|
Uczestnicy - stan obecny | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Nie ma na celu obrażenia żadnej z płci! |
(czołówka)
Sami: Przyznam, że zaskoczyła mnie ostatnia eliminacja. Byłam na 90% pewna, że odpadnę. Jednak teraz, jak nie ma już Marti, to możemy zacząć prawdziwą walkę o finał. |
Max: Kolejne zwycięstwo coraz bliżej. Mam trudnych rywali, ale muszę dać z siebie wszystko! Przy okazji ostatniej eliminacji napisałem nowy utwór dla naszego zespołu. Zatytułowałem go „Nóż w plecy” i jest w nim miejsce na 10-minutową solówkę Drake’a, hehe. Chyba zszedłem z tematu... |
Lucas: Jest nas coraz mniej... Co więcej, w grze jestem ze zwycięzcą i półfinalistką pierwszej edycji oraz z nieprzewidywalną intrygantką. Czy czuję się zagrożony? O taaaak... Ale raz się żyje! Skoro zaszedłem już tak daleko, to czemu by nie zajść dalej? |
Vanessa: Nie jestem dumna z tego, co zrobiłam, ale nie miałam wyjścia. Teraz mogę się wreszcie skupić na grze, a nie na niańczeniu młodszej siostry, nie uważacie? |
W fast-foodzie
Sami: Fuj... Nie wygląda to najlepiej. (patrzy na dziwną potrawę)
Chef: Może najpierw spróbuj, a potem oceniaj...
Sami: N-no okej... (próbuje) Ej, faktycznie niezłe. Przynajmniej nie tak złe, jak oczekiwałam, heh.
Chef: Trochę więcej wiary w waszego kochanego Chefa, co?
Max: Nasz cudotwórca, hehe.
Chris: Widzę, że macie dobre humory dzisiaj. To dobrze.
Vanessa: CHRIS! Ile razy mam mówić, byś się nie zjawiał jak ninja?
Chris: Ale......ja tu cały czas byłem i jadłem z wami...
Lucas: Liczymy na ciekawe zadanie dzisiaj. To chyba jasne, nie?
Chris: Cóż... Co prawda złość jeszcze mi nie minęła po wczoraj, ale czas nas goni i musimy dzisiaj znów kogoś odesłać do domu, także zapraszam niedługo na emocjonujący ćwierćfinał!
Max: Gdzie tym razem?
Chris: Otóż.......w wielu miejscach. Dzisiejsze zadanie sprawdzi waszą adaptację do nowych warunków i sytuacji.
(grupowa konsternacja)
Chris: Wiedziałem, że się ucieszycie. Widzimy się za godzinę w teatrze. (wychodzi)
Lucas: Ja tam jestem gotowy na wszystko!
Vanessa (półgłosem): Żebyś tylko nie skończył jak Edie.
Lucas: Że kto niby?
Vanessa: Nieważne...
Sami: Nie wiem czemu, ale Lucas i Vanessa w dziwny sposób do siebie pasują. Kto się czubi, ten się lubi, podobno. |
W teatrze
Chris: Witajcie, owieczki.
Max: Skończ z tymi owieczkami, masz jakiś fetysz, czy co?
Chris: No dobra, dobra, już nie będę. W każdym razie, czas na zadanie!
Chef: Oto stroje dla was na dzisiaj. (wręcza panom sukienki, a paniom dresy)
Max: Ch-Chris......co to ma znaczyć?
Chris: Dzisiaj zajmiemy się bardzo ważnym tematem, który jest obecnie na czasie, a więc kwestią równości płci.
Sami: W sensie że równouprawnienie? Moim zdaniem jest spoko.
Chris: Ale zdaniem niektórych nie jest. Ekhem. Wracając do zadania jednak... Dzisiaj, jako że mamy dwie panie i dwóch panów, wcielicie się w role płci przeciwnej i wykonacie zadania, które są, w pewien stereotypowy sposób, z nią związane.
