miejsce na słabości. Wyzwania wymagają surowości, nie przyjacielskich uścisków.
W tym czasie Chris i Chef stali z boku, obserwując zamieszanie i wymieniając uwagi na temat postępów zawodników.
Chris: śmiejąc się do Chefa No cóż, chyba właśnie rozpoczęliśmy sezon od mocnych emocji. Zdrady, miłosne dramy i śmiertelne niebezpieczeństwo. Czego chcieć więcej?
Chef: patrząc chłodno na zawodników Myślałem, że przynajmniej jedno z nich wpadnie do wody.
Chris: z zadowoleniem Spokojnie, Chefie, to dopiero początek. Mam przeczucie, że show dopiero się rozkręca.
Obie drużyny były już na końcowych etapach pierwszej części zadania. Platformy nad wodą stawały się coraz bardziej niestabilne, a zawodnicy wyraźnie tracili siły. Legendarne Chomiki nadal utrzymywały przewagę, choć dynamika zespołu była daleka od idealnej. Courtney, Duncan i Gwen wciąż rzucali sobie złośliwe spojrzenia, co wyraźnie spowalniało ich postępy.
Courtney: z irytacją Gdybyście chociaż raz posłuchali moich wskazówek, bylibyśmy już na mecie!
Duncan: z przekąsem Tak, bo twoje „wskazówki” zawsze działają… Na przykład wtedy, gdy wpakowałaś nas w kłopoty na poprzednich sezonach?
Gwen: wtrącając się, zirytowana Możemy skończyć tę kłótnię po wyzwaniu? Serio, to nie pomaga.
Noah, idący za całą trójką, wyraźnie tracił cierpliwość do ciągłych dramatów między nimi.
Noah: sarkastycznie Och, świetnie, trio dramatu. Może jeśli będziecie się kłócić jeszcze trochę, uda się nam przegrać z nowicjuszami?
Owen, jak zwykle w swoim stylu, nie przejmował się napiętą atmosferą. Skacząc z platformy na platformę, zaśmiał się głośno.
Owen: entuzjastycznie Hej, przynajmniej mamy widowisko! A to wyzwanie jest niesamowite!
Po drugiej stronie wyzwania Nadlatujące Sępy zdołali szybko odrobić stratę, a Luka i Lily pracowali jak zgrany duet, wspierając się nawzajem.
Lily: skacząc z platformy na platformę Luka, naprawdę świetnie radzisz sobie z równowagą! Trenujesz coś poza sportami?
Luka: uśmiechając się Raczej nie, ale myślę, że trening fizyczny po prostu daje mi więcej kontroli nad ciałem. Ty z kolei masz świetną strategię! Dzięki temu jesteśmy o krok przed nimi.
Za nimi Chelsea, która w końcu odzyskała równowagę po wcześniejszych kłopotach, z nową energią zaczęła przyspieszać.
Chelsea: z entuzjazmem Show must go on! Nie ma mowy, żeby Legendarne Chomiki nas wyprzedziły!
Jednak Dion, tuż za nią, wpadł w kłopoty. Zamiast skupić się na platformach, wyciągnął swoją konsolę i próbował grać podczas skakania.
Dion: krzycząc, gdy potknął się o platformę O nie, prawie przegrywam misję w GTA!
Remy, który szedł za nim, westchnął z irytacją.
Remy: do siebie Naprawdę? W czasie wyzwania?
Zanim jednak sytuacja stała się bardziej dramatyczna, Harper, zawsze gotowa do pomocy, zdołała złapać Diona za rękę, zanim ten wpadł do wody.
Harper: z troską Skup się na grze później, Dion! Teraz mamy coś ważniejszego do zrobienia!
Igor, który dotychczas utrzymywał pewien dystans do reszty grupy, wyraźnie obserwował, jak cała drużyna współpracuje. Widząc ich postępy, zaczął rzucać uwagi.
Igor: chłodno Cóż, przynajmniej nie jesteśmy tak podzieleni jak Legendarne Chomiki. Nasza drużyna działa lepiej, ale przydałoby się więcej surowości.
Chris stał na brzegu plaży, z zadowoleniem obserwując, jak obie drużyny zbliżają się do mety. Chef, jak zawsze z chłodnym spojrzeniem, przyglądał się bez emocji.