Max: Haha! No chyba nie każesz nam prasować czy coś. (Chris zerka na niego wymownie) Eee...
Chris: Za chwilę wylosujecie zadania, ale najpierw się przebierzcie.
Lucas: Będzie mi zimno w samej tej sukience...
Chris: To załóż ją na ubranie. Chodzi o efekt.
(10 minut później)
Chris: Ach, co za wspaniały widok. Aż wrzucę na Instagram. (cyka fotkę)
Max: Może już nam oszczędzisz upokorzeń i przejdziemy do meritum?
Chris: Ależ proszę. Sami może losować pierwsza, jako że ostatnio była zagrożona.
Sami: No okej... (wkłada rękę do kapelusza i wyjmuje kartkę) Hmm......otwieranie słoików na czas? Serio?
Chris: Tak. To panowie zwykle mają okazję zademonstrować swoją siłę podczas takiej prostej czynności, a teraz to wy musicie stawić temu czoła.
Vanessa: Co w tym jest takiego trudnego?
Chris: To, że zakręcił je nasz Chef, a on trochę siły ma.
Chef: Trochę? Chyba jeszcze mnie dobrze nie znasz.
Chris: Macie otworzyć te trzydzieści słoików jak najszybciej. Punkt dostanie tylko osoba, która to zrobi najszybciej, zrozumiano? (obie kiwają głową i w napięciu wyczekują na start) To się nazywa duch walki. Czas..........start!
Vanessa i Sami początkowo dobrze sobie radzą, ale z każdym kolejnym słoikiem idzie coraz trudniej, siły słabną, a i słoiki są mocno zakręcone.
Chris: Jakiś problem?
Sami: Chwilowy zastój, ale dam radę.
Vanessa: ...uch! Trzydzieści to chyba trochę za dużo, nie sądzisz?
Sami: Przesadzasz, bywało gorzej... (...) Skończyłam!
Vanessa: Kurczę no! To nie było takie proste.
Chris: Czego się spodziewasz? To ćwierćfinał. Nie przejdziesz tak łatwo.
Max: Mogę teraz ja wylosować zadanie? Chcę mieć to z głowy...
Chris: Niech będzie.
Max: Hmm... (losuje) Dobierz torebkę do sukienki? Że co?
Chris: Raaaany, naprawdę muszę wam tłumaczyć jak dwulatkom? Pokażemy wam sukienkę, a wy musicie dobrać odpowiednią torebkę do niej.
Max: A kto to oceni niby?
Chris: Nasze drogie panie. Oczywiście nie będą wiedzieć, który wybrał którą, żeby nie było faworyzowania.
Lucas: A gdzie owe torebki?
Chris: Chefie! (Chef wnosi na taczce 200 torebek) O tutaj.
Max: Czemu ich jest tyle?! To jakaś masakra.
Lucas (do Maxa): Nie mazgaj się, skup się na szukaniu.
Max: A ty to pewnie ekspert od damskich torebek, co?
Lucas: Nie, ale tu trzeba myśleć abstrakcyjnie.
Max: Aha...
Chris: A panie zapraszam za 15 minut. Pamiętajcie, że musicie uzgodnić wspólny głos.
Vanessa: To może być trudne, hehe.
(15 minut później)
Chris: Możemy zaczynać. Mamy tę oto piękną seledynową torebkę z kwiecistymi dodatkami oraz małą beżową, ale za to stylową i elegancką. Która lepiej pasuje?
Sami: Hmm...
Vanessa: Hmmmmm....
Sami i Vanessa: Beżowa! (...) O! (spoglądają na siebie)
Chris: Czyli mimo pewnych różnic jednak macie wspólny gust. To fajnie w sumie. Wybieracie beżową, a więc punkt otrzyma.....Lucas!
Lucas: Tak! Wiedziałem.
Max: Ale moja była taka ładna...
Sami: Tyle że kompletnie niepraktyczna.
Max: No wybacz, nie umiem myśleć jak kobieta...
Max: Ciekawe, czy każde zadanie będzie tak wyglądać... |
Chris: Następne zadanie wylosuje Vanessa.
Vanessa: Hmm... (losuje) Pan twardziel?
Chris: No tak, w końcu chłopaki nie płaczą. Macie obejrzeć wybrany przeze mnie wzruszający film. Jeśli poleci wam choć jedna łza – przegrywacie. Za to zadanie możecie obie wygrać lub obie przegrać.
Vanessa: I tyle? (...) A ty płakałeś na tym filmie?
Chris: Yyyy.......nie wolno mi udzielać takich informacji! Panowie, jak chcecie, to możecie obejrzeć z paniami.
(przystępują do oglądania)
Narrator: Pyneth Galtrow (...) i Fioseph Jennes (...) w filmie (...) "Zakochany Hamlet"!
Vanessa: O maaaaatko...
(półtorej godziny później)
Chris: I jak tam idzie? (Sami wyraźnie skupiona, Vanessa znudzona, Max śpi, a Lucas się śmieje) No chyba żartujecie... To był świetny film przecież!
Vanessa: Raczej średni... Poza tym już go widziałam.
Sami: Ja uważam, że Hamlet miał zespół dysfunkcyjny i był biseksualistą z dziwnym fetyszem.
Chris: Chyba nie od tej strony podchodzicie do tego filmu...
Lucas: A mi się podobał. Zwłaszcza scena, w której wyrzuca ją z łódki, bo zauważają go strażnicy. Hahaha!
Chris: Ale wy jesteście... (do dziewczyn) Niemniej jednak chyba się wam udało obejrzeć film bez uronienia łzy, więc zaliczacie.
Sami: Naprawdę myślałeś, że to nas wzruszy? Widziałam ładniejsze filmy.
Chris: Ehh, nieważne, idziemy dalej. Lucas, teraz ty wylosuj.
Lucas: Oby było coś naprawdę dobrego. (losuje) Mama na medal!
Chris: Ach, czyli macie domowy triathlon.
Max: Ooo, nazwa intrygująca, ale trochę się boję.
Chris prowadzi Maxa, Lucasa, Sami i Vanessę do dwóch mieszkań w kamienicy obok. Oba mieszkania są połączone, a więc jedna osoba widzi, co druga robi obok.
Chris: Musicie wyobrazić sobie, że za godzinę wasz ukochany mąż wróci z pracy, a w domu trzeba posprzątać po dzieciach, które nabałaganiły, wyprasować koszule, a potem ugotować obiad.
Max: I to wszystko w godzinę?
Lucas: Damy radę!
Max: Czarno to widzę...
Chris: Czas........start!
Max: Uff.......och.......to czasochłonne strasznie!
Chris: Pamiętajcie, że celem jest, by was ukochany był zadowolony.
Lucas: No tak, wiadomo.
(mija 15 minut)
Max: To zajmuje naprawdę dużo czasu! (...) (do Lucasa) Jakim cudem ty już kończysz?
Lucas: Widzisz, sekret tkwi w tym, by skupić się tylko na widocznych miejscach.
Max: Ale.....to tak można? (...) Chris! Prawda, że trzeba dokładnie?
Chris: Nie, nic takiego nie mówiłem.
Max: Aaa! Przejdę do prasowania. (...) Czekaj, to chyba tak działało...
(Sami i Vanessa uważnie obserwują ich poczynania, ale obie wydają się szczególnie zszokowane nieporadnością Maxa)
Vanessa (do Maxa): No z życiem! Co w tym trudnego?
Max: Rzadko miałem okazję się posługiwać tym urządzeniem.
Chris: No nie wygłupiaj się. Każdy to potrafi.
Max: A co, tobie dziewczyna w domu nie prasuje?