Chris: śmiejąc się Och, Chef, myślę, że mamy naprawdę solidne widowisko! Nowi Rywale zaczynają doganiać Chomiki, ale kłótnie w tamtej drużynie są po prostu złotem telewizyjnym!
Chef: surowo Jak dla mnie to za dużo gadania, za mało akcji. Powinni już dawno spaść do wody.
Drużyny zbliżały się do końca pierwszej części wyzwania. Była to teraz wyścigowa walka o czas – ostatnie skoki nad wodą mogły zadecydować, kto wygra.
Luka i Lily, prowadzący w drużynie Nadlatujących Sępów, mieli już tylko kilka kroków do mety. Z kolei Duncan, Gwen i Courtney również byli już blisko, mimo ich wcześniejszych kłótni.
Napięcie rosło.
Obie drużyny zbliżały się do końca, wyścig stawał się coraz bardziej zaciekły. Nadlatujące Sępy, w miarę zgrani i skoncentrowani, byli o krok przed Legendarnymi Chomikami, którzy wciąż walczyli z wewnętrznymi napięciami .Luka i Lily byli już prawie przy mecie. Harper biegła tuż za nimi, a Chelsea i Remy szybko nadrabiali dystans. Jedynym, który miał problemy, był Dion, który wciąż starał się równocześnie grać na swojej konsoli.
Lily: skacząc na ostatnią platformę Luka, idziesz pierwszy! Musimy to zakończyć przed nimi!
Luka: pewny siebie Bez obaw! Zgarnę ten punkt dla nas!
Harper: biegnąc tuż za nimi Dawajcie, zróbmy to razem!
Dion, ledwo trzymając równowagę, próbował dotrzeć do mety, ale jego konsola rozproszyła go do tego stopnia, że prawie wpadł do wody.
Chelsea: krzycząc do Diona Serio? Wybierz grę albo wygraną!
Dion: zdenerwowany Mam to pod kontrolą, spokojnie!
Tymczasem w drużynie Legendarnych Chomików wszystko zaczynało się sypać. Courtney, Duncan i Gwen wciąż kłócili się, a ich frustracja rosła.
Courtney: irytowana Duncan, to twoja wina! Gdybyś po prostu słuchał, bylibyśmy już na mecie!
Duncan: sarkastycznie Jasne, bo twoje „wskazówki” to klucz do sukcesu. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek działały!
Gwen: poirytowana Naprawdę? Znowu to samo? Może zamiast kłótni, spróbujemy skupić się na wyzwaniu, hm?
W tym momencie Noah, stojący z boku, po raz kolejny przewrócił oczami.
Noah: sarkastycznie Tak, zdecydowanie idealny moment na roztrząsanie przeszłości. Świetna robota, drużyno! Złoty medal za dramat.
Owen, który zdawał się być jedynym zawodnikiem w dobrej formie, próbował ich zmotywować.
Owen: z uśmiechem Hej, chodźcie, nie kłóćmy się! To tylko gra! Skaczmy dalej, bo jestem głodny, a wiem, że wygrani dostają przekąski!
Dawn, ze stoickim spokojem, podeszła do nich bliżej, próbując uspokoić napiętą atmosferę.
Dawn: spokojnie Wszyscy mamy tutaj swoje role. Zamiast obwiniać się nawzajem, spróbujmy współpracować.
Na ostatnich platformach Courtney nagle zatrzymała się, patrząc na Duncana z irytacją.
Courtney: ostro Duncan, zrób coś w końcu! Jesteś bezużyteczny, przez ciebie przegramy!
Duncan, który dotychczas starał się zachować spokój, stracił cierpliwość.
Duncan: zezłoszczony Przegrywamy przez to, że ty ciągle mnie kontrolujesz! Może daj mi przestrzeń, a dam radę?
Courtney: wrzeszcząc Przestrzeń? To przestrzeń cię zgubiła! Byłbyś nikim bez moich wskazówek!
W tej samej chwili, zamiast wykonać kolejny skok, Courtney odwróciła się, by rzucić Duncanowi kolejną uwagę. W efekcie potknęła się o krawędź platformy i wpadła prosto do wody, zabierając ze sobą Duncana, który stał obok niej.
Gwen, widząc ich spadających, zasłoniła twarz dłonią.
Gwen: z niedowierzaniem Serio? To już przegięcie…
Owen: śmiejąc się głośno No to było spektakularne! Czas na wielkie plusknięcie!
W międzyczasie Nadlatujące Sępy triumfalnie przekroczyli metę, gdy Luka jako pierwszy skoczył na ostatnią platformę. Zaraz za nim byli Lily, Harper i Chelsea.
Chris: z uśmiechem I mamy zwycięzców! Nadlatujące Sępy wygrywają pierwsze wyzwanie sezonu!
Chef, stojący obok Chrisa, rzucił zawodnikom Chomików pełne dezaprobaty spojrzenie.
Chef: surowo Spodziewałem się czegoś lepszego od „legendarnych” zawodników.
Chris: śmiejąc się Zgadza się, Chef. A Courtney i Duncan naprawdę zrobili spektakularne show. Nie da się ukryć, że drama to ich specjalność!
Courtney wynurzyła się z wody, cała mokra i wściekła.
Courtney: krzycząc To wszystko przez ciebie, Duncan! Jak zwykle!
Duncan, również mokry i zdenerwowany, próbował ją ignorować, ale Gwen stanęła w jego obronie.
Gwen: ostro Nie zrzucaj na niego winy, Courtney! To ty go zdekoncentrowałaś! Może trochę samokrytyki?
Chris: przerywając kłótnię Dobra, dobra! Koniec prania brudów. Legendarnym Chomikom czeka teraz pierwsza Rada. Ktoś z was odejdzie już po pierwszym dniu. Może zastanówcie się nad tym, zanim znów zaczniecie rzucać winą na innych.
Courtney: krzycząc w stronę Chrisa To nie jest sprawiedliwe! Nie popełniłam żadnego błędu!
Chris: z szerokim uśmiechem Oooch, ależ popełniłaś! I to całkiem widowiskowy. Ale hej, to przecież Totalna Porażka, kocham to!
Drużyny rozeszły się na swoje obozy, a atmosfera w drużynie Legendarnych Chomików była pełna napięcia. Zbliżająca się Rada oznaczała, że ktoś pożegna się z programem już pierwszego dnia.
Nadlatujące Sępy dotarły do luksusowego hotelu, a ich reakcje były pełne ekscytacji. Drzwi się otworzyły, odsłaniając błyszczący hol wypełniony nowoczesnymi meblami, kryształowymi żyrandolami i fontanną z czekoladą. W tle słychać było delikatną muzykę, a na stołach czekały tace z przekąskami i napojami. Luka wszedł jako pierwszy, z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozglądał się po wnętrzu, wyraźnie pod wrażeniem.
Luka: zacierając ręce No, no, to jest nagroda, jaką lubię! Luksusowe życie, to jest to! podskakuje na jednym z miękkich foteli A jeszcze lepiej, że wygraliśmy na starcie!
Lily, pełna entuzjazmu, natychmiast podeszła do fontanny z czekoladą, biorąc kawałek owocu i zanurzając go.
Lily: roześmiana To jak marzenie! Nie sądziłam, że w Totalnej Porażce jest miejsce na taką elegancję! zajadając się czekoladą Mogłabym tu zostać na cały sezon!
Harper biegała po pokoju, podskakując radośnie, jakby nagle dostała zastrzyk energii.
Harper: z ekscytacją To jest totalnie niesamowite! Ten hotel! Ta czekolada! śmieje się Mogłabym wygrać każdą konkurencję, jeśli nagrody zawsze będą takie! Dobrze, że walczymy o coś więcej niż tylko wygraną. To luksus!
Chelsea, z uśmiechem na twarzy, opadła na jeden z wielkich pluszowych sof, machając nogami w powietrzu.
Chelsea: zadowolona Życie cheerleaderki ma swoje plusy, ale to tutaj... zamyka oczy, odpoczywając To jak raj! Wygrana smakuje o wiele lepiej, gdy wiesz, że czeka na ciebie taki hotel.
Dion wciąż trzymał swoją PS Vitę, ale jego uwagę przyciągnął ogromny telewizor zamontowany na ścianie. Podszedł do niego z szerokim uśmiechem.