Chris: Hehehehehehe... Skup się na zadaniu. Chyba że naprawdę nigdy nie nauczyłeś się takich prostych czynności.
Max: Gdyby tylko Sami mnie tak nie rozpuściła, to bym sobie lepiej radził...
Sami: No tak. Czyli to moja wina. O ja niedobra.
Chris: Pół godziny zostało!
Lucas: Spokojna głowa!
Max: Wcale nie! (...) Uch, powiedzmy, że skończyłem. (przechodzi do kuchni) Naprawdę zrobię coś w pół godziny?
Chris: Kombinuj. Korzystaj z tego, co masz i ile masz czasu.
Max: To nie wygląda za dobrze...
(pół godziny później)
Chris: ...i czas minął! Wasz ukochany wraca właśnie do domu. Lucas, u ciebie będzie to Chef, a Max dostanie Rogera.
Chef (otwierając drzwi, w garniturze): Wróciłem, żoneczko!
Vanessa: Ble...
Lucas: Och, witaj kochany. (bierze marynarkę) Pozwól, że wezmę.
Chef: Heh, dziękuję. Popatrzmy zatem na dom. Hmm... No ładnie, ładnie, ale czy pod łóżkiem jest czysto?
Max (pod nosem): Hehe.
Chef: Hmm... (zagląda pod łóżko i przejeżdża palcem) Czysto! Jestem pod wrażeniem.
Max (pod nosem): Czyli.....przewidział to?
Chef: Koszula, widzę, że uprasowana........a co na obiad? (siada)
Lucas: A niespodzianka, już zaraz podam.
Roger (do Maxa): Żoneeeeeczko!
Max: Och, tak! Zapomniałbym... (do Rogera) Tego nooo, wezmę twój płaszcz.
Roger: Umiem sam powiesić płaszcz!
Max: Eee.....okej?
Roger: Hmm... Dom wygląda w miarę schludnie.
Max (przez zęby): Dzięki, kochanie, starałam się...........znaczy staraŁEM! Co ja mówię!
Roger: Ojej... Za to koszula wygląda na niewyprasowaną...
Max: Wydaje ci się, heh.
Roger: Cóż, oby obiad był chociaż smaczny. (siada do stołu)
Lucas (do Chefa): Proszę, oto specjalnie dla ciebie (podaje) Spaghetti Carbonara.
Chef: Hmm. (wącha) Pachnie dobrze. (próbuje) A smakuje jeszcze lepiej! Jestem miło zaskoczony!
Chris: No to ci dopiero. Jak Chefowi potrawa smakuje, to znaczy, że naprawdę jest dobra.
Max (do Rogera): A dla ciebie mam coś prostszego, ale mam nadzieję, że będzie smakować. (podaje) Naleśniki z serem.
Roger: Nie powiem, by to była potrawa, na którą miałem największą ochotę, ale niech będzie. (bierze kawałek do ust, lecz po chwili upuszcza widelec, a jego twarz wygląda, jakby jego dusza właśnie uschła)
Max: N-niedobre?
Roger: Okropne! Nie umiesz gotować, nie umiesz prasować, nie umiesz sprzątać... Chcę rozwodu!
Max: Ej, nie ma tak! Poza tym jeśli tak widzisz kobiety, to szkoda mi cię...
Chris (do Maxa): Wyluzuj, to tylko scenka. Niemniej jednak nie wygląda mi to na szczęśliwy dom, więc nie mogę zaliczyć. Za to Lucas znowu spisał się na medal.
Max (do Lucasa): Ta, zostaniesz żoną roku...
Lucas: Może.........ale przynajmniej zdobyłem punkt, hehe.
Chris: Zachowajcie jeszcze energię. Na razie po 2 punkty mają Sami i Lucas, ale przed nami ostatnia konkurencja. Idziemy na miasto.