Dion: zachwycony Wow, a to! Idealne miejsce, żeby pograć na wielkim ekranie! Dobra, kto gra ze mną?
Remy powoli wszedł do pokoju, wciąż trochę rozkojarzony po wyzwaniu, ale widok hotelu szybko poprawił mu nastrój.
Remy: rozglądając się z niedowierzaniem To naprawdę tutaj mieszkamy? Całe moje życie grałem w gry, ale nigdy nie myślałem, że w prawdziwym życiu trafię do takiego miejsca. usiadł na jednym z foteli i odetchnął Dobrze, że dzisiaj nie muszę nic streamować. Mogę po prostu odpocząć. Gramy Dion!
Igor, który zwykle zachowywał dystans, podszedł do okna z widokiem na przepiękną okolicę i zaczął mówić tonem pełnym powagi.
Igor: z zastanowieniem Kapitalistyczne luksusy... z marsową miną Ale jednak wygodne. usiadł na skórzanym fotelu Choć wyzwania wymagają poświęcenia, mogę przez to przebrnąć.
Cała drużyna Nadlatujących Sępow zasiadła wokół dużego stołu, pełnego przekąsek i napojów. Luka, który zawsze lubił rywalizację, podniósł szklankę soku, jakby proponował toast.
Luka: pewny siebie No dobra, wygraliśmy dzisiaj, ale to dopiero początek. Jeśli będziemy trzymać się razem i pracować zespołowo, każdy kolejny dzień będzie jak ten. Nie ma mowy, żebyśmy dali się zepchnąć przez tych „legendarnych”.
Lily, biorąc kawałek ciasta, kiwnęła głową z uśmiechem.
Lily: Zgadzam się! Wyglądają na nieco... zdezorganizowanych. My musimy działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Z takim tempem, będziemy nie do pokonania.
Harper, pełna energii, uniosła rękę.
Harper: Zdecydowanie! Walka o prawa do takiego luksusu to walka, którą mogę toczyć codziennie!
Zawodnicy śmiali się, rozmawiali i delektowali się nagrodą, jaką było spędzenie czasu w tym luksusowym miejscu. W ich głowach jednak już rodziły się strategie na przyszłe wyzwania. Choć teraz byli w pełni zrelaksowani, wiedzieli, że następne dni mogą być znacznie trudniejsze, a każda porażka przybliży ich do nieprzyjemnych momentów, które czekały na Legendarnych Chomików.
W rozwalonym domku Legendarnych Chomików atmosfera była daleka od luksusów. Chomiki wróciły zmęczone i zrezygnowane po swojej porażce w pierwszym wyzwaniu. Domek, w którym mieli mieszkać, okazał się być bardziej zrujnowaną chatą niż miejscem do wypoczynku. Dach przeciekał, podłoga trzeszczała pod stopami, a stare, rozwalone meble wyglądały, jakby miały się zaraz rozpaść.
Courtney, wściekła po przegranym wyzwaniu, zaczęła chodzić tam i z powrotem po pokoju, nie kryjąc frustracji.
Courtney: gniewnie To jest śmieszne! Jak mogłam skończyć w takim miejscu? Ja zasługuję na więcej! wskazuje palcem na Duncana A to wszystko twoja wina!
Duncan, siedzący w kącie z rękami założonymi na piersi, podniósł brew, patrząc na nią z ironią.
Duncan: z irytacją Moja wina? Daj spokój, Courtney. To ty cały czas mnie rozpraszałaś. Może gdybyś przestała gadać, zrobilibyśmy coś lepiej!
Courtney: z wściekłością Ja rozpraszałam? Ty nic nie robisz, tylko siedzisz i czekasz, aż ktoś inny wszystko za ciebie zrobi! Typowy Duncan, zawsze niezorganizowany i leniwy.
Gwen, która siedziała na starym, zniszczonym fotelu, nie mogła dłużej wytrzymać tej wymiany zdań. Zmarszczyła brwi, wstała i stanęła pomiędzy nimi.
Gwen: stanowczo Dobra, wystarczy! Courtney, przestań obwiniać Duncana o wszystko. Wszyscy zawaliliśmy, a ty z tym swoim wiecznym wytykaniem błędów tylko pogarszasz sytuację. Zamiast tego może byś pomyślała, jak poprawić naszą grę.
Courtney: z wyrzutem Och, jasne, bo oczywiście stajesz po jego stronie. Nie mogłam się spodziewać niczego innego od ciebie, Gwen.
Duncan roześmiał się sarkastycznie, widząc reakcję Courtney.
Duncan: z uśmiechem Widzę, że Gwen znowu jest tą rozsądną. Może właśnie dlatego w ogóle nie powinniśmy byli być razem, Courtney.
Courtney: z oburzeniem A właśnie dlatego nasz związek nie miał przyszłości! Ty nie umiesz wziąć odpowiedzialności za nic!
Gwen: frustrowana Dlaczego zawsze wszystko musi wracać do tego? Moglibyśmy się skupić na wygraniu następnych wyzwań, zamiast na twoich pretensjach!
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, a gęstniejąca atmosfera zaczynała wpływać na resztę drużyny. Noah, siedzący na rozwalonym łóżku, obserwował to wszystko z dystansu, z typowym dla siebie sarkazmem.
Noah: z uśmiechem No, pięknie. Dokładnie tego brakowało w tej ruderze – klasyczna telenowela miłosna. Może dzięki waszym kłótniom przynajmniej zapomnimy o tym, że dach przecieka.
Nagle, Chris i Chef weszli do pokoju, przerywając całą awanturę.
Chris: z uśmiechem No cóż, wygląda na to, że show już się rozpoczęło bez mojego udziału! śmieje się Wiecie, im więcej kłótni, tym lepsza oglądalność!
Chef: z powagą Jak tak dalej pójdzie, nie będzie trzeba żadnych wyzwań. Wystarczy kamera i ta trójka... mruczy z cynizmem Zaoszczędzimy na budżecie.
Chris roześmiał się, a Chef uśmiechnął się szeroko, wyraźnie rozbawiony sytuacją, która była doskonałym materiałem do programu. Zawodnicy jednak wiedzieli, że ten konflikt dopiero się rozgrzewał.
Scott i Noah spotkali się na zewnątrz, z dala od reszty drużyny. Obaj byli bystrzy i zdawali sobie sprawę, że nadchodzące głosowanie to świetna okazja do pozbycia się silnego przeciwnika.
Scott: cicho, z uśmiechem Wiesz, Noah, Courtney dała nam świetny pretekst. Myślę, że wszyscy mamy dość jej wybuchów, zwłaszcza po dzisiejszym zadaniu.
Noah: przytakuje sarkastycznie O tak, bo przecież to zawsze cudowne, kiedy ktoś zawala finał zadania i potem zrzuca winę na wszystkich dookoła.
Scott: z chytrym uśmiechem A może byśmy przekonali resztę, żeby ją wyrzucić? Courtney jest silna, ale przez cały ten dramat staje się coraz większym problemem.
Noah: zastanawiając się Masz rację, ale musimy to zrobić delikatnie. Gwen i Duncan są jej zaprzysiężonymi wrogami, ale Lindsay i Owen mogą jeszcze ją wspierać. Trzeba ich przekonać.
Scott: z uśmiechem Ja zajmę się Owenem. On jest prosty – wystarczy go przekonać, że tak będzie lepiej dla zespołu. A ty pogadasz z Lindsay?
Noah: z ironicznym uśmiechem Jasne. Tylko muszę mówić powoli, żeby zrozumiała.
Gwen i Duncan usiedli razem, z dala od innych. Duncan nerwowo przestępował z nogi na nogę, wiedząc, że jest na celowniku Courtney po wcześniejszej kłótni.
Duncan: wzdychając Powiem ci jedno, Gwen. Courtney mnie wykończy. Zawsze muszę być tym złym. A teraz, po tej akcji w zadaniu, na pewno będzie chciała mnie zniszczyć.
Gwen: kręcąc głową Wiem. Szczerze? Myślę, że jej czas dobiegł końca. Jeśli nie będziemy działać teraz, to ona zacznie manipulować resztą i stanie się nie do ruszenia.