Na mieście
Chris: Tym razem obie panie i obaj panowie dostaną zadanie na najbliższe 4 godziny, a mianowicie będą pracować w typowym dla przeciwnej płci zawodzie.
Vanessa: Hah, niestraszny mi żaden zawód.
Chris: Sami, Vanessa, włóżcie kaski, będziecie pracować na budowie.
Sami: Ekstra!
Chris: Przeraża mnie twój entuzjazm... Za to Max i Lucas będziecie pracować w ratuszu.
Max: Haha, chyba nie każesz nam podawać kawy?
W ratuszu
Pracownik#1: Maaaaxie! Kawa!
Max (do siebie): Serio?... (do pracownika#1) Już podaję. (kładzie na biurku)
Pracownik#1 (próbuje): Niesłodka.
Max: To sobie posłodź...
Pracownik#1: To twoja robota.
Max: No tak, ja głupi... (zabiera)
Lucas (do Maxa): Skup się. Chyba nie chcesz skończyć bez punktu? Hehe.
Pracownik#3 (do Lucasa): Lucas, poproszę-
Lucas (do pracownika#3): Podwójne espresso? (kładzie na biurku) Brałeś ostatnim razem, więc zgadłem, że będzie to samo.
Pracownik#3 (do Lucasa): Dobry jesteeeeś. Awansuję cię!
Chris (do pracownika#3): Nie możesz, on tu nie pracuje.
Pracownik#3: Serio? A taki dobry jest...
Max (pod nosem): Jak mnie to wkurza...
Na budowie
Sami: Uff... To ostatnia, panie majstrze!
Majster (z góry, do Sami): Świetnie!
Sami: To co teraz?
Majster: Jak to co? (zeskakuje, ku zaskoczeniu Sami) Teraz fajrant.
Sami: Faj-rant? (prowadzi ją do przyczepy, gdzie reszta ekipy, w tym Vanessa, sobie siedzą i gadają) Ale.......co z robotą?
Majster: Wyluzuj.
Sami: Ale...
Vanessa (do Sami): Powiedział wyluzuj, to wyluzuj.
Sami: A budowa? Kto zbuduje ten wieżowiec?
Robotnik#2: No my.......ale teraz mamy fajrant.
(Sami załamana)
W ratuszu
Lucas (do pracownika#5): Oto dokumenty na jutrzejsze spotkanie.
Pracownik#5: Genialnie!
Max (do siebie): Jedna......dwie.....gotowa! (podaje)
Pracownik#4: Spróbujmy... No okej, tym razem ci wyszła.
Max: W końcu!
Lucas (pod nosem): Hmm... A jakby tak.......troszkę namieszać? (mruga do kamery)
Na budowie
Sami (szeptem, do Vanessy): Nie wkurza cię, że tak siedzimy i nic nie robimy?
Vanessa (szeptem): No ale co ci przeszkadza?
Sami (szeptem): No a co, jak nie zaliczymy przez to zadania? Teoretycznie NIE pracujemy w tym momencie.
Vanessa (szeptem): Hmm... Masz rację! Pewnie chcą, byś to ty ogarnęła załogę i zaciągnęła ich do pracy. Idealnie się do tego nadajesz.
Sami (szeptem): Och, może i masz rację! (wstaje) Idziemy budować!
Wszyscy: ?!
Sami (do ekipy): Wstawać, robota czeka!
Majster: Chwila, chwila, to ja tu jestem od kierowania zespołem. Poza tym mamy fajrant.
Sami (do majstra): Oj, wiesz dobrze, że samo się nie zbuduje, co nie? Powinniśmy wziąć cztery litery i ruszyć do roboty, nie?
Majster: Ale po fajrancie...
Sami: Nie, teraz! Im szybciej, tym lepiej!
Majster: Zwalniam cię!
Sami: Co?! Nie możesz!
Chris (do Sami): Może. Oznacza to jednak, że nie zaliczyłaś.
Sami: Ale......to bez sensu...