Duncan: śmiejąc się pod nosem Zabawne, jak szybko ludzie zapominają, że ona nie jest tak niewinna, jak udaje. Chciała mnie wrobić w to, że zawaliliśmy zadanie, a przecież to ona czepiała się mnie przez całą drogę.
Gwen: z lekkim uśmiechem Powiedzmy Noah, że trzymamy z nim. Scott pewnie też będzie po naszej stronie. Razem mamy szansę.
Owen i Lindsay siedzieli na rozklekotanej kanapie. Owen wyglądał na smutnego, podczas gdy Lindsay bawiła się swoim włosem, jakby zupełnie nie zauważała powagi sytuacji.
Lindsay: z błyskiem w oczach Więc, Owen, na kogo głosujemy? Myślisz, że powinnam zapytać Courtney? Ona chyba zna się na tym, jak wygrywać… Prawda?
Owen: marszcząc brwi Wiesz, Lindsay, nie jestem pewien, czy to dobry pomysł. Courtney dzisiaj naprawdę nie dała rady, a wszyscy mówią, że to przez nią przegraliśmy.
Lindsay: z lekkim zdziwieniem Naprawdę? No nie wiem... Courtney zawsze wydawała mi się taka mądra i zorganizowana.
Owen: spokojnie Tak, ale czasami jej mądrość sprawia, że zapomina o drużynie. Myślę, że może lepiej byłoby się skupić na kimś, kto mniej dramatyzuje.
Lindsay: kręcąc głową No, może masz rację... Ale ja zawsze mam problem z zapamiętaniem, kto jest po czyjej stronie!
Owen: z uśmiechem Nie martw się, Lindsay. Ja ci powiem, na kogo głosować.
Siedząc samotnie na werandzie domku, Dawn wsłuchiwała się w otaczającą ją przyrodę. Czuła energię drużyny – była zdezorientowana i pełna gniewu.
Dawn: do siebie Harmonia jest zaburzona, a konflikty w drużynie stają się coraz bardziej wyraźne. Courtney wydaje się być źródłem chaosu. Może… jej odejście pozwoliłoby przywrócić równowagę?
Spojrzała na grupkę zawodników kłócących się na zewnątrz i westchnęła.
Dawn: zastanawiając się Z drugiej strony, może jest sposób, żeby uzdrowić sytuację bez eliminacji… ale to chyba nie jest czas na pokojowe rozwiązania.:
Courtney krążyła po domku, próbując ratować swoją pozycję. Zdecydowała się na rozmowę z Lindsay i Owenem, licząc, że uda jej się zyskać ich wsparcie.
Courtney: z determinacją Słuchajcie, wszyscy zwalają winę na mnie, ale wiecie, że Duncan to leniwy bumelant, prawda? Cały czas tylko się migdalili z Gwen i przeszkadzali mi w skupieniu.
Lindsay: nieco zdezorientowana Ale… ja myślałam, że to ty dzisiaj wydawałaś rozkazy. Czy to nie pomagało?
Owen: niepewnie Courtney, wszyscy wiemy, że masz dobrą strategię, ale może… może trochę za bardzo się czepiałaś?
Courtney: z irytacją Ja? Czepiałam się? Próbowałam tylko utrzymać kontrolę nad tym chaosem! Duncan i Gwen spiskują przeciwko mnie i próbują mnie wygryźć!
Lindsay: z wahaniem Hm… no nie wiem. Może musisz trochę odpuścić?
Zawodnicy Chomików rozmawiali szeptem, knuli i wymieniali opinie. Courtney była głównym tematem rozmów, ale niektórzy, jak Duncan i Gwen, liczyli na to, że uda się ją przekonać do odejścia. Tymczasem Scott i Noah próbowali przejąć kontrolę nad głosowaniem, a Owen i Lindsay starali się znaleźć swoje miejsce w tej grze.
Ceremonia rozdawania pianek[]
Wszyscy zawodnicy z drużyny Legendarnych Chomików stali w rzędzie przed Chrisem, który jak zwykle uśmiechał się złośliwie, trzymając w rękach tackę z piankami marshmallow. Obok niego stał Chef, z założonymi rękami, patrząc surowo na zgromadzonych. Światła reflektorów padały na drużynę, a atmosfera była napięta – wiedzieli, że jedna osoba opuści dzisiejszego wieczoru program.