Chris: A pamiętasz, co mówiłem na samym początku odcinka?
RETROSPEKCJA na ekranie telebimu na mieście:
Chris: Dzisiejsze zadanie sprawdzi waszą adaptację do nowych warunków i sytuacji.
Sami: Kurczę no... A co z Vanessą?
Robotnik#6: Vanessa jest super! Świetnie się z nią pracuje.......i nie pracuje, hehe.
Vanessa: Hehe.
Chris: Czyli Vanessa zdobywa punkt. Czas zobaczyć, co się dzieje w ratuszu.
Vanessa: Wszystko zgodnie z planem. Lucas na pewno umoczy, więc będzie między nami remis i dogrywka. Jeszcze wygram to zadanie! |
Sami: Muszę zwracać większą uwagę na szczegóły... Ale wciąż uważam, że to ja miałam rację! |
W ratuszu
Max (do siebie, przygotowując kawę): Przygotowanie tego wszystkiego naraz to nie lada wysiłek.......a jeszcze te dokumenty. (odwraca się, a wtedy Lucas ukradkiem dosypuje dwie saszetki cukru) No, jeszcze tylko raz......dwa......i idealna kawa gotowa! (podaje) Bon apetit!
Pracownik#8: Dziękuję. (próbuje, ale od razu wypluwa) Tfu! Chcesz mnie zabić cukrem?!
Max: Wypraszam sobie! To idealna kawa!
Pracownik#8: Jest okropna, wylej ją.
Max: Się robi... (wylewa ją na głowę pracownika#8)
Pracownik#8: ZWARIOWAŁEŚ?!
Max: Oj, nie wytrzymałem jednak nerwowo.
(wchodzi Chris z dziewczynami)
Chris: Co to za krzyki?! (widzi skruszonego Maxa i pracownika oblanego kawą) (do Maxa) Mam rozumieć, że nawet tego zadania nie zaliczyłeś?
Max: Nie moja wina, ludzie tutaj są wkurzający strasznie i niewdzięczni.
Chris: Witaj w świecie dorosłych...
Vanessa: Haha, wymoczki. Nie dajecie rady nawet w takiej prostej-
Pracownik#3 (do Lucasa): Jesteś niezastąpiony! Co ja bym bez ciebie zrobił!
Lucas (do pracownika#3): Niech mnie pan nie zawstydza. Wykonuję tylko swoją pracę, hehe.
Chris: A jednak niektórzy sobie świetnie radzą. Lucas wygrywa dzisiejsze zadanie!
Lucas: Tak! (do Maxa) I kto się teraz śmieje?
Vanessa: Ale... Cóż, przynajmniej nie jestem ostatnia.
Chris: Wygrywa i otrzymuje nietykalność dzisiaj.
Vanessa: ...chwila! Jak to nietykalność? Myślałem, że odwalisz najsłabszego?
Chris: Och nie, to by było za proste. Zwycięzca dzisiejszego zadania otrzymuje nietykalność, ale eliminacja odbywa się drogą głosowania.
Vanessa: E...
Chris: Lucas zdobył jednak nie tylko nietykalność, ale też.........podwójny głos!
Vanessa: ... (Vanessa zamarła)
Vanessa: No to już po mnie... Nie przewidziałam tego i przeliczyłam się... Sama jestem sobie winna. Teraz, jak Lucas jest nietykalny ORAZ ma podwójny głos, to chyba już przyszedł na mnie czas. (...) Kurczę, tak łatwo się dać pokonać... |
Lucas: Dzisiejsze zadanie było naprawdę rozwijające. Cieszę się, że udało mi się dojść do półfinału. |
Max: To było chyba najgłupsze zadanie na świecie... Chociaż fajne uczucie – tak wylać kawę na kogoś, kto cię wkurza. (...) Chyba dużo lepsze niż przyłożenie komuś z piąchy, nie? |
Ceremonia w parku
Chris: Witajcie, moi podopieczni. To już ostatnia taka ceremonia w parku, więc chwila jest uroczysta. Chciałbym na wstępie podziękować mojej mamie, która-
Vanessa: Przejdź do rzeczy!
Chris: Po co te nerwy? I mówi to ktoś, kto oddał pusty głos.
Lucas (odwraca się do Vanessy): Serio? Pusty głos?
Vanessa: A jakie to ma znaczenie... Przecież znam werdykt...
Chris: Cóż, nie zdziwiłaby mnie ta sytuacja, gdyby nie fakt, że ktoś jeszcze oddał nieważny głos... Sami?
Sami: ...wahałam się.......więc wolałam tak zrobić.
Vanessa (pod nosem): Wahała się? Wybór był niewielki przecież... A co z tego, i tak liczą się dwa głosy od Lucasa.
Chris: To naprawdę zastanawiające i niespodziewane. Niemniej jednak to Sami jako druga jest w półfinale. (rzuca jej dziesięciocentówkę)
Sami: No cóż, raczej się spodziewałam.
Chris: Vanessa... Max... Ostatnia dziesięciocentówka trafi do któregoś z was i nie jest chyba tajemnicą, że to głos Lucasa zaważył.
Lucas: Hehe, ta władza.
Chris: A więc ostatnim półfinalistą...................lub półfinalistką jest.....................
(dramatyczna muzyka)
Chris: ..........no muszę to powiedzieć w końcu. Vanessa! (rzuca)
Vanessa: OCH! Prawie dostałam zawału!
Max: Cooo? Przecież to bez sen-
Sami: MAX! OGARNIJ SIĘ! (podchodzi do niego, Max zesztywniał) Wstań, jak do ciebie mówię.
Max (wstając): Ale-
Sami: Dałeś ciała, przyznaj. Pierwszy raz, odkąd się poznaliśmy, naprawdę wahałam się, czy na ciebie nie zagłosować. Po prostu.......bardzo mnie dzisiaj zawiodłeś!
Max: Ja....przecież....wiem...
Sami: Ehh... Niemniej jednak cieszę się, że jesteś bardziej męski od Lucasa.
Lucas: Ej!
Sami: Patrz mi w oczy. (patrzą sobie w oczy) Masz przyjąć tę porażkę z godnością i stawać się tylko lepszym od tej pory, zrozumiano?
Max: Tak!
Sami: Świetnie. (całuje go w policzek) A teraz odmaszerować!
Max: Tak jest! (odwraca się i maszeruje w stronę Autobusu Wstydu)
Vanessa: Trzymasz go krótko, nie ma co.
Sami: Taka już jestem. Chyba to zaakceptował.
Vanessa (do Lucasa): Za to ty... Czemu na mnie nie głosowałeś?
Lucas: Miałem swoje powody. (Vanessa się uśmiecha) Co?
Vanessa: Nic. Pogadamy później. (wstaje i zaczyna odchodzić) Do zobaczenia w półfinale, Sami.
Sami: No na razie...
Chris: Co za zaskakujące zakończenie. Dla takich chwil warto prowadzić ten program. A my widzimy się już niedługo w półfinale Życia! Totalnej!! Porażki!!!
Jeszcze tej nocy
(pukanie do drzwi Lucasa)
Lucas (otwiera): Czeghooo? (przeciera oczy) Vanessa?
Vanessa: Mam tak stać, czy wpuścisz mnie do środka?
Lucas: Ale.....so się cieje?
Vanessa: Chcę pogadać, tylko się ogarnij.
Lucas: Eee... (przeciera twarz) ...no d-dobra, wejdź......ale nie wiem, o co ci chodzi tym razem.
Vanessa: Mam interes do ciebie, hehe.
Lucas: Och...
(Vanessa wchodzi do środka, drzwi się zamykają)
CIĄG DALSZY NASTĄPI