Chris wziął głęboki oddech i zaczął ceremonię:
Chris: z szerokim uśmiechem Witajcie, moje drogie Chomiki! Gratulacje... za przegranie pierwszego wyzwania sezonu. Ale spokojnie, nie wszyscy musicie się tym martwić, bo jedna osoba dziś pożegna się z szansą na milion dolarów.
Courtney rzuciła nerwowe spojrzenie w stronę Duncana, a Gwen stojąca obok niego odwróciła wzrok, unikając jej wzroku.
Chris: spoglądając po wszystkich No to zaczynamy. Pianki są symbolem bezpieczeństwa. Jeśli otrzymasz piankę, oznacza to, że dzisiejszego wieczoru pozostajesz w grze. Jeśli nie... cóż, Chef już cię zapakuje na łódź wstydu. Zrozumiane?
Zawodnicy przytaknęli, chociaż niektóre twarze były wyraźnie zestresowane.
Chris: z błyskiem w oku Ale zanim rozdawanie pianek, kto chciałby coś powiedzieć? Może ktoś chce przyznać się do swojej porażki?
Courtney: z odwagą, patrząc wprost na Chrisa To nie moja wina, że przegraliśmy! To Duncan i Gwen przeszkadzali mi przez cały czas. Gdyby nie ich nieustanne rozmowy, wygralibyśmy.
Duncan: prycha, patrząc na Courtney Jasne, Courtney. Bo każdy wie, że wrzaski i krzyki to najlepsza taktyka na wygraną, prawda?
Gwen: obronnie, z lekkim uśmiechem Może gdybyś odpuściła to ciągłe narzekanie, drużyna byłaby bardziej zgrana.
Courtney: zirytowana Nie narzekałam! Po prostu chciałam, żebyś przestała podważać moje decyzje!
Chris: śmieje się pod nosem A jednak drama kwitnie... Uwielbiam ten program! Ktoś jeszcze? Noah? Może ty masz coś do dodania? Zawsze masz taki bystry komentarz.
Noah: z sarkazmem No cóż, Chris, muszę przyznać, że dramat miłosny to fascynujący sposób na przegranie wyzwania. Jak zwykle, uczucia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.
Chris: klaszcze w dłonie Noah, jak zawsze niezawodny. Dobrze, wróćmy do rozdawania pianek.
Chris wziął pierwszą piankę i spojrzał na drużynę z podejrzanym uśmiechem.
Chris: Pierwsza pianka idzie do... Dawn! Spokojna, cicha, w harmonii z naturą. Przynajmniej ktoś tutaj nie traci głowy.
Dawn: z lekkim uśmiechem Dziękuję, Chris.
Następna pianka poleciała w stronę Noaha.
Chris: Noah! Sarkastyczny, ale przynajmniej trzyma ciśnienie.
Noah: odbiera piankę z typowym wyrazem obojętności Dzięki, zawsze lubiłem ten moment, kiedy nie muszę pakować walizki.
Chris: Teraz... Owen!
Owen: krzyczy z radości Woohoo! Czułem, że dziś nie odpadnę, ale zawsze miło jest usłyszeć to na głos!
Chris: Następna pianka... Lindsay!
Lindsay: machając wesoło Yay! Kocham pianki! To był mój ulubiony deser w dzieciństwie!
Chris: Aha, tak... pewnie. Kolejna osoba, która zostaje w grze... Scott!
Scott: z chytrym uśmiechem, biorąc piankę Dzięki, Chris. Nie mogę się doczekać kolejnych wyzwań.
Na polu walki zostały już tylko trzy osoby: Courtney, Gwen i Duncan. Atmosfera w powietrzu stawała się coraz bardziej napięta.
Chris: No to zostało nas troje. Gwen, Duncan i Courtney... Kto z was zakończy swoją podróż w Totalnej Porażce już pierwszego wieczoru?
Courtney: zdeterminowana, patrząc na Chrisa Jeśli Duncan zostanie, to będzie wielki błąd. On zawala każdy sezon!
Duncan: zgryźliwie A ty? Przegrywasz z powodu swojej obsesji na punkcie kontroli.
Gwen: nieco nerwowo, patrząc na sytuację Słuchajcie, to nie jest moment na kłótnie. Musimy działać jako drużyna, nie walczyć ze sobą.
Chris wepchnął piankę Gwen. {odniósł ostatnią piankę i podniósł rękę.
Chris: Okej, ostatnia pianka trafia do... Duncana!
Duncan: z ulgą, ale i lekkim zaskoczeniem Heh, wiedziałem, że to się stanie.
Courtney: z szokiem, otwierając szeroko oczy Co?! To jakiś żart, prawda?! Chris, ty... ty...
Chris: zadowolony z reakcji Courtney, cóż, chyba twoje metody zarządzania drużyną nie były zbyt popularne. Żegnamy cię z ciężkim sercem.
Courtney: krzycząc w stronę drużyny Zrobiliście wielki błąd! Wszyscy pożałujecie, że głosowaliście przeciwko mnie!
Chef podchodzi do Courtney, wskazując jej wyjście z typową bezwzględnością.
Chef: Na łódź wstydu. Natychmiast.
Courtney: próbując jeszcze coś powiedzieć Jeszcze wrócę! odwraca się i z pogardą patrzy na drużynę Będziecie tego żałować!
Chris: z ironicznym uśmiechem Zobaczymy, Courtney. Zobaczymy.
Gdy Courtney została zabrana przez Chefa na łódź wstydu, Duncan westchnął z ulgą, choć wiedział, że sytuacja między nim, Gwen i resztą drużyny będzie napięta przez dłuższy czas.
Chris: wesoło No to pierwszy zawodnik odpadł, a my dopiero zaczynamy! Jak myślicie, kto będzie następny? Trzymajcie się, bo to dopiero początek prawdziwej Totalnej Porażki!
Audycja Courtney[]
Na ekranie pojawia się logo „Totalnej Porażki” z charakterystycznym, złowieszczym dźwiękiem. Kamera powoli przesuwa się po zacisznej kabinie wypełnionej barwnymi światłami i kolorowymi grafikami w tle. Na ekranie pojawia się Courtney, siedząc na wygodnym krześle z mikrofonem przed sobą, wyraźnie wciąż zła, ale starająca się zachować profesjonalizm.
Courtney: spogląda prosto w kamerę, z rękami założonymi na piersiach Witajcie. Jestem Courtney, prawnik, była przewodnicząca klasy, a teraz... no cóż, były uczestnik Totalnej Porażki. To było absolutnie... niesprawiedliwe. przewraca oczami
Kamera zbliża się na jej twarz, ukazując jej wyraz zirytowania.
Courtney: rozgoryczona Zaczęło się od tego nieszczęsnego wyzwania. Wszyscy wiemy, że gdyby nie Duncan, wygralibyśmy. On i jego wieczne wygłupy! Próbowałam utrzymać drużynę w ryzach, ale oczywiście, zamiast współpracować, wolał rzucać mi kłody pod nogi. patrzy gniewnie na ekran
W tle pojawia się krótki montaż z wyzwania, na którym Courtney kłóci się z Duncanem, a potem przypadkowo sabotuje zadanie, nie mogąc skupić się na pracy zespołowej.
Courtney: zwraca się do widzów A co z Gwen? Naprawdę, ile razy muszę powtarzać, że ona po prostu uwielbia psuć mi życie? wzdycha teatralnie Próbowałam współpracować, ale kiedy masz w drużynie kogoś, kto zawsze staje po stronie swojego chłopaka, nie ważne jak bardzo zawala, to... przerywa, by uspokoić nerwy No cóż, sami widzieliście. Z uniesioną brwią, zbliża się do kamery Wiesz co, Chris? To nie koniec mojej historii. Może i mnie wyrzuciliście z tej edycji, ale uwierz mi, wrócę. Może nawet wcześniej, niż myślisz. Zawsze potrafię znaleźć sposób, by zwyciężyć. A dla moich "drużynowych"... krzyżuje ramiona Zobaczycie, że popełniliście wielki błąd.
Chris: pojawiając się na ekranie, śmiejąc się z offu Courtney, powrót do gry nie jest w twojej jurysdykcji, ale zawsze czekamy na wielkie comebaki. Do zobaczenia... może.
Courtney przewraca oczami, a ekran ciemnieje.